sobota, 31 marca 2012

Rozdział 7

Z perspektywy Asi…

Nie chciałam by, ktokolwiek to był, zabierał rękę. Dotyk działał na mnie w kojący sposób. Postanowiłam dalej udawać, że śpię mimo iż z trudem powstrzymywałam uśmiech, który cisnął mi się na usta. Musiałam wytrzymać jeżeli chciałam dalej ich podsłuchiwać.
- Przecież jej nie obudziłem. – powiedział szeptem Niall.
- Kiepsko to wygląda.- stwierdził Zayn.
- Oj tam nie jest aż tak źle. – powiedział Louis wesoło .– Przez tydzień będzie małe kuku i tyle…
Tak, ja tu cierpię, a tych… No brak mi epitetu… to śmieszy?! -pomyślałam.
- Harry się odzywał czy coś ? – zapytał Zayn.
- Nie, w ogóle… - powiedział Liam.
- Nawet dzień nie minął od jej wyjazdu, a on… - powiedział Louis. – Chociaż w pewnym sensie go rozumiem… - urwał.
- Ta, ja też będę za nimi tęsknić. – stwierdził Niall.
- Idę na dół do sklepu. – przerwał Zayn
- Czekaj, idę z tobą – powiedział Liam.

Chwilę później...

- A ty gdzie?- zapytał Niall.
- Do łazienki. –odpowiedział Lou.
Poczułam jak ktoś delikatnie dotyka mojej ręki.
- I jak ja mam ci to powiedzieć … ? – usłyszałam szept Nialla w momencie, kiedy ogarniał mnie sen.

Jakiś czas później…

Usłyszałam dzwięk otwieranych drzwi. Chłopcy wrócili.
No to czas zakończyć zabawę… Otworzyłam oczy.
- I jak? – zapytał Lou patrząc na moje czoło.
- Całkiem nieźle. – odpowiedziałam dotykając okazałego guza, po czym poszłam do łazienki zobaczyć jak to wygląda.
- Zayn, chłopie miałeś rację…- powiedziałam do swojego odbicia. Delikatnie rzecz ujmując wyglądałam koszmarnie.
Wróciłam do salonu.

Z perspektywy Chrisa:

Nareszcie miałem okazję się wyrwać. Brakowało mi normalnego męskiego towarzystwa po ciągłym przebywaniu z dziewczynami i „nimi”. Ale teraz bez Dominiki to już nie będzie to samo… Jak wrócimy do Polski, gdy już nikt nie będzie mi stawał na drodze (a mianowicie Harry), przekonam ją do tego, że warto spróbować czegoś więcej...
Po chwili byłem już w apartamencie, tam ku swojemu zaskoczeniu spotkałem chłopaków z One Direction.
- Co ci się stało ?! – zapytałem na widok Asi.
- Wpadłam na drzwiczki… - wytłumaczyła.
- A już myślałem, że… - powiedziałem po polsku żeby reszta nie zrozumiała, po czym znacząco spojrzałem na chłopaków.
- To kurde źle myślałeś ! – krzyknęła również w ojczystym języku łapiąc aluzję . – Sama to sobie zrobiłam debilu!
- Dobra, na nas czas. – powiedział Zayn podnosząc się z kanapy. Był wyraźnie speszony naszą dosyć głośną wymianą zdań.
- Nie musicie jeszcze iść. – oznajmiła Aśka.
- Już dosyć późno.- stwierdził Niall – Zresztą planowaliśmy tu zostać tylko do twojego powrotu, żebyś nie zastał jej samej w takim stanie.
Asia stała oparta o ścianę z naburmuszoną miną, chłopcy już zbierali się do wyjścia.
- Sexy wyglądasz z tym sińcem. – stwierdził Louis, czochrając jej włosy.
- Dzięki – odparła śmiejąc się.
No co to ma być ?! Następna się mizia z którymś z nich? – zastanawiałem się.
Gdy wyszli koleżanka spojrzała tylko na mnie przelotnie, po czym zniknęła w swoim pokoju.
I my mamy wytrzymać razem tydzień, zwłaszcza po tym wszystkim…

