Z perspektywy Dominiki:
Pierwszy tydzień w Anglii zleciał nam niespodziewanie szybko na zwiedzaniu, nic nierobieniu i nudzeniu się. Zdążyłyśmy też parę razy spotkać się z chłopakami, nawet poznałyśmy Liama.
Jednak nie wszystko szło tak dobrze… Przedwczoraj, kiedy przeglądałam gazety w hotelowym kiosku napotkałam się na jakiś brytyjski magazyn dla nastolatek. W środku umieszczone były… moje zdjęcia. W momencie, w którym je zobaczyłam omal nie udławiłam się batonem. Nagle zrobiło mi się słabo i gorąco jednocześnie. Na pierwszym zdjęciu trzymałam Zayna za rękę, nawet nie pamiętałam tego momentu, może i przypadkiem się dotknęliśmy, ale nie mogło to trwać długo… a na drugim udawałam fankę One Direction. Najgorszy jednak był artykuł (same bzdury), „Nieoficjalnie wiadomo, że jest to nowa dziewczyna Zayna Malika!” no właśnie "nieoficjalnie", skąd oni biorą takie ploty?! Miałam go tylko za kolegę, nic więcej. A najgorsze w tym wszystkim było to, że o Asi nie było ani słowa i musiałam się z tym wszystkim męczyć sama… Nie to, że chciałam jej zrobić na złość, ale razem byłoby łatwiej.
Jakiś czas później…
„Co dzisiaj robicie? ;D” – zobaczyłam na ekranie mojego telefonu sms-a
od Harrego.- automatycznie się uśmiechnęłam.
„Jak zwykle nie mamy planów”- odpisałam.
„Możemy do was wpaść?”- napisał chłopak.
" No pewnie, że możecie ;)’’ – odpowiedziałam dalej szczerząc się do telefonu.
Potem do mnie zadzwonił, żeby ustalić szczegóły. Byliśmy umówieni u nas na 19.00.
- Chłopcy do nas przyjadą – powiedziałam wchodząc do salonu gdzie rozwaliła się Aśka i bezmyślnie wpatrywała się w telewizor. Było widać, że myślała zupełnie o czymś innym.
- Co ?- zapytała po chwili.
- Mówiłam, że chłopcy do nas przyjadą – powtórzyłam jeszcze raz, wolniej. – Coś ci się stało?
- Nie, nic czemu pytasz ?
- Dziwnie się ostatnio zachowujesz…
- Wydaje ci się… Skoro mają przyjść to idę się trochę ogarnę, nie mogę pozwolić na to, żeby mnie w takim stanie zastali – powiedziała udając plastikową niunię.
Tak, z nią jest coś nie tak. Tylko jeszcze nie wiem co. Ale prędzej czy później się dowiem…
- Chłopaki już są w drodze!- krzyknęłam.
- Przetrzymaj ich trochę, nie jestem jeszcze gotowa – powiedziała Asia.
- Jak możesz nie być gotowa?! Przecież oni wpadają tutaj tylko posiedzieć i pogadać… - odpowiedziałam oburzona.
Dziesięć minut później…
Nagle rozległ się dźwięk dzwonka.
- Już są- krzyknęłam i pobiegłam w kierunku drzwi by im otworzyć. Przywitałam się, z każdym z nich po kolei, ostatni był Harry… Spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczami… Nie mam pojęcia dlaczego, ale zawsze gdy go widziałam to albo robiłam się czerwona, albo uśmiech sam malował mi się na twarzy. W tym momencie moje nogi po prostu odmawiały mi posłuszeństwa. O nie, nie..! – nie przyjechałam tu po to żeby się zakochiwać, tylko po to by dobrze się bawić, a takie związki zazwyczaj się źle kończyły… - Moją bitwę z własnymi myślami przerwał Niall:
- Gdzie jest Asia ?- zapytał podchodząc do mnie i Harrego, który wciąż stał w progu.
Z perspektywy Asi:
Przez cały czas ślęczałam w pokoju, miałam chęć położyć się i płakać, nawet nie wiedziałam dlaczego. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka, i głosy chłopaków. Pasowałoby do nich dołączyć, bo zaraz wpadnie tu Dominika… - pomyślałam wstając z łóżka, i chodząc po pokoju jak nakręcona, nie wiedziałam jak wyładować te wszystkie emocje. Po chwili zdecydowałam się – Wychodzę! Po czym otworzyłam drzwi i na powitanie wpadłam na Louisa.
- Przepraszam – powiedziałam i usiłowałam się uśmiechnąć.
- Hej młoda – odpowiedział- właśnie cię szukałem.
- Może chodźmy do reszty… - powiedziałam po chwili niezręcznego milczenia i wpatrywania się w Lou.- Hej wszystkim!- wydarłam się wchodząc do pełnego ludzi salonu.
