piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 11


Z perspektywy Dominiki:

No nieźle. Właśnie dowiedziałam się, że Chris zaprosił do nas na sobotę jakąś dziewczynę. Brzmi interesująco... Może wreszcie chłopak sobie kogoś znalazł? Oby...
Jednak najlepsze i zarazem najśmieszniejsze było w tym wszystkim, że powiedział mi, abym zaprosiła też chłopaków. To na pewno nie był jego pomysł...

Sobota wieczór...

Siedziałam z chłopakami rozwalona na kanapie. Co chwilę wybuchałam śmiechem co było spowodowane kolejno: ich zachowaniem, tekstami wręcz nie do przebicia, minami...Oj mogę tak długo...
Usłyszałam jak drzwi się otwierają. Odwróciłam głowę w kierunku z którego dobiegały dźwięki. Po chwili ujrzałam wysoką, zgrabną szatynkę o długich włosach. Kurde nie dość, że już mam tyle kompleksów, to teraz popadnę chyba w załamanie. Wstałam, żeby się przywitać.
- Hej. Jestem Dominika. Miło Cię poznać.- powiedziałam z uśmiechem. Lekko skinęła głową, minęła mnie i skierowała się w kierunku chłopaków. Yyy...
- Cześć jestem Nora.- oznajmiła. Następnie podeszła z osobna do każdego z chłopców i pocałowała ich w policzek. Chris skrzywił się na ten widok. Trochę mi coś w tej niuńce nie pasuje.
- No tak, a mnie to nawet nie zauważyła. - szepnęła mi do ucha Asia. Uśmiechnęłam się pod nosem. Przyglądałam się chwilę z daleka jak dziewczyna zaciekle dyskutuje z chłopakami. Miała w oczach takie iskierki, że miałam wrażenie, że jej powieki zaraz po prostu zapłoną. Chris wydawał się tego nie zauważać i po prostu siedział wpatrzony w nią jak w obrazek. Znowu niewłaściwy obiekt uczuć? Boże, chłopak. Weź się ustatkuj.
- Idę do kuchni przyniosę coś do picia. - oznajmiłam.- Chris mógłbyś mi pomóc? Sama nie dam rady tego wszystkiego przynieść...- chciałam z nim chwilę pogadać na osobności.
- Ja Ci pomogę.- zaoferował się Harry. Gdybym mu odmówiła, wydało by się podejrzane, że robi mi różnicę to kto przyniesie kilka szklanek... Ruszyłam w stronę kuchni. Styles wszedł za mną do pomieszczenia. Usiadłam przy stole.
- Yyy.... Nie mieliśmy czegoś innego robić? -zapytał.
- To znaczy... Tak...- kurde zapomniałam w ogóle po co tu przyszłam. 
- No to może mi przypomnisz.- powiedział z uśmiechem. Rozgryzł mnie.
- No dobra przyznaję się. Nie pamiętam. Nigdy nie miałeś tak, że się zamyśliłeś i coś Ci po prostu wyleciało z głowy?
- Nie raz.- oznajmił. Zaśmiałam się. Chłopak usiadł po drugiej stronie stołu. - O czym tak namiętnie myślisz?- zapytał.
- O niczym...- powiedziałam zamyślona.
- O Norze prawda?
- Skąd wiesz?- zapytałam.
- Strzelałem. I tu Cię mam.
- Wydaje mi się, że przyszła tu tylko ze względu na was..
- Nikt nie może nam się oprzeć.- powiedział na co się zaśmiałam.
- Wysoka, długonoga, szatynka, jak mniemam brązowe oczy... Ideał...- prychnęłam pod nosem.
- Żartujesz sobie?- zapytał.
- Sorry, ale nie rozumiem.- powiedziałam.
- Ideał? Nie przesadzasz trochę?- Harry.
- No nie mów, że ci się nie spodobała.
- Widziałem ładniejsze.- uśmiechnął się.
- Ale mając wybór, powiedz tak szczerze wybrałbyś wysoką czy niską?- zapytałam.
- Powiem tyle. Wysokie są gorące, a niskie słodkie.- na dźwięk ostatnich słów przełknęłam ślinę nadal nie podnosząc wzroku na chłopaka.
- To nie jest odpowiedz na moje pytanie.- uśmiechnęłam się spoglądając z ukosa na Harrego.
- Lubię słodkie.- szepnął. Czułam, że się rumienię. Podniosłam wzrok na wpatrującego się we mnie chłopaka.
- Mieliśmy przynieść coś do picia.- powiedziałam przypominając sobie, po czym szybko wstałam od stołu i zaczęłam wyciągać szklanki z szafki. Nie mogłam dostać ostatniej. Wspięłam się na palce, ale dalej nic.
- Ja to zrobię. -powiedział chłopak wyciągając kubek.- Mówiłem, że niskie są słodkie?
- A co ma jedno do drugiego?- zapytałam.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak uroczo wyglądałaś wspinając się na palce i w skupieniu przygryzając lekko dolną wargę, usiłują dostać tą nieszczęsną szklankę.- stwierdził. Teraz to na pewno jestem cała różowiutka.
- Przestań.- powiedziałam zażenowana.
- O i jeszcze te rumieńce...- dodał.
- Lubisz się ze mną droczyć prawda?- zapytałam krzyżując ręce.
- Nie. Ja to uwielbiam.- powiedział szeroko się uśmiechając.

