czwartek, 17 maja 2012

Rozdział 19


No to wracamy do Asi. „Wczoraj.”

Z perspektywy Asi:

Otworzyłam oczy. Dotknęłam dłonią czoła, które było wilgotne od potu.
- Żyje.- mruknął siedzący nieopodal Liam.
- No co ty?- powiedział sarkastycznie Niall pochylając się nade mną.
Rozejrzałam się bardziej trzeźwym wzrokiem po pomieszczeniu. Znajdywałam się w sypialni, nie byłam w stanie przypomnieć sobie czyjej. Szukałam wzrokiem Louisa, którego widziałam jako ostatniego.
- Co się stało?- zapytałam podnosząc się na łokcie, jednak siedzący obok Niall delikatnie ułożył mnie na powrót do pozycji leżącej.
- Zemdlałaś.- powiedział Liam.
- Dawno temu?- zerknęłam po ich twarzach.
- Nie... - westchnął Zayn nie podnosząc na mnie wzroku.
- A gdzie on w ogóle jest? Louis.- sprostowałam.
- Miał coś do załatwienia i kazał nam cię pilnować.- odparł Niall.
- Co było nieodpowiednie z jego strony… - stwierdził Zayn z chytrym uśmieszkiem.
Spojrzałam w oczy Nialla... Boże jak można mieć takie boskie i tak niebieskie oczęta :D
- A gdzie Dominika? Nie było jej?
- Nie.- oznajmił Liam.
Głowa dalej mi niemiłosiernie pulsowała. Mimowolnie opadłam na miękką poduszkę i przymknęłam powieki. Po jakimś czasie otworzyłam jedno oko. Niall dalej przyglądał mi się z delikatnym uśmiechem na twarzy. Automatycznie go odwzajemniłam, po czym z powrotem zamknęłam oczy wciąż czując na sobie jego wzrok, który nie powiem, lekko mnie krepował...

Jakiś czas później…

Musiałam usnąć.- pomyślałam po przebudzeniu. Za oknem było już ciemno, w pokoju świeciła się tylko lampka nocna.
Na fotelu w kącie pokoju dostrzegłam Dominikę, przeglądającą jakąś książkę. Niall siedział na krześle, a jago głowa bezwładnie opadała na łóżko. Chłopak najzwyczajniej w świecie spał.
- Ty tutaj?- zapytałam kuzynkę, która podniosła na mnie wzrok w tym samym momencie.
- No chyba raczej : TY tutaj?!- powiedziała.- Wystraszyłaś nas.

Z perspektywy autorek:

- Wiem.- mruknęła blondynka.- A bo to moja wina co się stało?
- Nie mówię, że twoja… Ale powinnaś nosić przy sobie leki no i powiedzieć chłopakom, żeby się następnym razem tak nie martwili.
- Wypadło mi z głowy.- westchnęła Asia ironicznie.
- Cześć dziewczynki. - krzyknął Zayn wpadając do pokoju razem z Lou. - Lepiej ci? - zapytał zerkając na Aśkę. Ona tylko kiwnęła głową.
- Tak sobie myślałem … - zaczął Zayn.- I myślałem... I doszedłem do…
- No do czego?- zapytała Dominika zaciekawiona kolejną genialną myślą Malika.
- Że może Asia jest w ciąży.- Wszystkie spojrzenia skierowały się na blondynkę, a ona zrobiła wielkie oczy.
- Zayn.- zaczęła spokojnie.- Wierzysz w wiatropylność? A w niepokalane poczęcie? A może jeszcze w samozapłodnienie?- Zayn miał coraz głupszą minę, a Aśka ledwo co powstrzymywała wybuch śmiechu z jego pokręconych pomysłów.- Skąd coś tak głupiego przyszło ci do głowy?- zapytała wciąż zwijając się ze śmiechu.
- Jedno jest pewne.- rzekł Louis.- Byłbym wspaniałym ojcem.
- Nie wątpię.- powiedziała Dominika też ledwie powstrzymując wybuch śmiechu.
Asia spojrzała na Louisa po czym dla zabawy walnęła go z łokcia.
- Nie jestem w ciąży wy debile.- powiedziała. – To przez anemię.- chłopcy spojrzeli na nią nie rozumiejąc o co chodzi.- Niedokrwistość.- powiedziała, aby dać im trochę więcej informacji, ale oni dalej wpatrywali się w nią z dziwnym wyrazem twarzy.- Oj nie ważne. Dzisiaj po prostu ogólnie słabo się czułam, no i przez tego pajaca.- wskazała na Louisa.- Zapomniałam wziąć żelaza.
- Nic nie mówiłaś…- zaczął Lou.
- Bo to mało istotne.
- A ja już myślałem, że jesteś chora, czy coś… Ale Zayn przebił wszystko.- stwierdził Lou.

