piątek, 4 maja 2012

Rozdział 16


Z perspektywy Asi :

Siedzieliśmy z Louisem w samochodzie przed hotelem.
- Dobra zbieram się. Dobranoc.- powiedziałam.- Dzięki za podwiezienie.
- Ej, ej. Nie zapomniałaś o czymś?- zapytał. Rozejrzałam się po samochodzie.
- Nie no wszystko chyba mam...- oznajmiłam zdezorientowana.
- Oj ty...- zaśmiał się.- Chodź tu.- przywołał mnie do siebie palcem. Pochyliłam się nad deską rozdzielczą i musnęłam szybko jego wargi.
- Ej co tak krótko?- zapytał smutno.
- Wystarczy jak na jeden dzień. Dobranoc.- powiedziałam pokazując mu język i wyszłam z auta. Pomachałam mu jeszcze i w pewnym momencie przed oczami mignęła mi jakaś postać. Odwróciłam się jeszcze raz by spojrzeć kto to. Harry. I Nora... Ja nie mogę ! Co to miało niby być?! Chłopak się od niej odsunął, tak jakby był przyłapany na gorącym uczynku po czym po prostu skierował się w stronę samochodu.
Boże... Przetarłam czoło dłonią nie wiedząc co mam o tym wszystkim myśleć.

Otworzyłam drzwi do apartamentu. W salonie nikogo nie było. Weszłam do pokoju Dominiki. Leżała na łóżku z słuchawkami w uszach czytając jakąś książkę. Nie zauważyła mnie. Światła były przygaszone, więc tym lepiej dla mnie. Przeczołgałam się po podłodze zbliżając się do jej łóżka. Powoli traciłam nad sobą kontrolę i już myślałam, że wybuchnę śmiechem, ale się powstrzymałam. Poczekałam chwilę na odpowiedni moment i przesunęłam ręką po jej nodze, czekajac na jej reakcję.
Tak szybko wstała, że upadła na podłogę, a że na niej leżałam ja... No, więc więcej nie muszę mówić...
Zaczęłam się śmiać jak głupia zrzucając ją z siebie. Ta tylko zmierzyła mnie „niby to” groźnym spojrzeniem i sięgnęła po poduszkę, po chwili rzucając nią we mnie.
Odwdzięczyłam się, żeby nie było...:D
Śmiałyśmy się, okładałyśmy, dopóki nie straciłyśmy już siły i runęłyśmy na łóżko.
- Aśka ty napaleńcu! Co to miało niby być!? A poza tym to co to za zaciesz?- zapytała szturchając mnie w ramię.
- No przecież normalnie się zachowuję.- powiedziałam wymijająco. Na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.
- Taaa... ? - zapytała wątpiąco.
- Nooooo...  - przytaknęłam w podobnym tonie.
- Kłamiesz.  - stwierdziła po dłuższej chwili przyglądania mi się.
- Nie! - zaprzeczyłam. Może przedwcześnie...
 Zmrużyła oczy dalej mi się przyglądając, z sekundy na sekundę coraz intensywniej... No i nie wytrzymałam.
- Dobra, już dobra! Bo ja i Louis... - zaczęłam.
- Wiedziałam! No po prostu wiedziałam! - krzyknęła ucieszona i rzuciła się na łóżko.
Zerknęłam na nią zadowolona, że dowiedziała się o wszystkim w miarę odpowiednim momencie.
- To ja idę spać. - powiedziałam. - Dobranoc kochanko. - rzuciłam robiąc dzióbek.
Dominika oblizała tylko górną wargę i powróciła do lektury.

No ładnie... W tak krótkim czasie dorobiłam się kochanki i chłopaka jednocześnie. - pomyślałam wpadając do kuchni w poszukiwaniu wody i czegoś słodkiego. W jednej chwili zrobiło mi się jej strasznie szkoda, podczas gdy ja i wszyscy dookoła mogą się wydawać najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, jej najbliższy kolega jest zdradzany przez dziewczynę z jej drugim " kolegą"... Po prostu świetnie...
Jak jeszcze dojdzie do tego wszystkiego Niall i jego mina zbitego psa... Żyć się odechciewa. Dlaczego wszystkie problemy spotykają ludzi, których kocham, a nie mnie ?!- zastanawiałam się opróżniając zawartość butelki i jednocześnie rozglądając się po kontach. 

Położyłam się na łóżku, myśli z mojej głowy jakby wyparowały. Po kilku krótkich chwilach po prostu zasnęłam. Mimo ciężkiego i zarazem pięknego dnia, noc miałam spokojną.

Następnego dnia...

Prawie zapomniałam o tym co wczoraj się wydarzyło... Dzisiejszy dzień zapowiadał się świetnie: pogoda była niezła (przynajmniej nie lało), rano zobaczyłam całkiem dobre śniadanie na stole (Dominika się postarała), no i miałam się dzisiaj spotkać z Louisem...