Z perspektywy Chrisa:

Było już późno, One Direction powiedzieli, że będą się już zbierać, więc jak na zawołanie z kanapy podniosła się też Nora. Chłopcy już wyszli, a ja postanowiłem, że odprowadzę nową znajomą. Wyszedłem z nią przed hotel. Nie mogłem przestać myśleć o tym
jak obojętnie zachowuje się w stosunku do mnie przy 1D. Jednak moje wątpliwości rozwiała zaskakując mnie wyjątkowo namiętnym pocałunkiem. Boże... Jak ja dawno czegoś takiego nie czułem... Chciałem więcej... Przylgnąłem do niej. W pewnej chwili odsunęła się ode mnie i uśmiechnęła zadziornie.
- Dobranoc.- szepnęła. Wpatrywałem się jeszcze chwilę w znikającą sylwetkę dziewczyny, po czym nadal oszołomiony wszedłem do hotelu.

Z perspektywy Harrego:

Następnego dnia...

Obudziłem się o … Spojrzałem na zegarek. Ymm.... Dosyć późno...
Wstałem z łóżka i nawet się nie ubierając, zszedłem na dół w samych bokserkach. Chłopaki już wstali i jedli śniadanie.
- A co wy tacy rozbudzeni?- zapytałem zauważając na twarzach kolegów szerokie uśmiechy.
- Idziemy na imprezę.- powiedział ucieszony Niall.
- A niby z jakiej okazji?- zapytałem. Nie miałem ochoty dzisiaj ruszać się z domu...
- Ta cała Nora. Wczoraj kilka razy pytała nas o numery, aż w końcu poddaliśmy się i daliśmy jej. Dzisiaj napisała do nas, że jej kolega organizuje jakąś imprezę i powiedziała żebyśmy przyszli. - wytłumaczył Zayn.
-Nie mam ochoty iść. - burknąłem.
- Dziewczyny też tam będę.- poniosłem na niego wzrok. To zmienia postać rzeczy. Ale żeby nie zauważyli, że zmieniło to moje nastawienie, wzruszyłem tylko ramionami i skierowałem się w stronę schodów.

Wieczorem...

Ubrałem dżinsy, czarny podkoszulek, a do tego srebrną marynarkę. Zszedłem na dół. Chłopaki też się już zbierali. Ja tylko wziąłem klucze od samochodu i wyszedłem na zewnątrz. Wsiadłem do auta czekając dalej na kolegów. Gdy wreszcie raczyli się pojawić, odpaliłem samochód i pojechaliśmy pod podany wcześniej adres.