Z perspektywy Dominiki:

Dni mijały, a ja wciąż nie mogłam opędzić się od myśli krążących wokół NIEGO. Świadomość tego,że „rozstaliśmy się" w taki nieczuły i dziecinny sposób sprawiała, że miałam wyrzuty sumienia.
Zachowałam się nieodpowiedzialnie i wiem o tym. Robiłam wszystko by tylko przestać zaprzątać sobie nim głowę. Szukałam sobie przeróżnych zajęć, choć na nadmiar wolnego czasu też nie narzekałam. Komisja przydzieliła mi projekt, którego tytuł brzmiał: „Anglia- To co lubię”. Co za zbieg okoliczności, wszystko musi kojarzyć mi się z jednym. No, ale też nic innego wymyślić nie mogli, bo to stypendium jest dla uczniów zainteresowanych anglistyką i pobierających rozszerzone lekcje właśnie tego języka. No, a ja jestem jednym z nich. Zawsze interesowały mnie inne kraje, kultury. Lubię języki obce, to taka moja - nie wiem nawet jak to nazwać. Po prostu to jest to coś.

 No i moje myśli jak zwykle wracają do punktu wyjścia. Znowu widzę te zielone oczy wpatrujące się we mnie z taką :czułością? Wracam do tego wieczoru w jego pokoju. Na samo wspomnienie pocałunku moje nogi uginają się, a kąciki ust unoszą do góry. Ale wtedy przywołuję sobie w pamięci obraz jego całującego się z tą blondyną. Uśmiech znika z twarzy, a oczy wypełnia coś w rodzaju smutku. Dlaczego tak reaguję? Nie mam pojęcia. Wszystko co powiązane z nim staram się wyrzucić z umysłu, ale to ciągle wraca.
Położyłam się na łóżku, wpatrując się w sufit. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Szybko wstałam i podeszłam do biurka. Spojrzałam na komórkę licząc, że wyświetli się na nim numer Asi. Miała dzisiaj dzwonić i pogadać ze mną chwilę, zdać relacje co tam się dzieje w Londynie pod moją nieobecność. Dzisiaj mieli już razem z Chrisem wyjeżdżać, więc niestety nastrój w tych okolicznościach mają pewnie przygnębiający.
- Słucham.- powiedziałam niepewnie,przykładając telefon do ucha.
- Cześć- odpowiedział mi ochrypły głos w słuchawce. Na jego dźwięk serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Ze zdenerwowania czy może przyczyną tego było coś innego... Nie wnikajmy...
Nie spodziewałam się telefonu od Harrego. Choć nie dzwoni pierwszy raz. Za każdym razem po prostu odrzucałam połączenie. Nie wiem co mnie podkusiło by teraz odebrać. Musimy uregulować parę spraw, nie ukrywam...- Miło znowu słyszeć twój głos- brzmiał na zdenerwowanego, niepewnego. A po tym jak wypowiedział te słowa ja poczułam się tak samo. Plus zalała mnie fala obezwładniającego gorąca, zaschło mi w gardle i nie potrafiłam wydobyć z siebie ani słowa.
- Hej.- powiedziałam to tak cicho, że ledwie do mnie samej dotarł dzwięk tego słowa. Chwilę panowała niezręczna cisza, którą jako pierwszy postanowił przerwać Harry.
- Przepraszam Cię za moje zachowanie. Jest mi tak strasznie głupio, że pożegnaliśmy się w ten ,a nie inny sposób. Gdybym mógł się cofnąć w czasie, nie pozwoliłbym Ci wtedy wyjść z pokoju i ...- w tej chwili to ja mu przerwałam.
- Nie to ja przepraszam. Wina leży wyłącznie po mojej stronie. A jak już mówimy o podróżowaniu w czasie, to ja gdybym mogła go cofnąć to nie pozwoliłabym by doszło do tego do czego doszło. To sprawia wyłącznie sam ból, ranimy się nawzajem. Cofnąć się nie możemy to może chociaż spróbujemy zapomnieć? Ten pocałunek... Wtedy wieczorem....To był tylko impuls...- próbowałam się tłumaczyć, choć sama się nie wierzyłam we własne słowa.
- Impuls...- powtórzył...
- Nie ma sensu dalej się w to pogłębiać. Przepraszam. Mam nadzieję, że pomiędzy nami jest już w porządku... Ruszacie niedługo w trasę, nie będziesz miał czasu na zaprzątanie sobie głowy takimi myślami. Powodzenia... Cześć...-rozłączyłam się i padłam na łóżko.
 