Jakiś czas później …

Zeszłam na dół, gdzie Lou miał na mnie czekać. Rozejrzałam się, nie mogąc go nigdzie dostrzec... Po chwili wyłapałam wzrokiem coś co mogło go przypominać. Stał tyłem, ale byłam pewna, że to on. W holu była totalna pustka, więc mogłam sobie pozwolić, na chwilkę głupoty. Rozbiegłam się po czym wskoczyłam mu na plecy. Chwilami po prostu zachowywałam się jak małe dziecko, może to dlatego, że nigdy nie mogłam pogodziś się z dorastaniem... Zakryłam mu oczy ręką.
- Zgadnij kto to. - szepnęłam mu do ucha.
Nie widziałam jego twarzy, ale czułam jak się uśmiecha.
- Harry... - mruknął - Tak, zdecydowanie Harry... Dawaj no buziaka.
- Świr.- stwierdziłam stając naprzeciwko niego, ściągając mu okulary z nosa  i zakładając sobie.
- Ładnie ci. - stwierdził.
- Wiem.
- To gdzie sobie życzysz dzisiaj jechać?- zapytał patrząc mi w oczy.
- Mi to obojętne, zdaję się na ciebie. - powiedziałam oddając mu własność. Louis zagadkowo się uśmiechnął. Wyszliśmy na parking starając się nie zwracać na siebie zbyt dużej uwagi, która nie była żadnemu z nas potrzebna...Usiadłam wygodnie, rozkoszując się widokiem ulic miasta i ukradkowymi spojrzeniami rzucanymi w stronę mojego kierowcy.
- Nie to że jestem natrętna czy coś, ale gdzie my właściwie jedziemy i czy daleko jeszcze? - zapytałam chłopaka, który wciąż się uśmiechał.
- Już prawie jesteśmy na miejscu. - oznajmił spoglądając na mnie, ale skupiając się jednocześnie na drodze.

Z perspektywy autorek:

Po dosyć długim czasie podróży Louis zatrzymał samochód zjeżdżając w polną drogę. Dziewczyna wysiadła i oczarowana miejscem rozejrzała się dookoła. Przez chwilę nie była w stanie wypowiedzieć słowa, spojrzała w kierunku rozciągającego się jeziora i lasu, który je otaczał, mimo lekkiego zachmurzenia całość prezentowała się niezwykle.
Niedaleko znajdował się średniej wielkości drewniany dom i wychodząca na jezioro grobla.
- I jak ci się tu podoba ? - zapytał zerkając na nią niepewnie.
- Cudnie.- szepnęła.- Tak cicho...
Chłopak obszedł samochód i stanął obok niej. Cieszył się, że to miejsce wywarło na niej takie wrażenie. Objął ją w talii, przez kilka chwil stali tak po prostu, bez żadnych zbędnych gestów. Po prostu rozkoszowali się spokojem tego miejsca.
- Chodźmy się przejść. - zaproponowała Asia w pewnym momencie.
Louis tylko skinął głową i nie wypuszczając jej z objęć ruszył za nią do przystani. Dziewczyna usiadła na krawędzi grobli. - Czy to miejsce do kogoś należy.. ?
- Tak. - odpowiedział chłopak z uśmiechem siadając obok. - Do naszego menadżera. Ale mam klucz i razem z chłopakami możemy tu przyjeżdżać kiedy tylko chcemy. W sumie to moglibyśmy się tu wszyscy wybrać w przyszłym tygodniu na kilka dni...
- Lou... - westchnęła cicho. - Cieszę się, że tamtego wieczoru w ferie was spotkałyśmy...
Chłopak nie powiedział nic tylko przysunął się do niej bliżej, tak że mogła poczuć jego ciepło, zapach i czułość jaka przez niego przepływała. Po krótkiej chwili przylgnęli do siebie tak, jakby nie widzieli się co najmniej kilka lat, a nie od wczoraj...

Z perspektywy Asi:

Siedzieliśmy tak po prostu, Louis lekko się nade mną pochylił, poczułam jak w momencie robi mi się gorąco. Wiedziałam do czego za krótką chwilę dojdzie… Za każdym razem przed pocałunkiem towarzyszy mi popobne wrażenie (bardzo przyjemne). Minęła długa "chwilka" nim się od siebie odkleiliśmy. Louis spojrzał mi w oczy. Uśmiechnęłam się, a po chwili wybuchnęliśmy śmiechem , tak bez powodu.
- Chodź. - powiedział chłopak wstając.
- Gdzie?
- Oj, zobaczysz. Jeszcze tu wrócimy. - wyciągnęłam rękę, aby pomógł mi wstać. Ale głupek jak to głupek pociągnął mnie z całej siły tak, że na niego wpadłam, no i kolejny wybuch śmiechu.
No tak, moje życie zawsze było wesołe, ale z Louisem można zrywać boki z byle czego.
Szliśmy obok siebie rozmawiając, to było chyba jedyne miejsce, w którym nikt nie dałby rady nam przeszkodzić, albo podsłuchiwać. W pewnej chwili rozmowa zeszła na temat Dominiki i Harrego. Przypominiałam sobie o tym co wczoraj widziałam, zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, że ja się tak dobrze bawię, a ona siedzi tam sama niczego nie świadoma… Chris był w podobnej sytuacji, a nawet gorszej, bo jego zdradzała własna dziewczyna…
Szliśmy drogą, tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam dużego kamienia i na niego stanęłam. Poleciałam do przodu z krzykiem. Louis złąpał mnie za ramię, dzięki czemu uniknęłam upadku.
- Ale z ciebie… - westchnął z uśmiechem doprowadzając mnie do pozycji pionowej.
- No dokończ. - powiedziałam ze śmiechem. - Chyba już musiy wracać, wujek już zaczyna mieć na mnie nerwa, że ciągle mnie nie ma. Dzisiaj miał nam powiedzieć coś „niewiarygodnie ważnego” więc niestety, ale muszę być wcześniej…
Louis stanął przede mną i położył mi palca na ustach jednocześnie mnie uciszając. Wciąż nie mogłam wyjść z podziwu nad tym, że tak dobrze się dogadujemy. Dotąd myślałam, że coś takiego jest niemożliwe. Podobno gdy do przyjaźni doda się pożądanie wychodzi z tego miłość...
Niedługo potem zawróciliśmy w drogę powrotną do samochodu, rozmawialiśmy chyba na wszytkie możliwe tematy (głupich i śmiesznych nie zabrakło). Teraz do mnie dotarło, że jesteśmy do siebie podobni: oboje boimy się dorosnąć, przeraża nas to, że kiedyś już nas nie będzie, że się zestarzejemy… Naszą bronią na wszystko był humor i wygłupy - coś co działało zawsze, w każdej sytuacji.
Celowo lekko dotknęłam jego dłoni, wcześniej, przy wszytkich nie odważyłabym się na taki gest. Lou zerknął na mnie, nieśmiało się uśmiechnął, a na jego policzkach pojawiły się słodkie rumieńce. Nie sądziłam, że jestem w stanie tak zadziałać na chłopaka, zwłaszcza na niego, który niczego nie bierze na poważnie i nie przejmuje się drobiazgami.
W tym momencie chwycił całą moją rękę swoją. Jego dotyk dał mi niesamowite poczucie bezpieczeństwa.
Po kilkunastu minutach marszu doszliśmy do auta. Szkoda mi było, że tak szybko muszę wyjeżdżać z tego miejsca. Jego spokój działał na mnie w kojący sposób. No ale, trudno. Trzeba to trzeba.





No i następny za nami :)
Dziękujemy za wejścia i komentarze :)
I przepraszamy z góry za to co zaraz zrobimy:
25 komentarzy = nowy rozdział.


Tak. Jest szantaż :D Taakkiii malutkiii :D


Pozdrawiamy D&A ;*

wtorek, 1 maja 2012

Rozdział 15


Z perspektywy Dominiki:

No i znowu wylądowałam na rękach tego głupka. Oj, że mu się tak chce...
Zaniósł mnie do swojego pokoju i położył na łóżku. Coś ostatnio za często bywam w tym pomieszczeniu.- pomyślałam.
- Po co mnie tu przyniosłeś?- zapytałam siadając po turecku unosząc jedną brew do góry.
- A tak żeby było śmiesznie.- wyszczerzył się.
- Aha no to ja już mogę sobie iść.- powiedziałam wstając.
- O nie, nie, nie.
- No co? Chodźmy na dół. Noo prooszęę...- powiedziałam błagalnie.
- Nie. Siadaj z powrotem.- powiedział, a ja odruchowo osunęłam się na łóżko. Chłopak zaśmiał się cicho.
- Gdybyś widziała swoją minę.
 Podszedł do mnie i siadł naprzeciwko.
- Yyyy... Co kombinujesz?- zapytałam.
- Pamiętasz jak jakiś czas temu pomogłem Ci w pewnej sprawie, a mianowicie podpowiedziałem Ci jak się wita Harrego Stylesa po długiej rozłące?- zapytał z szerokim uśmiechem.
Nic nie odpowiedziałam, nie rozumiejąc o co mu chodzi. Przysunął się do mnie jeszcze bardziej. Powietrze pomiędzy naszymi ustami nieznośnie drażniło i kusiło moje zmysły. Jednak chłopak przechylił twarz i szepnął mi do ucha:
- No więc czekam na zapłatę.- odsunął się i spojrzał mi w oczy.
- Chcesz mnie tak prześladować do końca życia?- powiedziałam krzyżując ręce, ale choć chciałam wyglądać na złą, to chyba mi coś nie wyszło, bo Harry tylko się zaśmiał.
- Słodko wyglądasz gdy się złościsz.- wsunął mi kosmyk włosów na ucho, a mi już zaczyna brakować określeń na to jak się czuje kiedy on mnie dotyka...