Kilkanaście minut później...

Wysiadłem z auta. Razem z chłopakami weszliśmy do wnętrza budynku w którym odbywało się „party”:D Mnóstwo ludzi wirujących w rytm muzyki, ocierających się o siebie ciałami bez żadnego skrępowania. Rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu „ pewnych” osób. Na razie dostrzegłem tylko Asię. Podszedłem do niej.
- Hej a gdzie reszta?- zapytałem.
- Dominika gdzieś się ulotniła, a Chris... Nawet nie wiem...- powiedziała.- A gdzie chłopcy?
- A każdy poszedł w swoją stronę.- zaśmiałem się.- Dobra to ja pójdę spatrolować teren.- oznajmiłem kierując się przeciwną stronę.
Nie znalazłem tego czego szukałem... Rozglądając się poczułem jak ktoś łapie mnie za rękę.
- Cieszę się, że jednak przyszedłeś. Chłopcy też są?- zapytała Nora przytulając mnie.
- Tak, tak..- powiedziałem flegmatycznie.- Przepraszam, ale...- zacząłem. Dziewczyna nie dała mi skończyć tylko pociągnęła mnie za sobą na parkiet. Oplotła swoimi rękami moja szyję, a ja nie mając innego wyboru objąłem ją w pasie.

Z perspektywy Asi:

Dzisiaj chcąc nie chcąc musiałyśmy iść na imprezę do tej koleżanki Chrisa, a raczej do jej kolegi. Nora od samego początku mnie wkurzała, niby była miła, ale zarazem zarozumiała i chwilami wręcz wyniosła, za co na powitanie stała się moim wrogiem. Dominika była dla niej całkiem miła i nawzajem, jednak zauważyłam, że do mnie raczej sympatii nie czuła. Jakoś specjalnie się tym nie przejęłam.
Po jakimś czasie byłyśmy już gotowe. Marc miał nas zawieść na umówione miejsce. Przed budynkiem było mnóstwo ludzi i samochodów. Nie była to typowa impreza na jakie chodziliśmy...
Weszliśmy do środka próbowałam wyszukać wzrokiem znajome twarze chłopców, bezskutecznie. Może jeszcze nie przyszli. Chociaż obiecali, że się pojawią. Chrisa zajął rozmową organizator całego zdarzenia, a Dominika poszła do łazienki. Usiadłam na kanapie postanowiłam czekać, aż ktoś się pojawi. Jakiś czas później podszedł do mnie Harry. Byłam ciekawa gdzie podziała się reszta zespołu, bez nich się nudziłam zwłaszcza, że Dominika dalej się nie pokazywała.
- Cześć. – usłyszałam ochrypły głos za swoimi plecami.
- Niall.- pomyślałam z ulgą.
- Hej. – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Jak tam impreza? Od dawna tu jesteś?- zapytał.
- Nie jakieś kilka minut temu przyszliśmy, ale reszta gdzieś się ulotniła i zostałam sama.
- No popatrz cóż za cudowny zbieg okoliczności, że mnie zobaczyłaś- powiedział ze śmiechem.
- Nialler dzięki tobie czuję się jak jakaś wybranka losu! - powiedziałam tonem fanatycznej Directionerki.
- Och naprawdę ?! Miło mi to słyszeć.
- Wiesz jak na ciebie patrzę to mój świat staje się bardziej kolorowy...- zaczęłam mój wywód o miłości do „One Direction”. Niall z sekundy na sekundę śmiał się ze mnie coraz głośniej. - Zadowolony? - zapytałam ciągle się szczerząc.
- I to jeszcze jak. - odparł uszczęśliwiony. - Gdyby nie było żadnych świadków to mógłbym Ci zaoferować podobną wiązankę o moim uwielbieniu do Ciebie, ale to nie teraz...
- Uniosłam brew i uśmiechnęłam się do niego tak uroczo jak tylko potrafiłam.
- A tak w ogóle to dobrze, że jesteście bo bez was ta impreza nie miałaby sensu. - stwierdził opierając się o ścianę.
- Jak to? Towarzystwo uroczej Nory by wam nie wystarczyło?- zapytałam z udawanym zdziwieniem.
- Po co mi Nora? Skoro mogę spędzać czas z tobą ? - zapytał ledwo słyszalnym szeptem, tak aby ludzie plączący się w pobliżu nie usłyszeli naszej wymiany zdań. I tak ich pojawienie się tutaj wywołało "małą" sensację, a co dopiero prywatna rozmowa Nialla Horana... To by było dopiero coś.
- Mam pomysł. – powiedział odkrywczym tonem który doprowadził mnie do kolejnego wybuchu śmiechu. - Idziemy tańczyć.
- Dobra – powiedziałam gdy już się opanowałam, po czym podałam blondynowi rękę i pociągnęłam go w kierunku parkietu.
- Widziałam spojrzenia ludzi, ale starałam się nimi nie przejmować. Gdybym brała sobie wszystko do serca to nic by z tego nie było i już dawno zapadłabym w depresję. Ale z Niallem nawet w czasie czarnej rozpaczy można rzygać tęczą ze śmiechu...
- Po krótkim czasie odnalazła się reszta naszego towarzystwa...