- No i się znalazła – powiedziała Dominika do Nialla, który odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął.
- To co w koncu robimy… konsola, film, słuchanie muzyki… - zaproponował Liam.
-Jestem za konsolą – oznajmił Zayn, na co reszta pokiwała głowami.- no to konsola ! – dodał zadowolony.
- Został nam tylko podział na drużyny – stwierdził Niall - Może, żeby było sprawiedliwie to losujmy…
Ja wylądowałam w zespole z Zaynem, Harry z Niallem, Louis z Liamem, a Dominika z Chrisem. Zacięta walka się rozpoczęła…
Z perspektywy Dominiki:
- Zrobiłem się głodny przez to ciągłe przegrywanie – Niall.
- Zacznij wygrywać to może ci minie… - powiedział Louis ze śmiechem.
-Ja mam wygrywać będąc w drużynie z Harrrym ?! – zapytał- Chyba sobie żartujesz… - Na te słowa wszyscy wybuchli śmiechem, oprócz biednego Harrolda, który zrobił ,minę zbitego psa, po czym odwrócił się od nas i zaczął udawać śmiertelnie obrażonego. Zabawnie to wyglądało.
- Wiecie co ja też robię się głodna- powiedziałam – może skoczę do sklepu po kilka rzeczy? Macie jakieś specjalne zamówienia?
- Żelki- krzyknęła Asia wyłaniając się zza kanapy. Co ona tam robiła? Pozostawię to bez komentarza
- Dla mnie poproszę wszystko co tylko wpadnie ci w ręce i jest jadalne- powiedział Horan. W całym pomieszczeniu znowu rozbrzmiały nasze śmiechy. Z nimi to się nie da nudzić…
- Jeżeli to już wszystko to pozwólcie że was opuszczę i skieruję się w stronę drzwi wyjściowych - próbowałam wyjść poważnie, ale mówiąc to omal się nie zakrztusiłam przez swój napad głupawki.
- Może pójdę z tobą? Znam lepiej tą okolicę- powiedział Harry.
-Ten sklep jest bardzo blisko, ale jasne czemu nie- oznajmiłam- No to zbierajmy się .- Harry posłusznie wstał i poszedł za mną. Do sklepu doszliśmy w kilka minut, kupiliśmy potrzebne rzeczy, po czym ruszyliśmy w drogę powrotną. Panowała niezręczna cisza. Trochę dziwnie się czułam przebywając z nim sam na sam.
- Mamy jeszcze trochę czasu, może przejdziemy się do parku? -zapytał Harry.
- Ok. Ale jak Horan w tym czasie pożre rybki z hotelowgo akwarium to zrzucę winę na ciebie- powiedziałam ze śmiechem.
- Podejmuję ryzyko- powiedział chłopak z boskim uśmiechem. W tym momencie na jego twarzy pojawiły się urocze dołeczki.
- Pokażę ci miejsce które ostatnio znalazłam. To niedaleko- powiedziałam. Zaprowadziłam nas na niewielkie wzniesienie z którego rozciągał się widok na całą okolicę.- Świetne co nie?
- Piękne.- oznajmił Harry spoglądając w moją stronę. Stałam tak w bezruchu. Chłopak zrobił krok do przodu jednocześnie się do mnie przybliżając. Stał teraz blisko, za blisko... Wiedziałam do czego to doprowadzi. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Za ponad dwa tygodnie wracam do Polski, pewnie nigdy więcej się nie spotkamy, nie chcę ranić ani jego ani siebie… Ale jednocześnie tak bardzo tego chciałam. Zatopiłam się w zapachu jego perfum, w jego oczach odbijało się światło księżyca, a spojrzenie odzwierciedlało to co ja teraz czułam: potrzebę wzajemnej bliskości. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Mimowolnie przymknęłam oczy…
-Szukałem was - krzyknął Chris. Odsunęłam się od Harrego jak oparzona. Czułam jak moje policzki oblewają się rumieńcem. One po prostu płonęły, a ja nie mogłam nic na to poradzić. Zastanawiałam się tylko jak on trafił w to miejsce. To było niemożliwe żeby przypadkiem się już znalazł. A może od początku za nami szedł?- Nie było was długo, więc reszta wysłała mnie by sprawdzić czy wszystko w porządku.
- Ta jasne…- powiedział Styles. To był sarkazm?
- Mówiłeś coś Harry?- zapytał Chris.
-Nie nie tak tylko bełkocze pod nosem, ja już tak mam- powiedział chłopak z wymuszonym uśmiechem.