Z perspektywy autorek:

- Dlaczego to robisz?- zapytała nagle Dominika
- Ale co?- chłopak spojrzał na nią zdezorientowany.
- Nie dajesz mi zapomnieć. Nie pozwalasz mi postrzegać Ciebie jako kolegę.
- No....Yyy..Nie rozumiem...- powiedział i przysunął się do dziewczyny widząc na jej twarzy skupienie, wyglądała tak jakby odtwarzała sobie w pamięci jakieś ważne fakty, no nie wiem...
- Sprawiasz, że chcę być blisko Ciebie, że chcę Cię codziennie widzieć, ale jednocześnie tak bardzo mnie onieśmielasz, że czasem nie mam odwagi spojrzeć Ci w oczy...- chłopak przerwał jej przywierając zachłannie do jej ust. To była takie przyjemne, wyczekane...Obydwoje nieświadomie pragnęli tego od dawna. Odkleili się od siebie po krótkiej chwili. Mimo, ze pocałunek nie trwał długo odsunęli się od siebie lekko zdyszani, w tym momencie byli zdolni nawzajem usłyszeć bicie swoich serc. Byli tak blisko, że czuli swoje nierównomierne oddechy.
- Dlaczego to zrobiliśmy?-zapytała nagle Dominika.
- Bo nie możemy się sobie oprzeć.- odpowiedział Harry nie odrywając wzroku od dziewczyny. Brunetka czując na sobie jego spojrzenie zarumieniła się, zresztą tego powodem było nie tylko to, ale także i wypowiedziane przed chwilą przez niego słowa.
- Ale... My nie możemy...
- A tak właściwie to dlaczego?- zaskoczył ja tym pytaniem. Nie miała pojęcia co odpowiedzieć. Sama nie znała na nie odpowiedzi. Ktoś z zewnątrz powiedziałby krótko, ale ona oszukiwała samą siebie, broniła się przed czymś na co inni normalnie się otwierają.
- To ja już pójdę.- powiedziała.
- O nie. Tym razem nie odpuszczę tak łatwo. Dostałem drugą szansę i jej nie zmarnuję. Nie popełnię tego samego błędu. Nawet jeżeli postrzegasz mnie tylko jako kolegę...
W pokoju zapanowała cisza.
- Nie wiem jak to wyjaśnić. Ale tak niepokojąco na mnie działasz. Uwielbiam na Ciebie patrzeć. Gdy tylko jesteś blisko mnie mam ochotę cię dotknąć, przytulic, pocał...- dziewczyna przerwała mu kładąc palec na jego ustach. Poczuła jak łapie jej dłoń i delikatnie muska wargami jej opuszki. Uśmiechnęła się.
- Mieliśmy się dzisiaj bawić w swatki jeżeli chodzi o Lou i Asię, a nie robić to co teraz robimy.- powiedziała.
- Dlaczego próbujesz uszczęśliwić innych zamiast po prostu zając się sobą? Dlaczego boisz się uczucia do którego przecież sama innych nakłaniasz?
I znowu pomiędzy nimi nastała cisza. Pomyślała: "Mam dopiero szesnaście lat, zamiast szaleć, bawić się, zakochiwać, odkochiwać, bronię się, uciekam przed tym wszystkim. Może jestem dojrzała aż na nadto..."
- Odwieziesz mnie? Powiem Asi, że chcę wcześniej wrócić do hotelu...- oznajmiła brunetka. Chłopak westchnął zrezygnowany. Nie otrzymał odpowiedzi na zadane pytanie, ale nie będzie drążył tematu. Wiedział, że nie będzie łatwo.

Jakiś czas później...