Z perspektywy Dominiki:

Nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Ta impreza jakoś mi nie spasowała. Stałam w kącie przyglądając się tańczącym parom. Zauważyłam nawet Asię i Nialla. No nieźle, gra na dwa fronty... Zobaczymy jak to rozegra :D- uśmiechnęłam się pod nosem.
Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
- Zatańczymy?- zapytał nieznajomy.
- Ok.- odparłam. No bo czemu nie. Weszliśmy w głąb sali. Leciała jakaś wolna piosenka. Na moje nieszczęście. Chłopak przysunął mnie do siebie. Poczułam się trochę niezręcznie...
- Tak w ogóle to jestem David..- szepnął mi do ucha.- Organizator imprezy.- dodał z uśmiechem. Muszę przyznać że chłopak był całkiem ładny. Wysoki, brunet o ciemnych oczach.... Boże... W Polsce na jednego przystojniaka nie można trafić, a tutaj na każdym kroku...
- Miło mi. Ja nazywam się Dominika.- oznajmiłam.
- Nie słyszałem jeszcze takiego imienia.- powiedział.
- Bo to nie jest angielskie imię. Pochodzę z Polski.- odparłam.
- No więc spędzasz tu tylko wakacje?- zapytał.
- Na to wygląda.- uśmiechnęłam się i oparłam głowę na ramieniu chłopaka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wreszcie dostrzegłam kogoś znajomego. Harry tańczył z … Nora. No tak raz z jednym, raz z drugim. Ogarnęło mnie dziwne uczucie. No człowieku weź się uspokój, nie masz z nim już nic więcej wspólnego. Tylko się kolegujecie..- powiedziałam do siebie w myślach. Harry pochwycił mój wzrok. Uśmiechałam się do niego, a on spojrzał na mnie bezradnym wzrokiem, ale odwzajemnił uśmiech.
- Może wyjdziemy się przewietrzyć.- zaproponował po chwili David.
- Pewnie. Strasznie tu duszno.- powiedziałam i podążyłam za chłopakiem. Wyszliśmy na zewnątrz. Brunet złapał mnie za rękę i uśmiechnął się zachęcająco.
- Gdzie idziemy?- spytałam widząc, że zamierza oddalić się od budynku.
- Zobaczysz.- powiedział z uśmiechem. Wygląda na takiego miłego, ale lepiej być ostrożnym. Nawet go nie znam.
- Wiesz, nie wiem czy to najlepszy pomysł. Może już wrócimy?- zapytałam z nadzieją w głosie.
- Dopiero co wyszliśmy.- odparł.
- Ale ja chcę wracać.- rzuciłam wyrywając rękę z jego uścisku. On jednak nie odpuścił i złapał mnie mocno za oba nadgarstki. Wciągnął mnie w jakąś uliczkę ułożoną prostopadle do miejsca w którym odbywała się impreza.
- Nie pytałem Cię o zdanie.- syknął. Wyrwałam mu się, ale nie miałam w którą stronę uciec. Zaczął się do mnie zbliżać, a ja z każdym jego ruchem zwróconym w moją stronę cofałam się o krok do tyłu. W końcu na swojej drodze napotkałam mur. Chłopak nachylił się nade mną.
- Boisz się?- wyszeptał całując mnie w szyję. Mój oddech przyspieszył, poczułam drżenie na całym ciele...