Przez całą drogę powrotną do hotelu milczeliśmy. Co chwilę zerkałam na Harrego, kilka razy pochwycił moje spojrzenie. Głupio się z tym wszystkim czułam. Nie wiedziałam co mysleć. Z jednej strony może to dobrze, że Chris nam przerwał. Oszczędzimy sobie nieuniknionego: czyli bolesnego rozstania. Z drugiej strony tak bardzo chciałam by wreszcie jego wargi spoczęły na moich ustach… Boże, jaka ja jestem naiwna. Znam chłopaka niecałe dwa tygodnie, a już wyobrażam sobie nie wiadomo co! Biłam się sama za sobą. Mój umysł toczył wewnętrzną walkę z uczuciami…
- Wiecie co ja też robię się głodna- powiedziałam – może skoczę do sklepu po kilka rzeczy? Macie jakieś specjalne zamówienia?
- Żelki- krzyknęła Asia wyłaniając się zza kanapy. Co ona tam robiła? Pozostawię to bez komentarza
- Dla mnie poproszę wszystko co tylko wpadnie ci w ręce i jest jadalne- powiedział Horan. W całym pomieszczeniu znowu rozbrzmiały nasze śmiechy. Z nimi to się nie da nudzić…
- Jeżeli to już wszystko to pozwólcie że was opuszczę i skieruję się w stronę drzwi wyjściowych - próbowałam wyjść poważnie, ale mówiąc to omal się nie zakrztusiłam przez swój napad głupawki.
- Może pójdę z tobą? Znam lepiej tą okolicę- powiedział Harry.
-Ten sklep jest bardzo blisko, ale jasne czemu nie- oznajmiłam- No to zbierajmy się .- Harry posłusznie wstał i poszedł za mną. Do sklepu doszliśmy w kilka minut, kupiliśmy potrzebne rzeczy, po czym ruszyliśmy w drogę powrotną. Panowała niezręczna cisza. Trochę dziwnie się czułam przebywając z nim sam na sam.
- Mamy jeszcze trochę czasu, może przejdziemy się do parku? -zapytał Harry.
- Ok. Ale jak Horan w tym czasie pożre rybki z hotelowgo akwarium to zrzucę winę na ciebie- powiedziałam ze śmiechem.
- Podejmuję ryzyko- powiedział chłopak z boskim uśmiechem. W tym momencie na jego twarzy pojawiły się urocze dołeczki.
- Pokażę ci miejsce które ostatnio znalazłam. To niedaleko- powiedziałam. Zaprowadziłam nas na niewielkie wzniesienie z którego rozciągał się widok na całą okolicę.- Świetne co nie?
- Piękne.- oznajmił Harry spoglądając w moją stronę. Stałam tak w bezruchu. Chłopak zrobił krok do przodu jednocześnie się do mnie przybliżając. Stał teraz blisko, za blisko... Wiedziałam do czego to doprowadzi. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Za ponad dwa tygodnie wracam do Polski, pewnie nigdy więcej się nie spotkamy, nie chcę ranić ani jego ani siebie… Ale jednocześnie tak bardzo tego chciałam. Zatopiłam się w zapachu jego perfum, w jego oczach odbijało się światło księżyca, a spojrzenie odzwierciedlało to co ja teraz czułam: potrzebę wzajemnej bliskości. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Mimowolnie przymknęłam oczy…
-Szukałem was - krzyknął Chris. Odsunęłam się od Harrego jak oparzona. Czułam jak moje policzki oblewają się rumieńcem. One po prostu płonęły, a ja nie mogłam nic na to poradzić. Zastanawiałam się tylko jak on trafił w to miejsce. To było niemożliwe żeby przypadkiem się już znalazł. A może od początku za nami szedł?- Nie było was długo, więc reszta wysłała mnie by sprawdzić czy wszystko w porządku.
- Ta jasne…- powiedział Styles. To był sarkazm?
- Mówiłeś coś Harry?- zapytał Chris.
-Nie nie tak tylko bełkocze pod nosem, ja już tak mam- powiedział chłopak z wymuszonym uśmiechem.
Przez całą drogę powrotną do hotelu milczeliśmy. Co chwilę zerkałam na Harrego, kilka razy pochwycił moje spojrzenie. Głupio się z tym wszystkim czułam. Nie wiedziałam co mysleć. Z jednej strony może to dobrze, że Chris nam przerwał. Oszczędzimy sobie nieuniknionego: czyli bolesnego rozstania. Z drugiej strony tak bardzo chciałam by wreszcie jego wargi spoczęły na moich ustach… Boże, jaka ja jestem naiwna. Znam chłopaka niecałe dwa tygodnie, a już wyobrażam sobie nie wiadomo co! Biłam się sama za sobą. Mój umysł toczył wewnętrzną walkę z uczuciami…
Nie jesteśmy za bardzo zadowolone z tego rozdziału.
Jakiś taki dziwny wyszedł, może to wszystko za szybko się dzieje?...:)
Jak zawsze prosimy o komentarze i uwagi :D