- Mogę Cię chociaż podprowadzić pod sam apartament?-zapytał Harry wysiadając z samochodu.
- Jeżeli to dla Ciebie nie problem...
 Para weszła do hotelu i skierowała się do windy. Drzwi się otworzyły. Dominika pociągnęła za sobą chłopaka.
- Ludzie mówią, że życie jest przecież tylko jedno.- powiedziała gdy byli już windzie.- Że należy wszystkiego próbować, ale przede wszystkim niczego nie żałować. Prawda?
Chłopak pokiwał głową choć tak naprawdę nie wiedział do czego zmierza.
- Więc pamiętaj, że nigdy nie żałowałam i nie będę żałowała naszego pierwszego pocałunku.- powiedziała. Chłopak wpatrywał się w nią przez chwilę analizując tych parę prostych słów po czym po prostu do niej podszedł.
- Więc tego też nie żałuj.- powiedział zatapiając się w ustach dziewczyny. Zarzuciła mu ręce na szyję, a on jedną rękę położył na jej policzku, a druga spoczęła na jej talii. Gdy ta chciała się chłopakowi odsunąć, on przysunął ją do siebie mocniej, na co dziewczynie uniosły się lekko kąciki ust. Poczuła przez pocałunek, że Harry też się uśmiecha. Żadne z nich nie chciało przerywać, ale jak nie oni to dźwięk otwierającej się windy. Odskoczyli od siebie jak poparzeni widząc wpatrującego się w dwójkę właściciela hotelu.
- Yyy...Cześć wujku.- powiedziała zawstydzona Dominika.
- Dobry wieczór.- Harry.
- Cześć, cześć. Właśnie byłem u was ale zastałem tylko Chrisa z tą całą” Norą”. Mówił, że on wcześniej wrócił. A gdzie Asia?- zapytał zauważając brak blondynki.
- A niedługo też powinna być.- oznajmiła wymijająco brunetka.
- Aha. No to dobra. To ja idę bo trochę mi się spieszy, muszę coś jeszcze załatwić, a później spać...Zmęczony jestem jak nie wiem...- powiedział.- A i zapomniałabym jutro chce wam powiedzieć coś ważnego więc bądźcie wieczorem w apartamencie. Zresztą dam wam znać jeszcze wcześniej.
- Ok, ok. To na razie.- dziewczyna pomachała i odetchnęła z ulga gdy tylko winda się zamknęła.
- Ale wtopa.- dodała.
- Jesteś niesamowita. - powiedział nagle Harry. Brunetka poniosła na niego wzrok. Loczek widząc na jej twarzy słodkie rumieńce uśmiechnął się tylko i cmoknął ją w policzek. Dominika dotknęła rozpalonej części ciała, na której przed chwilą spoczęły usta osoby która tak dziwnie na nią oddziaływała.
- Dobranoc.- powiedział chłopak. Chciał się już odwrócić, ale dziewczyna złapała go za nadgarstek.
- Wejdź na chwilę.- oznajmiła nieśmiało i pociągnęła go za sobą. Otworzyła drzwi modląc się w duchu by Chris siedział w swoim pokoju. Na szczęście tak było. Odwróciła się do Harrego i cmoknęła go w usta. Oblizała wargi co sprawiło, że wnętrze chłopaka zawrzało z uciechy. Pocałował ją, a ona nie odrywając się od niego, po omacku szukała jakiś ostrych kątów, aby przypadkiem w coś nie uderzyć.
W końcu dotarli do drzwi pokoju dziewczyny. Dalej się całowali ani myśląc by przestać. Dziewczyna usiadła na łóżku, a chłopak pochylił się nad nią. Nagle brunetka odkleiła się od niego.
- Wiesz chyba musisz już iść.- powiedziała.
- Ale dopiero co przyszedłem. Jeszcze chwilę. - powiedział znów przywierając do jej ust.
- Nie naprawdę musisz już iść.- oznajmiła odrywając się i ciągnąc go do drzwi wyjściowych.
- Dobranoc.- powiedziała po czym już chciała zamknąć drzwi, ale pociągnęła chłopaka za koszulkę i pocałowała. Jego dłonie wędrowały po jej plecach, a jej plątały się w jego włosach. Brunetka odepchnęła go od siebie i zamknęła drzwi. Zsunęła się po nich jak to mają zwyczaj robić w filmach i uśmiechnęła się do siebie na samo wspomnienie tego co przed chwilą zaszło.

Stojący po drugiej stronie drzwi Harry uśmiechał się do siebie. Przeczesał dłońmi włosy i głęboko westchnął. Chciał po prostu tam wrócić, do niej. Ale starał się powstrzymać, odwrócił się szybko i skierował się do windy. Obrócił głowę na dźwięk otwieranych drzwi z nadzieją, że zobaczy w nich brunetkę. Niestety wyszła z nich wysoka szatynka.
- O cześć.- powiedziała Nora.
- Yyy...Hej.- odparł Harry. Nie chcąc za bardzo tracić czasu na rozmowę z nią po prostu powiedział.- Wiesz właściwie to ja już wychodziłem więc... Na razie.
- Czekaj.- dziewczyna podbiegła do niego.- Ja też wychodzę więc pójdę z tobą.
Chłopak na te słowa wzruszył tylko ramionami i skierował się w stronę windy.
Gdy byli już na zewnątrz, dziewczyna złapała go za ramię.
- A co w ogóle tutaj robiłeś o tej porze?- zapytała.
- Yyy...- uśmiechnął się na samo wspomnienie.- Nic takiego...- uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Na pewno?- powiedziała unosząc brwi.
- Oj... Nieważne... Dobra ja już idę tam stoi moje auto.- powiedział odwracając się do dziewczyny, a ta niespodziewanie go pocałowała. Odsunął się zmieszany.
- Yyy... Dlaczego to zrobiłaś?- powiedział zdenerwowany.
- Ojj... To tak po koleżeńsku. Na pożegnanie.- oznajmiła z uśmiechem nie widząc w tym nic złego.
- Kolegę to ty możesz najwyżej w policzek pocałować.- powiedział szorstko odwracając się od niej i kierując w stronę samochodu.