 Z perspektywy Asi:

To był nasz ostatni dzień w Londynie. Nie potrafiłam tak jak Dominika, po prostu się pożegnać z uśmiechem na twarzy. Miałam świadomość tego, że najprawdopodobniej więcej się już nie spotkamy. I to chyba bolało mnie najbardziej. Polubiłam chłopców i to bardzo...
- Spakowana? - zapytał Chris przerywając mi tę jakże wzruszającą chwilę wspomnień. Nie miałam chęci z nim rozmawiać, dlatego tylko kiwnęłam głową.
- Co masz zamiar robić do wieczora? - zapytał
- Nie wiem... Czekać?

Kilka godzin później...

Leżałam na kanapie gdy nagle usłyszałam dzwonek. To pewnie wujek albo Marc. Szybko otworzyłam drzwi. Jednak stali tam chłopcy. Tym razem w komplecie.
- Cześć – powiedziałam – Co wy tutaj robicie ?- miałam nadzieję, ze uniknę tego ostatniego spotkania.
- Mieliśmy ci pozwolić wyjechać bez pożegnania ?! - zapytał uśmiechnięty Zayn.
- No takiej okazji to byśmy nie przepuścili.– powiedział Louis ściskając mnie z całej siły.
- Dziękuję wam... - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Młoda nie rozklejaj się ! - powiedział ze śmiechem Louis.
- Siadajcie – powiedziałam – Zaraz wracam.- Musiałam pójść do pokoju żeby się trochę ogarnąć i poukładać myśli. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Zobaczyłam Nialla, który ukrywał coś za plecami.
- Mam coś dla ciebie... - powiedział trochę zawstydzony. Uśmiechnełam się do niego.

- Otwórz.- dodał.
 Otworzyłam ładnie zapakowane pudełko. W środku było kilka paczek moich ulubionych żelek i zdjęcie naszej ósemki oprawione w ramkę. Kiedy my zrobiliśmy to zdjęcie?!
- Dziękuję. – powiedziałam, po czym wstałam by pocałować go w policzek.
- Nie ma za co. – odpowiedział rumieniąc się.
- Gdyby nie wy to nie byłoby to samo. – powiedziałam z uśmiechem.
 - Idziemy do reszty ? Mogę się założyć, ze Louis zaraz zacznie nas szukać...- Niall.

Jakiś czas później...

Ten ostatni dzień spędzony z chłopakami był świetny. Niestety zbliżał się już wieczór, czyli czas naszego wyjazdu. Chłopcy postanowili pojechać z nami na lotnisko, by tam już ostatecznie się pożegnać.
- No więc do zobaczenia... – powiedziałam ze świeczkami w oczach, po czym wszystkich po kolei wyściskałam. Chris tylko podał im rękę po czym zniknął na pokładzie samolotu. Ja stałam jeszcze chwilę nie wiedząc co mam powiedzieć. Nagle Louis ruszył w moim kierunku.
- Będzie mi Ciebie strasznie brakować. – szepnął przytulając mnie po raz drugi dzisiejszego dnia. Ostatni raz obejrzałam się w ich stronę. Nadal stali w tym samym miejscu. Pomachałam im i ruszyłam przed siebie...
 