Jedenastka za nami :D
Dziękujemy za wejścia i komentarze :)
Będziemy się już powtarzać, ale jesteście po prostu BOSKIE :D
Przepraszamy, że tak długo nie było nowego rozdziału, ale jednej z nas, a mianowicie Dominice zbliżają się egzaminy gimnazjalne i przez najbliższe dwa tygodnie, rozdziały będą pojawiać się rzadziej... Ale będziemy się starać :D

Stałe hasło: Czytasz? Skomentuj...:)

P.S: UWIELBIAMY WAS :D



niedziela, 8 kwietnia 2012

Rozdział 10


      Obudziłam się zdezorientowana, rozglądając się po pomieszczeniu w którym właśnie się znajdowałam. Odruchowo dotknęłam dolnej wargi. To był tylko sen, tylko sen... Ja go tak naprawdę nie pocałowałam...- tłumaczyłam sobie w myślach, by uspokoić ogarniające mnie emocje. Faktycznie byłam z nim na spacerze, ale do niczego takiego nie doszło... Dopiero teraz jak przez mgłę przypominam sobie, że gdy wróciliśmy z Louisem do domu to zastaliśmy wszystkich oglądających telewizję i dołączyliśmy do nich. Musiałam później po prostu zasnąć... Jeszcze raz bardziej przytomnym wzrokiem rozejrzałam się po pokoju. Było już ciemno, jedyne światło biło od ekranu telewizora. Dopiero teraz zauważyłam, że jestem przykryta kocem. Obok mnie siedziała Dominika i rozmawiała z... Harrym? Dziwne...Chyba coś sobie przemyślała.
- Jak można ciągle spać? - zapytał Niall siadając obok mnie i uśmiechając się.
- Odsypiam wczoraj... Chyba już trochę późno.- powiedziałam zerkając na telefon zaspanymi oczkami.
- Głupku. Jest 22. - powiedziała Dominika uświadamiając mnie jak małe dziecko. Sądząc po jej zadowolonej minie nie miała jeszcze ochoty wracać do hotelu.
- Ach... - odpowiedziałam i spojrzałam się na Nialla, który wciąż się szczerzył.
- Nialler, coś ci dolega? - zapytał Harry patrząc na minę kolegi, wychylając się zza Dominiki.
- Oj Harry, Harry. - powiedział Zayn z politowaniem. - Macie tę samą przypadłość... - stwierdził tworząc z palców serduszko i słodko się uśmiechając.
- Zamknij się... - szepnął Niall w stronę bruneta.
- Aaa..!!! - wydarł się Louis wskakując nam na kolana.
- Gdzieś ty się podziewał? - zapytał Harry.
- A było się tu i ówdzie... - powiedział z zagadkowym uśmiechem.
- Beze mnie?! - zapytał zbulwersowany Harry.
- No wiesz, byłeś za bardzo zajęty, żebym miał czelność ci przeszkadzać. – powiedział patrząc to na Loczka to na Dominikę.- A co tu się w ogóle działo?- dodał rozglądając się po pomieszczeniu.