No więc tak jak obiecałyśmy jest :)
Jak tak dalej pójdzie to rozdziały będą częściej ;)
A w ogóle to taki "całuśny" ten rozdział wyszedł :D
No ale nic..:D


Pozdrawiamy D&A ;*

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Rozdział 14


Z perspektywy Asi:

Wstałam jakieś dwie godziny temu, od tego czasu nie ruszyłam się z miejsca. Po prostu leżałam w łóżku i patrzyłam się w przestrzeń. Rozmyślałam o mnie, a przede wszystkim o Lou...

Wciąż powtarzałam sobie w myślach to co wczoraj zaszło, przewijałam jak jakiś film... Nie mogłam uwierzyć, że to stało się naprawdę... A jednak. Traktowałam Louisa jak przyjaciela, no dobra może trochę więcej, z dnia na dzień coraz bardziej onieśmiela mnie swoim zachowaniem, po prostu dawał mi do zrozumienia, że czuje coś więcej, nie ukrywam, że sprawiało mi to przyjemność... Sama nie byłam pewna czy na serio tego wszystkiego chcę... No ale przecież całe życie składa się z nieustannego ryzyka, dlaczego nie miałabym go podjąć i tym razem? - z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu. Szybko zerwałam się z łóżka by go odebrać, jednak Dominika mnie wyprzedziła.
- Pomyłka.- powiedziała po odłożeniu słuchawki. - Ludzie sobie jaja robią czy co?- westchnęła opadając na kanapę.- A tak w ogóle to mam ochotę połazić dzisiaj trochę po Londynie. Pozwiedzać... 
- Co?
- Londyn łośku. - wytłumaczyła mi to co oczywiste. - Możemy wziąć Chrisa, Norę i chłopaków.
- Uuuuu dobry pomysł... - stwierdziłam wesoło na myśl o wspólnym wypadzie, niestety nie miałam chęci na kolejną dawkę Nory. Jej towarzystwo jest w stanie popsuć nawet najlepsze chwile.- Ale nie wiem co na to chłopaki, mogą mieć problem no bo wiesz... Fanki...
- Oj tam nie zaszkodzi się ich zapytać. - westchnęła Dominika.
- Ale idziemy po południu, bo teraz, to mi się nie chce.
- Dobra.- przytaknęła.
- A Chris gdzie się podziewa? - zapytam zaniepokojona jego długą nieobecnością.
- Śpi.
- Z kim i gdzie? - zapytałam spodziewając się najgorszego.
- U siebie i sam.- wytłumaczyła przyglądając mi się. Nie rozumiała o co mi chodzi, bo nie wiedziała o moich „gorących” uczuciach do Nory (niech będzie przeklęta- Amen.)
- Aha. – odpowiedziałam krótko.

Kilka godzin później...

Z perspektywy Dominiki:

Chodziliśmy od jakiegoś czasu po ulicach Londynu wygłupiając się i śmiejąc z chłopakami. Oczywiście nasza „parka” także nam towarzyszyła. Nie obyło się bez kilku niepotrzebnych słów ze strony Nory i ciętych ripost, których Asi była mistrzynią. Ogólnie dla mnie starcie wygrała właśnie ona.
Nagle poczułam czyjeś ręce zaciskające się na moim brzuchu. Ktoś przerzucił mnie sobie przez ramię i zaczął biec. Nie jakiś tam ktoś tylko oczywiście Harry. Usłyszałam śmiech pozostałych. Chłopak biegł nie zatrzymując się, coraz słabiej słyszałam głosy.
- Harry postaw mnie na ziemi. Co Ci strzeliło do głowy?- zaczęłam krzyczeć nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Nie wiem. Nudzi mi się.- powiedział przystając.
- Więc łaskawie mógłbyś mnie postawić na ziemi?- zapytałam słodko.
- Nie ma takiej możliwości.- odpowiedział. Zaśmiałam się.
- Uważaj bo ją zaraz znajdę.- zaczęłam się wyrywać. Chłopak w końcu rozluźnił swój uścisk, więc dosłownie po nim ”spłynęłam” oplatając rękami jego szyję. Spojrzałam na niego. Na jego ustach widniał szeroki uśmiech.
- No z czego się tak cieszysz?- zapytałam.
- Nie no nic...Po prostu...Aaa...Tam... Nieważne...- powiedział wciąż się uśmiechając.
- Ej no powiedz. Bo nie dam Ci spokoju..- zagroziłam.
- Nie no po prostu fajnie uczucie, kiedy tak delikatnie dotykasz opuszkami swoich palców mojego karku.- powiedział nieśmiało. Spojrzałam na swoje dłonie, które faktycznie wciąż oplatały szyję chłopaka.
- Yyy... Przepraszam...To chyba tak odruchowo.- powiedziałam zabierając ręce.
- Ale to było miłe.- westchnął.
Kurde myślałam, że zapadnę się pod tym spojrzeniem.
- To może wrócimy do reszty?- zapytałam.
- Już Ci nie wystarczam? -powiedział Harry wydymając lekko dolną wargę. Przewróciłam oczami i zaśmiałam się.
- Świr.