No i jest siódemka :)
Taki troche smętny...;]
Dziękujemy za wejścia i tyleee...komentarzy :D
Jesteście wielkie ;]
 
Stałe hasło: Czytasz? Skomentuj...:D
 
Pozdrawiamy D&A ;*
 
 
 

wtorek, 27 marca 2012

Rozdział 6



o          Z perspektywy Dominiki:

-Co się stało?- zapytał Harry, po tym jak przerwałam pocałunek. Spuściłam wzrok i po prostu nie wiedziałam co odpowiedzieć. Raz go odpycham, raz postępuję wręcz przeciwnie. Sama nie wiem czego chcę. Chociaż nie. Wiem to całkiem dobrze, ale nie zawsze ma się to, czego się pragnie. Na tym polega działanie współczesnego świata. Sprawiedliwość istnieje tylko jako pojęcie. Ma definicję, ale nie posiada swojego odbicia w rzeczywistości. Chłopak widząc moją przejętą twarz, uniósł mój podbródek i zbliżył swoje usta do moich, w ostatniej chwili obróciłam twarz tak, że ledwie musnął mój policzek.
Już miałam mu odpowiedzieć, lecz w tej samej chwili poczułam wibracje w kieszeni. Odebrałam telefon i chwilę bez słowa wsłuchiwałam się w przekazywane mi przez mamę wiadomości. Zaczęłam nawijać do niej po polsku jak najęta. Cieszyłam się jak głupia. W końcu rozłączyłam się, wciąż uśmiechajac się do telefonu. Poniosłam wzrok znad komórki i spojrzałam na Harrego. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że wszystko ma swoje złe strony. Spojrzałam na jego wyczekującą twarz i powiedziałam:
-Wyjeżdżam.- wysiliłam się na uśmiech, ale chyba nie do końca mi to wyszło. Jeszcze przed chwilą byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Dostałam świetne wieści, a teraz to wszystko przyćmiła świadomość tego ze po prostu to już koniec. Harry wpatrywał się we mnie niepewnie, tak jakby wciąż szukał sensu i ukrytego znaczenia tego prostego, ale jakże trudnego do wypowiedzenia słowa.
-Co? - zapytał z nadzieją, że się przesłyszał.
- Muszę wcześniej wrócić do Polski. - powiedziałam to niemal szepcząc.- Właśnie dzwoniła moja mama i powiedziała mi ze mam szanse na stypendium. Zawsze o tym marzyłam. Ma ono zakres międzynarodowy, więc naprawdę wiele znaczy. Ale jedynym minusem jest to że muszę się stawić w Polsce, ponieważ aby je dostać jestem zobowiązana do przygotowania pewnego projektu.- Powinnam się cieszyć,ale mówiąc to stałam nieruchomo wpatrując się w podłogę. Wypowiadałam te słowa tak jakbym się ich wstydziła, choć powinno być wręcz przeciwnie.
- Kiedy?- zapytał Harry.
- Co kiedy?- teraz moja kolej na pytania.
- Kiedy wyjeżdżasz?- zapytał, choć widziałam, że te słowa ledwie przeszły mu przez gardło.
- Jutro.
- Jak to jutro?- Harry.
- Moja mama już rozmawiała z wujkiem w którego hotelu teraz mieszkamy. Załatwił mi samolot już na jutro, ponieważ muszę się stawić za dwa dni przez komisją,aby omówić szczegóły dotyczące projektu.- odparłam. Wpatrywał się we mnie bez słowa. Dlaczego to wszystko nie mogło się wydarzyć jakaś godzinę temu. Wtedy na pewno nie pozwoliłabym, aby doszło do takiego zbliżenia pomiędzy nami. Wiedziałam, że to się tak skończy. Kiedyś bym musiała stąd wyjechać, jak nie jutro to za kilka dni...- Mógłbyś otworzyć drzwi?- wypaliłam.