Blondynka zerknęła w stronę Niallera, chłopak słabo się do niej uśmiechnął. Wciąż chodził za nią widok jego smutnych, niebieskich oczu…
Żałowała, tego, jaka była dla niego na początku… Choćby z jego powodu starała się ograniczać czułości z Lou.
Chwilami myślała, że lepiej by było jakby na zawsze zniknęła z życia ich obu…
Najpierw swą obojętnością zadawała ciosy obydwu, potem już tylko Niallowi, który tak naprawdę nie jest jej zupełnie obojętny. Starała się wyrzucić tą świadomość z głowy...

Z perspektywy Dominiki: „Dzisiaj.”

Przyśpieszyłam kroku. Po chwili poczułam jak ktoś zacieśnia swoją dłoń na moim nadgarstku. Przestraszona spojrzałam w górę.
- Czego ode mnie znowu chcesz?- zapytałam oschle.
- Porozmawiać, wytłumaczyć, przeprosić. - powiedział jednym tchem David.
- A ja chcę zapomnieć. Do widzenia.- odwróciłam się i poszłam przed siebie.
- Poczekaj. Daj mi szansę.- krzyknął.- Dziesięć minut.- powiedział błagalnie.
 Wahałam się przez chwilę, no ale przecież przy ludziach, świadkach nic mi nie zrobi...
- Dobra. Chodźmy do tej knajpy.- powiedziałam i poszłam w kierunku budynku.Usiadłam przy pierwszym, lepszym stoliku.
- No więc? Mów...- powiedziałam przerywając chwilę ciszy.Chłopak wyprostował się i skupił wzrok na na wcześniej zamówionej szklance wody z lodem.
- No bo... Wtedy na tej imprezie, to ja... Nie chciałem.- bez przerwy się chłopak zacinał.- Ale...Ale... Byłem trochę pijany i... i... Jeszcze kumple mnie podpuszczali... No wiesz... Przepraszam po prostu.
- Było minęło.- powiedziałam nawet na niego nie patrząc.
- Nie prawda musiałem Ci to wytłumaczyć. Spodobałaś mi się, a ja spieprzyłem sprawę.- powiedział trochę nieśmiało.Zarumieniłam się lekko.
- Oj już nie przejmuj się tak. Przeprosiny przyjęte.- powiedziałam z delikatnym uśmiechem.
Spojrzał na mnie zaskoczony, ale zaraz z powrotem spuścił wzrok. Zachowywał się całkowicie inaczej. Jak by mi tu podstawili osobę wyglądającą jak on, a z całkowicie innym charakterem.
- Wiesz ja muszę już iść.- oznajmiłam cicho.
- Podprowadzę Cię.- ale widząc mój wyraz twarzy, dodał szybko. - Jeśli chcesz oczywiście.
- Ok.- powiedziałam niepewnie. Nie chciałam mu za bardzo ufać, może po prostu udaje teraz takiego...

Stanęliśmy przed hotelem. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy, dopóki nie poczułam jak coś na mnie kapnęło. Dosłownie po momencie zaczęło lać jak z cebra. Uhh... Londyn to Londyn...
Schowaliśmy się pod dachem.
- Dobra to ja już idę.- powiedział chłopak.
- Kurde głupio mi było go tak wystawić szczególnie, że tak pada. Znowu też nie za bardzo miałam ochotę zapraszać go do apartamentu. To, że mnie przeprosił niewiele zmienia... Jednak wygrała moja „grzeczność.”
- Może wejdziesz do środka?- zapytałam cicho.
- Yyy... Nie chciałbym Ci przeszkadzać. - powiedział, ale widziałam w jego oczach, że nie miałby nic przeciwko.
- Oj chodź na chwilę.- pociągnęłam go za sobą.

Otworzyłam drzwi do apartamentu. Myślałam , że nikogo jeszcze nie ma.
- No to ładnie.- powiedziałam pod nosem po polsku widząc zwrócone w naszą stronę twarze pięciu chłopaków i rozwalonej na kanapie blondynki...
- Co on tu robi?- zapytał ktoś nerwowo...