Z perspektywy autorek:

Dominika z Harrym wracali do reszty rozgadani, roześmiani i nie przejmujący się dziwnymi spojrzeniami mijających ich ludzi. Kto by pomyślał, że po tym wszystkim będą w stanie się tak dobrze ze sobą dogadywać. Dobrze się czują w swoim towarzystwie, to widać. Jednak jedno onieśmiela drugie nie zdając sobie z tego nawet sprawy.
Reszta w tym samym czasie „błądziła” gdzieś po ulicach. Louis szedł na samym końcu maszerujących, zaledwie kilka kroków przed nim kroczyła Asia. Nie mogąc się powstrzymać chłopak pociągnął ją za rękę i „ukrył” za pobliską ścianą jakiegoś budynku. Dziewczyna już chciała coś powiedzieć, ale chłopak jej na to nie pozwolił uciszając ją namiętnym pocałunkiem. Asia na początku zaskoczona teraz pociągnęła go za kołnierz i przyciągnęła do siebie. Po chwili się odsunęła. Uśmiechnęła się sama do siebie gdy zobaczyła jak chłopak dalej stoi z przymkniętymi oczami przybliżając się do niej łaknąc znowu zasmakować jej ust. Musnął je delikatnie.
- Nie mogłem przez Ciebie spać.- wyszeptał.
- Ja też. - powiedziała prawie bezgłośnie blondyna. Zaczęli się jeszcze delikatnie cmokać. To nawet nie było całowanie, ale coś co sprawiało obojgu taką samą przyjemność.
- Chodźmy...- powiedziała dziewczyna jednak przerwał jej następny buziak złożony na jej ustach.- Już... Zaraz będą nas szukać.
- Ale ja nie chcę.- powiedział Lou przybierając minkę a'la kot ze Shreka.
- No nie patrz tak na mnie...- chłopak dalej wlepiał w nią swoje zielone cudeńka.- No przestań...
- No, ale jak nie chcę i nie mogę.- westchnął słodko się uśmiechając. Asia przyciągnęła jego podbródek i pocałowała go. Nie mogli się od siebie oderwać, ale niestety „nic co dobre nie trwa wiecznie”. Lekko zdyszani odsunęli się od siebie niechętnie.
- Chodź. Idziemy.- powiedziała stanowczo Asia. Zanim jednak wyszli poza ściany, zdążyli jeszcze kilka razy się przy niej zatrzymać czule się całując.

Z perspektywy Dominiki:

Idąc z Harrym zauważyłam wychodzącego zza jakiegoś budynku Lou, a za nią ciągnącą się uśmiechniętą i poprawiającą włosy Asię. Spojrzałam na Harrego, który też to wszystko widział. Zaśmiał się cicho widząc moja minę.
- Czy ty coś wiesz czego ja nie wiem?- zapytałam.
- Nie no, ale ciekawi mnie to co oni tam robili...SAMI.- powiedział ciągle się szczerząc.
- Haha... Możemy się domyślać, ale czuję, że moje i tak mi się wydaje twoje przypuszczenia mogą się potwierdzić. Już ja ją przycisnę dzisiaj wieczorem.- dodałam z złowieszczym uśmieszkiem.
- No, ale fajnie by było gdyby coś tam między nimi wyszło. - oznajmił Harry zerkając na mnie.
- No. Zawsze mnie denerwowała tymi swoimi gadkami w stylu:”mnie to nikt nie zechce”, „będę wieczną panną” itp. Normalnie to było już choree... No ale wracając do tematu to słodko by razem wyglądali. Pasują do siebie. Dwa pokręcone głupki.- zaśmiałam się. Harry mi zawtórował.
- Chodźmy już może do reszty. - powiedziałam.

Po jakimś czasie szliśmy już wszyscy razem. Ukradkiem zerkałam na Asię, która widząc wymowne spojrzenia Louisa co chwilę spuszczała głowę próbując ukryć powstające na jej twarzy wypieki. Dawno nie widziałam jej w takim stanie, przepraszam ja jej nigdy nie wiedziałam w takim stanie. Dobra zdarzyło się, że przechodząc kiedyś po mieście powiedziała „Ooo ten chłopak był ładnyy...”, ale nigdy nie zachowywała się w taki sposób. To takie słodkie. Te niewinne uśmiechy, czułe spojrzenia. Jak w bajce. No, ale niestety nie mojej...
- Co tak zostajesz w tyle?- zapytał Harry.
- A stąd mam lepsze widoki.- wskazałam na idących przede mną Asię i Lou. Uśmiechnął się do mnie. Stanęłam na palcach chcąc mu coś szepnąć na ucho. Chłopak odwrócił się w moją stronę.
- Spójrz.- szepnęłam spoglądając na niby to takie „przypadkowe” otarcie rąk idącej przede mną dwójki. Teraz swój wzrok zawiesiłam na ustach, które znajdowały się w niebezpiecznej odległości od mojej twarzy.
- Widzę.- powiedział Harry tuż przy moich ustach nie odrywając ode mnie wzroku. Nie odsunęłam się i próbując zapomnieć o bijącym w przyśpieszonym tempie sercu szepnęłam.
- Kłamca.- uśmiechnęłam się zadziornie i odwróciłam głowę. Czy ja z nim flirtuję?