-Jutro wyjeżdżasz, a ty mi teraz zawracasz głowę jakimiś drzwiami?- zapytał z ironią w głosie. Podeszłam do niego i wyciągnęłam klucz z jego kieszeni. Otworzyłam drzwi i wyszłam pozostawiając Harrego samego. Nie poszedł za mną.Stał dalej oszołomiony minionymi wydarzeniami. Może to i lepiej... Zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli przed telewizorem. Gdy weszłam do salonu podnieśli na mnie wzrok, Louis posłał mi to swoje dwuznaczne spojrzenie. Uśmiechnęłam się kręcąc głową.
- Muszę wam coś powiedzieć.- zaczęłam...
- Wiemy, wiemy...- powiedział Niall.
- Jak to wiecie?-zapytałam zaskoczona.
- Przecież widać, że na siebie lecicie.- powiedział chłopak. Zarumieniłam się.
- Wcale nie!- zaprzeczyłam, a może poprawniej ujmując po prostu skłamałam. - Nie chodzi o to... Przed chwilą dzwoniła do mnie mama i powiedziała mi o mojej szansie na stypendium. Asia ty później wszystko chłopakom wytłumaczysz. Dopowiem tylko tyle ze muszę zrealizować pewien projekt, aby je dostać dlatego wracam wcześniej do Polski. Ale nie martwcie się Asia i Chris z wami zostaną.Już wszystko uzgodnione. Na razie wracam tylko ja.- wysiliłam się na uśmiech.
- Ale my nie chcemy żebyś wyjechała...- powiedział Zayn robiąc smutną minkę.
- Ja tez nie chcę, uwierzcie mi, ale muszę. To naprawdę wielka szansa. Nie mogę jej zmarnować.- powiedziałam.
- A kiedy w ogóle wyjeżdżasz?- zapytał Liam.
- Jutro rano mam samolot.
- Tak szybko?- zapytała Asia, chciała coś jeszcze powiedzieć, ale Chris jej przerwał mówiąc:
- I co mamy się tak po prostu z tobą pożegnać?..
- Nie mamy innego wyjścia. Chyba, że ominiemy etap pożegnań, ponieważ to jest najgorsze co może być, a po prostu powiemy sobie do zobaczenia?- uśmiechnęłam się najszczerzej jak tylko umiałam.
- Dobry pomysł, ale musisz dać nam się jeszcze wyprzytulać - powiedział Zayn. „Pożegnałam” się z każdym z nich. Świadomość tego, że już ich nie zobaczę przygnębiła mnie na tyle ze po prostu na nic nie miałam ochoty. Jak można tak szybko przywiązać się do tej bandy oszołomów?!:D
- A tak w ogóle to gdzie Harry?- zapytał Liam.
- Chyba ciągle u siebie w pokoju.- powiedziałam spuszczając głowę. Mimo tego i tak zauważyłam jak chłopaki rzucają sobie wymowne spojrzenia.
- To my już pójdziemy. Tak tak wy też.-pokazałam na Asię i Chrisa- Jak by wam się zapomniało to mieszkacie pod innym adresem- zaśmiałam się i skierowałam się w kierunku drzwi wyjściowych z domu chłopaków.
-No a co z Harrym?- zapytali chłopcy.
-Gdyby chciał się pożegnać to pewnie by tu był- powiedziałam. Postępuję jak małe dziecko. Nie mam nawet odwagi spojrzeć mu w oczy, bo wiem ze później żałowałabym tego wyjazdu jak niczego innego, a chce sobie tego oszczędzić.Jeszcze raz wyściskałam chłopaków, nie jestem raczej z tych płaczliwych, ale na jednym z moich policzków pojawiła się ta pojedyncza łza.
- Do zobaczenia.-powiedzieli chórem chłopcy ,gdy wsiadałam do zamówionej wcześniej taksówki. „ Do zobaczenia” te słowa mówi się na co dzień, ale dzisiaj nie oznaczają rozstania na kilka godzin, a na co najmniej parę miesięcy ponieważ szybko tu nie wrócę. Mam szkolę i obowiązki...Jechaliśmy w ciszy, w końcu nie wytrzymałam tego i założyłam słuchawki. Włączyłam odtwarzacz i popłynęły pierwsze dźwięki znanej mi melodii.