Z perspektywy Dominiki:

( - No dobra nie będę Cię już męczył. - wskazał swój policzek.- To wystarczy.-powiedział. Zbliżył się do mnie. Był teraz na tyle blisko, że byłam w stanie poczuć delikatny zapach jego perfum, których woń tak mnie obezwładniała. No bez przesady. Minęło za dużo czasu żebym mogła czuć to co teraz mnie ogarnia… ) - przypomnienie :)
Zeskoczyłam z blatu i odsunęłam się od chłopaka.
- Innym razem.- powiedziałam z uśmiechem, kierując się w stronę wyjścia z kuchni.
- Wiesz co się dzieje z ludźmi, którzy odmawiają Harremu Stylesowi?- zapytał tajemniczo. Zachciało mi się śmiać.
- Oświeć mnie...-oznajmiłam.
- Ślad po nich zanika.- szepnął. Nie wytrzymałam, wybuchłam śmiechem, ale chłopak dalej wpatrywał się we mnie przyjmując poważny wyraz twarzy.
- Śmieszy Cię to?- zapytał.
- Eee..tam wcalee...- powiedziałam omal nie krztusząc się ze śmiechu.
- Kara. - powiedział.
- Nie odważysz się.- natychmiast spoważniałam. To znaczy próbowałam przybrać taki wyraz twarzy, ale chyba coś mi nie wyszło...
- Założysz się?
- To może już wrócimy do reszty?- zapytałam zmieniając temat.
- Dobra.- zaskoczyła mnie jego odpowiedz. Dłużej się nie zastanawiając,  odwróciłam się i ruszyłam do wyjścia z pomieszczenia. Harry dołączył do mnie. Zanim weszliśmy do salonu, zatrzymał mnie i szepnął na ucho:
- Nie myśl sobie, że Ci odpuściłem. Kiedyś przyjdę po zapłatę.
- Widzę, że szantażowanie mnie sprawia Ci ogromną przyjemność- powiedziałam mrużąc oczy.
- Jak już powiedziałem kiedyś przyjdę po zapłatę i wtedy to mi naprawdę sprawi przyjemność...- powiedział z uśmiechem wypisanym na twarzy. Nie zastanawiałam się nad głębszym sensem tych słów. Weszliśmy do salonu, gdzie część domowników oglądała jakiś film. Asia z Lou chyba jeszcze nie wrócili, bo nie zauważyłam ich obecności. Nagle jak na zawołanie para wyłoniła się zza drzwi balkonowych.
- Co robicie?- zapytała Asia.
- Właściwie to nic... Nudzimy się i oglądamy jakieś głupoty.- powiedział Zayn.
- To się dołączam.- oznajmiła i padła na kanapę. Usiadłam obok niej, Harry zajął  miejsce po mojej drugiej stronie. Spojrzałam na niego znacząco.
- No co?- zapytał.
- Nic, nic...- odpowiedziałam z uśmiechem.
- W połowie filmu Louis się gdzieś ulotnił. Zaczęłam się naprawdę nudzić. Nagle poczułam jak coś lekko „uderzyło” mnie w głowę. POPCORN.
- Spojrzałam na Harrego, a on jak gdyby nigdy nic leżał z uśmiechem wpatrzony w ekran. Nachyliłam się nad nim i powiedziałam:
- Wiem, że to ty...- uśmiechnęłam się szyderczo.- To dlatego siadłeś obok mnie... Żeby mieć łatwy cel...
- Nie wiem o czym ty mówisz.- spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Aha... To może mi się coś przewidziało...- oznajmiłam. - Podaj mi miskę.
- Po co Ci?- zapytał.
- No jak to po co? Mam ochotę na popcorn.
- Aha to spoko.- podał mi naczynie, a ja całą jego zawartość wysypałam na głowę chłopaka.
- Mnie nie oszukasz. - powiedziałam.
No i zaczęła się bitwa. Na początku było spokojnie, ale gdy dołączyła reszta... No nie ma co tu się rozpisywać... Po prostu tragedia...:D

Z perspektywy Asi:

Po powrocie do hotelu w ogóle nie miałam chęci iść spać. Czułam się jakaś taka dziwnie pobudzona.
Nawet znalazłam jeszcze jakieś resztki popcornu we włosach. Ogólnie dzisiejszy wieczór minął mi miło i przyjemnie. Fajnie, że coraz lepiej poznajemy się z chłopakami. Wraz z upływem czasu czuję do nich coraz większą sympatię. Przyzwyczailiśmy się do swojego towarzystwa. Spacer z Louisem minął ciekawie... On jest z nich wszystkich chyba najbardziej szalony...Oczywiście w pozytywnym sensie tego słowa.
W pewnym momencie powróciło do mnie wspomnienie wcześniejszego snu... Chyba siada mi psychika...
- I jak było? - zapytała Dominika wchodząc do pokoju. - Na spacerze . - sprostowała.
- W porządku – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Wiesz, że on cię lubi ? - zapytała szczerząc się.
- Na serio tak myślisz? - zapytałam z wątpliwością w głosie.
- Nooo. Przecież to widać z daleka.  – powiedziała z pewnością w głosie.
- A co tam u ciebie i Harrego? Pogodziliście się.– stwierdziłam wesoło.
- W sumie to chyba taaak.
 Cieszyłam się, ale jednocześnie było mi trochę szkoda samej siebie... Fajnie jej... Ale co ze mną?... Bo przecież co mi z bandy kolegów jak nie mam przy sobie nikogo bliższego... Samotność „z wyboru” wcale nie jest taka fajna... Nie wiem, co jest ze mną nie tak? Musiałam pogodzić się z tym, że Dominika nie będzie przez całe życie moją niańką i w końcu też kogoś sobie znajdzie, a wtedy zostanę sama... Zresztą już teraz jest Harry...

Z perspektywy Chrisa:

Następnego dnia... Przedpołudnie...

Gdy byliśmy ostatnio w klubie poznałem Norę. Dziewczyna okazała się całkiem miła, więc wymieniliśmy się numerami. Wczoraj przez całe spotkanie z chłopakami, pisaliśmy ze sobą i stwierdziliśmy, że fajnie by było się znowu spotkać. Chciałem ją bliżej poznać. Nie wiem czemu... Miało w sobie coś przyciągającego... Z tego co pisała, lub prostując w jaki sposób to robiła, wydała mi się sympatyczna. Okazywała mi duże zainteresowanie, dobrze mi się z nią rozmawiało. Pytała o to czy Dominika lub Asia, czy któraś z nich nie jest moją dziewczyną. Zabawne. Brunetka często była za nią brana, ponieważ spędzaliśmy ze sobą dużo czasu... I nawet teraz gdy starałem się nie wkraczać w jej życie, pomimo „obojętności”, ten cały Harry dalej mnie irytował... Ale wracając do tematu Nory... Miałem się z nią dzisiaj spotkać w jednej z londyńskich restauracji.

Kilka godzin później...