Z perspektywy Asi:

Szłam obok Lou przyłapując się na tym, że co chwilę na niego zerkam. Uśmiechał się do mnie ciągle, ale gdy szepnął mi na ucho, że ma ochotę mnie znowu pocałować, myślałam, że nie wytrzymam i rzucę się na niego. Nie podejrzewałam się o takie myśli. Po prostu w tym momencie gdybym mogła wpiłam bym się w jego usta i nigdy się nie odkleiła. Tak mi się to spodobało. W pewnym momencie nasze dłonie lekko się otarły, a Louis na dodatek swoim małym palcem złapał mój. Tylko na chwilę, ale mnie oblała fala gorąca. Modliłam się tylko w duchu, aby nikt tego nie zauważył. Zaczęłam nerwowo bawić się rekami, chciałam już tylko po prostu znaleźć się w domu chłopaków, bo tam właśnie teraz się wybieramy. Jest jeszcze wcześnie więc chłopcy zaproponowali wspólny wieczór. Nie wiem jak oni z nami wytrzymują prawie codziennie...

- Nareszcie. Nogi mi odpadają.- powiedziała Dominika przekraczając próg mieszkania.
- Doprawdy?- zapytał Harry z uśmiechem i zanim się obejrzała już wylądowała na jego rękach.
- No weź puść mnie.- zaczęła się cicho chichrać.- No postaw mnie.
Chłopak nie reagując pobiegł z nią na górę. No i tyle ich widziałam...
Zauważyłam Lou, uśmiechającego się do mnie. Reszta chłopaków leżała rozwalona na kanapie. Zayn włączył telewizor.
- To ja zrobię coś do jedzenia.- powiedział głośno Lou kierując się do kuchni i gestykulując delikatnie przywołał mnie do siebie tak aby nikt nie zauważył. Weszłam za nim do pomieszczenia. Zamknęłam za sobą drzwi. Oparłam się o blat, chłopak podszedł do mnie, złapał w swoje dłonie moje policzki i pocałował mnie delikatnie.
- Nie mogłem się powstrzymać.- szepnął. Nie powiedziałam nic tylko sama go teraz pocałowałam. Przywarliśmy do siebie. Jedną swoją dłonią gładziłam policzek chłopaka, a drugą wplotłam w jego włosy. Jeżeli po kilku niewinnych pocałunkach można się uzależnić od czyiś ust to właśnie wkraczam w ten pierwszy etap:
Spodobało się=Chcę więcej.
Ale jak to bywa ktoś musiał przerwać.
- Co tak długo Ci schodz...- chłopak nie dokończył widząc jak nagle z Lou się od siebie odsunęliśmy.
- Yyy...Już... Zaraz wam przyniosę...- powiedział Boo Bear z lekkim zdenerwowaniem.
- Dobra.- mruknął Niall. Jednak zanim wyszedł obdarzył mnie jeszcze tak smutnym spojrzeniem, że aż coś ukłuło mnie w sercu. Spuściłam tylko głowę.
Gdy blondyn wyszedł zerknęłam na Lou. Delikatnie się do mnie uśmiechał przez co choć na chwilę zapomniałam o smutnym wyrazie twarzy Nialla, którego nie mogę pozbyć się sprzed oczu...

Z perspektywy autorek:

Niall wrócił do chłopaków rozsiadając się z powrotem na kanapie. Chwilę potem weszli Lou z Asią. Blondyn zmierzył ich smutnym wzrokiem.
Dziewczyna wraz chłopakiem usiedli na miękkim dywanie opierając się o sofę. Chłopcy zgasili światło i włączyli jakiś film. Niall nie mógł skupić na fabule, rozpraszał go widok siedzącej niedaleko blondynki. W pewnym momencie gdy Lou odgarnął kosmyk jej włosów z ramienia, po prostu miał ochotę go od niej odepchnąć i zająć jego miejsce by móc z bliska wpatrywać się w śliczną buzię dziewczyny.


No i następny za nami :)
Nie chcemy nic mówić odnośnie komentarzy, bo ich ilość wydaje nam się, że ostatnio maleje....
Nie chcemy was też szantażować, dlatego prosimy... Nie zmuszajcie nas do tego :)
Kiedy pojawi się następny rozdział? :) To zależy od was :)


Stałe hasło: Czytasz? Skomentuj. :)


Pozdrawiamy D&A ;*