No i następny...
Ten też taki trochę krótki, ale możliwe, że następny będzie trochę szybciej :) Nie wiemy tego dokładnie bo mi (czyli Dominice) szykują się 4 spr w przyszłym tygodniu... Normalnie nie mogę się doczekać. A mieli nas po egzaminach już tak nie dręczyć...;/

Ogroomniieee dziękujemy za wejścia i komentarze :D
Będziemy się powtarzać, ale wiecie, że dla nas to naprawdę dużo znaczy i daje kopa do dalszego pisania :))

Love and hugs D&A ;*


P.S: Zamieściłyśmy ankietę w prawym górnym rogu :) Jak czytacie to zachęcamy do głosowania :D Trochę ciemne tło mamy i nie widać za bardzo tego: Tak... Ale postaramy się to zmienić ;) Boimy się trochę wyników tej ankiety, bo głupio by wyszło gdyby okazało się, że tylko kilka osób nas czyta, no ale zaryzykujemy :) Tak więc klikajcie :D:D

niedziela, 13 maja 2012

Rozdział 18


Z perspektywy Asi:


- Telefon. - krzyknął Chris, zerknęłam tylko leniwie na urządzenie.
Za daleko - mruknęłam wyciągając rękę w stronę stolika na którym leżał. Po chwili mnie olśniło. A co jak to Louis ?!
Zerwałam się, by odebrać połączenie .
Miałam rację, w słuchawce usłyszałam ciepły głos chłopaka.
- Hej kochanie. - mruknął seksownym tonem co wywołało u mnie wybuch śmiechu.
Usłyszałam jak Zayn w tle przedrzeźnia Lou, a ten przeganiał bruneta.
- Ale ja też cię kocham.- rozdarł się brunet na pożegnanie.
Głupki - pomyślałam, uśmiechając się sama do siebie, co ostatnio było moim stałym nawykiem.
- Już?- zapytałam.
- Już. Zayn nie mógł znieść myśli, że rozmawiam z dziewczyną i dlatego usiłował nam przeszkodzić…. A to zazdrośnik. - westchnął.
- Ale nie dzwonisz do mnie, aby rozmawiać o schizach Zayna, co nie ?- zapytałam wiercąc się na fotelu.
- Nie...
- A więc mów, bo liczę do trzech i się rozłączam.- powiedziałam śmiertelnie poważnym tonem.
Zauważyłam, że Lou ostatnio tylko szukał pretekstu, by ze mną porozmawiać, dotknąć, pocałować… Co z jednaj strony było cholernie przyjemne, a z drugiej irytujące dla reszty społeczeństwa. Więc jak go matka nie wychowała to ja go sobie wychowam.
Po krótkiej chwili chłopak zaczął gadać jak nakręcony:
- To tak, Harrolda nie ma w domu bo przez cały dzień coś nawijał, że ma plany itp. itd., Niall z Liamem pojechali na zakupy … - mówił coraz szybciej, a mój mózg nie nadążał z translatowaniem tego wszystkiego. - … tylko Zayn mi przeszkadza, ale to nic zamknie się go w klatce, albo na strychu, więc pomyślałem sobie, że przyjadę po ciebie… - jedyne co zrozumiałam z jego wywodu, to to, że został prawie „sam w domu”, no i zachciało mu się mojego towarzystwa. W sumie to nie mówię nie… 
- Już?- zapytałam czy to koniec jego przemowy.
- Tak.- odparł krótko.- Więc co ty na to ? - teraz na szczęście mówił znacznie wolniej.
Chwilkę zwlekałam z odpowiedzią.
- Dobra.- westchnęłam.
- Będę za pół godziny. No to buziaczki ! - powiedział po czym natychmiast się rozłączył.
Buziaczki ?! – zastanawiałam się leżąc na kanapie. – Tak, tam na pewno był Zayn.
Nie mam pojęcia dlaczego, ale Louis ostatnio się jakoś dziwnie zachowuje…
Nie dał mi nawet chwili do namysłu, ale na całe szczęście dzisiaj wyglądałam w miarę przyzwoicie i nie musiałam się aż tak specjalnie szykować.


Jakiś czas później…


Wyszłam przed hotel, Lou już tam czekał. Lekko uśmiechnął się na mój widok. Gdy znalazłam się już w samochodzie chłopak pochylił się w moją stronę, czekając na „buzi na powitanie”. Odsunęłam go delikatnie od siebie.
- Lou, nie tutaj i nie teraz. – powiedziałam cicho. On tylko skinął głową. Nie chciałam mieć problemów, a w ten sposób najłatwiej mogłam ich uniknąć.
Zaraz po wyjściu z auta złapałam go kurczowo za rękę, poczułam jak robi mi słabo, potem już tylko widziałam ciemność…


Z perspektywy autorek:


 Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na chłopaka... Z powrotem spuściła wzrok i odłożyła gazetę.
- Ej to nie tak...- Harry uniósł jej podbródek i spojrzał w pełne zwątpienia i zaskoczenia oczy. Brunetka odezwała się dopiero po dłuższej chwili.
- Nie będę odstawiała jakiś scenek. Po prostu wiesz co?- powiedziała.- Nie masz wrażenia, że lepiej by było gdybyśmy pozostali na poziomie: kolega, koleżanka?
- Ale ja...- dziewczyna przerwała mu kładąc dłoń na jego ustach.
- Tak teraz to ja Ci przeszkodziłam.- zaśmiała się. - Po prostu chyba lepiej wychodziło nam kolegowanie się. Może się jeszcze nie nadajemy do czegoś „ poważniejszego”...
- Ale to nie tak. To ona mnie pocałowała, ja się odsunąłem.- powiedział szybko. Oczy brunetki zabłysły, ale przyćmiła to świadomość tego, że..
- Oj czy Cię pocałowała, czy nie pocałowała. To nie ważne.- uśmiechnęła się, ale po chwili na jej twarzy powstał lekki grymas.- Uświadomiłam sobie właśnie, że może my no wiesz … To było takie głupie krótkotrwałe zauroczenie... Nic nie mów.- oznajmiła widząc jak Harry otwiera usta by zaprzeczyć.- Po prostu te pocałunki i w ogóle...Podobało mi się, ale... To chyba by się nie udało.
- Spróbujmy.- powiedział chłopak z przekorą.
- Ej no, część z was musi zostać singlem w zespole. Wasze fanki muszą mieć świadomość tego, że mogą liczyć na coś ze strony chociaż jednego z was.- dziewczyna zaśmiała się próbując ukryć smutek i zwątpienie.- To co? Zgadzasz się?
- Nie.- powiedział smutno chłopak.
- Mi się nikt nie sprzeciwia. - brunetka zaśmiała się unosząc jego podbródek do góry. Chciała rozluźnić trochę sytuację.- To jak?
- Mogę Cię pocałować?- zapytał.
- Harry, przyjaciele tak nie rob...- nie dokończyła bo szatyn pochylił się szybko i złożył na jej ustach subtelny, delikatny pocałunek. Gdy się od niej odsunął, odwróciła lekko głowę by ukryć powstałe na jej twarzy rumieńce. To towarzyszyło każdemu jej zbliżeniu z Harrym...
- Nie chowaj się.- pociągnął ją delikatnie za podbródek.- Słodka jesteś.
- Harry … Przestań...- powiedziała.- Niczego nie ułatwiasz.


Z perspektywy Dominiki:


 Nie wiedziałam co teraz zrobić. Zapaść się pod ziemię czy co. Nie mogę mu spojrzeć w oczy bo wtedy nie kontroluję tego co robię. Przyjaciele? Skąd mi się wziął taki głupi pomysł? Uhh... Co ja ze sobą mam.
No tak nie ma to jak pogadać sobie sama ze sobą w myślach, w międzyczasie próbując opanować przyspieszone bicie serca spowodowane przez kontakt z pewną osobą...
- Chodź wrócimy już do hotelu...- powiedziałam mu koło ucha jednocześnie całując go w policzek. Uśmiechnął się pod nosem.
- A tak robią przyjaciele?- zapytał unosząc brew.
- Nooo.... Takk...- powiedziałam śmiejąc się.- Dobra to od tej chwili nie ma żadnych takich gestów ani... - Oj wiesz o co chodzi.- zaśmiałam się i pociągnęłam go za rękaw.- Wracamy.
- Ja bym nie miał nic przeciwko.- powiedział, a ja zmroziłam go wzrokiem.


Dotarliśmy już do hotelu. Siedliśmy na kanapie, powiedziałam Harremu, aby poszukał czegoś ciekawego w telewizji. Sama poszłam zrobić coś do pochrupania.
Gdy wróciłam do salonu, loczek siedział rozwalony na kanapie.
- Ej posunął byś się co?- zapytałam.
- Nie.- powiedział z uśmieszkiem. - Jak już się kolegujemy to nie obejdzie się bez dokuczania sobie.
Zmrużyłam oczy.
- Dobra. Sam tego chciałeś.- usiadłam mu na nogach. 
- A mi tam jest nawet wygodnie i przyjemnie.
Oberwał za to poduszką.
- Ejj...- ja też dostałam... Normalka.


Wieczór następnego dnia...


Cały dzień obijałam się, nudziłam i tak w kółko...


Ohh... Postanowiłam, że chociaż wyjdę na chwilę.
- Idę do sklepu jak coś. Niedługo wrócę.- krzyknęłam przez drzwi do pokoju Asi. Była z Lou, więc jakoś nie uśmiechało mi się zastać ich w dwuznacznej sytuacji...:D


Gdy już wracałam ciągle oglądałam się za siebie. Miałam wrażenie, że ktoś za mną idzie. Nie myliłam się...


             ***


Totalny, totalny, totalny niewypał...
Przepraszamy, że musiałyście tak długo czekać na "coś" takiego...


Oczywiście nie obędzie się bez podziękowań za wejścia i komentarze :)


Pozdrawiamy D&A ;*