Z perspektywy Harrego:

Zachowałem się jak idiota. Nie powinien pozwolić jej wyjść. Siedzę tu już dłuższy czas, ale nie podejmuję żadnych postanowień. Karcę się w myślach, ale nie umiem wstać i wkroczyć do działania. Ona wyjeżdża, a ja jej jeszcze na to pozwalam. Wstałem i zszedłem szybko na dół licząc ze ją jeszcze tam zastanę.Spojrzałem na chłopaków.
- Pojechała już- powiedział Niall
- Jak to?
- Pożegnała się i po prostu pojechała- powiedział Liam. Poszedłem do kuchni ,złapałem kluczyki do samochodu i ruszyłem w kierunku drzwi. Nagle ktoś szarpnął mnie od tyłu.
- Uspokój się już późno. Daj jej się spakować. Niczego nie odwrócisz, musi wyjechać.Ma swoje powody, nie mieszaj jej w głowie.- powiedział Zayn.
- Mam tak po prostu odpuścić?- zapytałem z drwiną w głosie.
- Tak daj sobie spokój. W końcu o niej zapomnisz. Znasz ją zaledwie trzy tygodnie. To minie...Nie ma sensu dalej w to brnąć. Ona będzie tam, ty tutaj. To nie ma racji bytu..- odsunąłem się od niego i pobiegłem do swojego pokoju. Zacząłem o tym wszystkim myśleć. Przecież to nic takiego. Chyba. Spodobała mi się po prostu... będę to sobie wmawiał aż w końcu w to uwierzę...

Z perspektywy Asi :

Gdy wróciliśmy do hotelu, panowała dziwna atmosfera. Po Dominice było widać, że biła się sama ze sobą, z jednej strony cieszyła się, że ma szansę na to stypendium a z drugiej nie chciała wyjeżdżać. Widziałam, że między nią, a Harrym coś jest, coś co jeszcze nie zdążyło się w pełni rozwinąć. Weszłam do pokoju koleżanki, pakowała się.
- Pomóc ci? - zapytałam.
- Nie, już prawie skończyłam. - odpowiedziała. Usiadłam na brzegu jej łóżka.
- No co? - zapytała przyglądając mi się.
- Nic. Po prostu szkoda, że wyjeżdżasz. - powiedziałam - To miały być najlepsze ferie...
- No i były – odpowiedziała ze śmiechem.
- Bez ciebie to już nie będzie to samo. A cały tydzień z Chrisem...
- Oj nie przesadzaj nie będzie tak źle, najwyżej wyprowadzisz się do chłopaków-powiedziała wywołując u mnie tym samym wybuch śmiechu.
- Dobra idę spać, ty z resztą też musisz się chociaż trochę przespać przed lotem. – oznajmiłam wychodząc z jej sypialni.

   Następnego dnia...

- No to widzimy się za tydzień kochanie- powiedziałam ściskając Dominikę przed wejściem na pokład samolotu.
- Taaa, trzymaj się- powiedziała ściskając mnie z całych sił.- Pilnuj Chrisa- dodała śmiejąc się. Pożegnała się jeszcze z nim i wujkiem, a następnie skierowała się w stronę, którą wskazała jej stewardessa. Jeszcze raz odwróciła się by nam pomachać. Utkwiła wzrok w jakimś punkcie znajdującym się za mną. Podążyłam za jej wzrokiem i zobaczyłam Harrego stojącego z nieodgadnionym wyrazem twarzy i wpatrującego się z daleka w Dominikę. Gdy z powrotem skierowałam wzrok w miejsce gdzie stała przed chwilą moja przyjaciółka, już jej nie było...

Jakiś czas później...