Siedzę od jakiegoś czasu w umówionej knajpce. Czekam już jakieś piętnaście minut. Pierwszy minus za nie punktualność. No, ale to w końcu dziewczyna, przyzwyczaiłem się...
- Cześć.- uniosłem wzrok i spojrzałem na przyglądającą mi się Norę.
- Cześć.- odpowiedziałem wciąż wpatrując się w dziewczynę.
- Cieszę się, ze Cię widzę. - powiedziała odgarniając długie jasnobrązowe włosy na plecy.- uśmiechnąłem się i zmierzyłem ją wzrokiem. Była szczupła, bardzo wysoka, a jej oczy niesamowicie błyszczały, ale to już wiedziałem.
- Tak ja też.- dalej nie mogłem oderwać wzroku od szatynki.
- Opowiedz mi o twoich koleżankach. - zaczęła. - Wyglądają na miłe.- zaskoczyło mnie to. Myślałem, że będzie chciała dowiedzieć się czegoś o mnie... Ale...
- Są miłe. - powiedziałem wciąż się uśmiechając. – A więc Dominika jest dla mnie jak siostra - skłamałem. - Znamy się od bardzo dawna, a Asia jest jej kuzynką. Ją znam trochę krócej, ale się lubimy. - Nora skinęła głową.
- Z tego co wiem to chodzą one z jednymi z członków z One Direction. - oznajmiła. Widać było, że miała chęć zadać mi dużo pytań na ten temat. Trochę zaniepokoiła mnie jej ciekawość...
- Nie, tylko się z nimi przyjaźnią - odparłem krótko. Rozmawialiśmy już kiedyś o tym co mówić gdy ktoś nam będzie zadawał takie pytania, ale czułem, że Norze mogę po prostu zaufać.
 No bo czemu nie - pomyślałem. Chociaż raz będę miał jakąś korzyść z tych... Pajacy.
- Naprawdę?
- Tak, to tylko koledzy. - odparłem stanowczo.
Z Norą miło i się rozmawiało, więc zaprosiłem ją na sobotę do nas. Niestety tematy ciągle jakimś sposobem zahaczały o chłopaków z 1D, ale nie przejąłem się tym zbytnio. Teraz dzięki Norze miałem szansę na stałe „odczepić” się od Dominiki... Mam już dziewiętnaście lat na karku, z czego od jakiś dwóch uganiam się za tą samą dziewczyną, do której mimo wszystko wciąż coś czuję... Niełatwo tak po prostu to z siebie wyrzucić.... Uświadomiłem sobie ile przez nią czasu zmarnowałem, zamiast kogoś sobie znaleźć...

Z perspektywy Nialla:

Dzisiaj od rana nic mi nie wychodziło... Nie mam pojęcia dlaczego. Stłukłem szklankę, rozcinając sobie jeszcze przy tym rękę.
Stanowczo za dużo myślałem o Asi... Teraz dopiero powoli do mnie docierało co do niej czuję. Wcześniej próbowałem się oszukiwać, że to nieprawda... Ale to było na nic... Mogę okłamywać innych, ale samego siebie nie oszukam...
Następne co zauważyłem było to, że jestem zwyczajnie zazdrosny o Louisa. Zaniepokoił mnie ten fakt. Nie chcę napiętych stosunków między nami. Jednak bolało mnie to, że miał z nią takie dobre stosunki, że tak dobrze się dogadywali... Wiedziałem, ze gdyby byli razem, to uczucia Lou w stosunku do niej nie byłyby stałe. Po prostu czułem, że jestem w stanie dać jej więcej...

Siedziałem tak na łóżku i rozmyślałem o wszystkim. Analizowałem cały wczorajszy dzień, krok po kroku... Przypominałem sobie wszystkie słowa zwrócone przez dziewczynę w moim kierunku. Jestem głupi - stwierdziłem i uderzyłem się ręką w czoło - Próbuję się dogrzebać głębszego sensu wypowiedzianych przez nią słów, choć wiem, że nie znajdę w nich niczego czego bym oczekiwał, chciał... Źle interpretowałem te drobne i przypadkowe gesty... Stanowczo za dużo sobie wyobrażam...


I jest następny...
Jesteście boskie, wielkie i w ogóle... 
Mamy jeszcze dużo takich epitetów w zanadrzu, wyszła by z tego całkiem długa lista... :D
Dziękujemy wam za tyleee komentarzy :) Dlatego ten rozdział pojawił się tak szybko :)
Ale oczywiście nie obraziłybyśmy się gdyby było ich więcej...:D

Stałe hasło: Czytasz? Skomentuj...:)

A tak przy okazji to:

Wesołych Świąt !!!

P. S: Mamy nadzieję, że was jutro nieźle zleją :P
Podobno oznacza to powodzenie...
Więc życzymy mokrego lejka :D
Im więcej razy będziecie się jutro przebierać z mokrych ciuchów tym lepiej...:D