Po powrocie z lotniska od razu rozwaliłam się przed telewizorem, bez Dominiki było tu tak dziwnie pusto, cóż jakoś ten tydzień muszę wytrzymać.
- Co masz zamiar dzisiaj robić? - zapytał Chris wychodząc z łazienki
- A jak myślisz co człowiek w moim wieku, z moimi zainteresowaniami i możliwościami może robić? - zapytałam nie odrywając wzroku od telewizora.
- Ja idę na dół do baru obejrzeć mecz. Jak chcesz możesz isć ze mną- zaproponował.
- Wolę zdychać i gnić jednocześnie niż patrzeć na jakąś spoconą bandę nierozgarniętych łosi...- stwierdziłam po czym poszłam do kuchni po coś do jedzenia.
- To ja idę. – rzucił po czym wyszedł.
- No i zostałam sama, zawaliście...

Kilka godzin później...

Spałam gdy nagle zadzwonił mój telefon, szybko wygrzebałam go spod poduszki, myślami jeszcze byłam w krainie snów...
- Czego ?! - krzyknęłam po polsku, nawet nie patrząc na to kto do mnie dzwoni.
- Hej to ja Louis. – po chwili przestawiłam swój umysł na język angielski.
- Cześć. - odpowiedziałam uśmiechajac się sama do siebie.
- Zaraz u ciebie będziemy – powiedział.
- Zaraz ?- zapytałam tępo.
- No tak, to że Dominika wyjechała to nie znaczy, że o tobie zapomnieliśmy.
-     - A dokładniej to za ile będziecie?- zapytałam.
-     - Za jakieś dziesięć minut. Odpowiada królewno?- Louis.
- Jasne.. to do zobaczenia – powiedziałam po czym się rozłączyłam.
- Jeeej... Jaki burdel. – stwierdziłam patrząc na stan w jakim znajdował się salon, po czym ruszyłam tyłek i zaczęłam szybko sprzątać. Nie minęło nawet dziesięć minut, a usłyszałam z korytarza głosy chłopaków. Po chwili rozległ się dzwięk dzwonka. 
      - Hej. – przywitałam się. – A gdzie Harry? – zapytałam spostrzegając nieobceność jednego z chłopaków.
-     - Został w domu, chyba źle się czuje. – powiedział Zayn.
-     - Chory na miłosć.- stwierdził szeptem Liam.
-     - Wejdźcie, przecież nie będziecie tutaj tak stać.- powiedziałam z uśmiechem by jakoś rozładować napięcie. - Jesteście może głodni czy coś? Mam ciasto truskawkowe.
- Oooo... Ja poproszę –powiedział ucieszony tą wieścią Niall.
- To ja też.- Liam.
Poszłam do kuchni po ciasto, wyjmując je nie zauważyłam otwartej drzwiczki i z całej siły w nią uderzyłam.
- Ałłł- krzyknęłam.
- Co się stało ?! – zapytał Zayn wpadając do kuchni. Nie miałam nawet siły mówić, wskazałam palcem na szafkę, a on tylko pokiwał głową i wyjął coś z lodówki po czym mi to podał i poprowadził do salonu na kanapę.
- To ja może pójdę do kuchni przynieść to wszystko.- zaproponował Liam i razem z Niallem poszli po jedzenie.
-Bardzo boli? – zaptał zaniepokojony Louis. Czułam jak do oczu napływają mi łzy, ale starałam się je jakoś powstrzymać, głowa mało co mi nie pękła.
-Nie, jest ok. – powiedziałam i wysiliłam się na uśmiech. 

Jakiś czas później…

Siedziałam razem z chłopakami, głowa przestała mnie trochę boleć. W pewnej chwili poczułam, że odpływam. Nie mam pojęcia ile czasu upłynęło, chyba spałam, ale miałam wrażenie, że jestem świadoma tego co się dzieje. Nagle ktoś przyłożył ciepłą dłoń do mojego czoła, a potem pogładził mnie po policzku. Czyli jednak nie śpię.
- Co ty robisz? Bo ją jeszcze obudzisz ! – usłyszałam czyjś głos.


Następny rozdział za nami...:D
Dziękujemy za tyle komentarzy...:D
Nie zdajecie sobie sprawy jaką motywację nam dajecie ;)
Następny rozdział będzie dosyć szybko ;))

Czytasz? Skomentuj..:D

Pozdrawiamy D&A ;*