wtorek, 19 czerwca 2012

Rozdział 22 - OSTATNI


Prosimy o to abyście zostawili po sobie komentarz pod tym postem. To już ostatni, a dla nas jest to bardzo ważne. Nie musicie się rozpisywać wystarczy głupi uśmieszek czy coś w tym stylu. Z góry DZIĘKUJEMY :)


Z perspektywy Dominiki:

Wyszłam na zewnątrz i oparłam się o ścianę budynku w którym odbywało się przyjęcie. Harry stanął obok mnie z rękami włożonymi w kieszenie. Spojrzałam na niego kątem oka i się uśmiechnęłam. Też na mnie spojrzał.
- Z czego się cieszysz?- zapytał z uśmiechem.
- Jesteśmy na weselu, jest się z czego cieszyć.- powiedziałam spoglądając na niego i mimowolnie unosząc kąciki ust do góry. Spojrzał na mnie tym wzrokiem który tak uwielbiałam, a zarazem nienawidziłam za to, że tak na mnie działa.
- Więc wróciliście do siebie z July?- bardziej stwierdziłam niż zapytałam. Boże ja to naprawdę powiedziałam na głos. Kurde.... Teraz będzie miał satysfakcję z tego że mnie to w jakiś sposób poruszyło. Pewnie pomyśli, że jestem zazdrosna, no bo przecież nie jestem prawda?
Uśmiechnął się do mnie cwaniacko. Przygryzłam dolną wargę.
- Nie, nie jesteśmy razem, jeśli tak bardzo cię to nurtuje.- powiedział zadziornie.
- Nie ja tak tylko z ciekawości...- powiedziałam na co chłopak się zaśmiał. - Śmiejesz się ze mnie?- powiedziałam uderzając go w ramię.Rozejrzał się wokoło.
- Przestań bo pomyślą jeszcze, ze flirtujemy.- powiedział z uśmiechem.
- Mogę uderzyć mocniej.
- Wtedy pomyślą, że się nade mną znęcasz.- oznajmił poważnie. Wybuchnęłam śmiechem na widok jego miny.Cofnęłam się o krok i odwróciłam się chcąc spojrzeć co się dzieje za drzwiami. Dosłownie szczęka mi opadła. Odwróciłam się gwałtownie w stronę Harrego i zderzyłam się z nim.
- Nie mogłaś się oprzeć by się chociażby o mnie otrzeć?
- Haha śmieszne.- powiedziałam i pociągnęłam go za krawat.
- Patrz.- powiedziałam.
- Kurde całują się!.- powiedział Harry.
- Co?!- spojrzałam w stronę Asi i Nialla. Wczesniej widziałam tylko jak się przytulali w tańcu. Uśmiechnęłam się i uwiesiłam Harremu na szyi.
- Jest, jest, jest. Nareszcie.- powiedziałam.
- Niall dobra robota.- oparł Harry, a ja się zaśmiałam. Spojrzałam w jego zielone tęczówki....
- Chłopaki zaraz występujecie.- powiedział jakiś facet.
- Że co?- zapytałam patrząc się na Harrego.
Uśmiechnął się słodko i szepnął:
- Zobaczysz.
Po czym znikł mi z pola widzenia. Uśmiechnęłam się i szybko weszłam do środka. Chciałam zobaczyć co tam ciekawego wymyślili. Zobaczyłam chłopaków ustwiających się na scenie.
- Coś specjalnego dla państwa młodych i wszystkich tutaj zebranych.- powiedział do mikrofonu Liam. Spojrzałam na Harrego. Pochwycił mój wzrok.Usłyszałam pierwsze dźwięki melodii. Moja ich ulubiona piosenka.

Liam:
I’m broken, do you hear me?
I’m blinded, ‘cuz you are everything I see
I’m dancing, alone
I’m praying
That your heart will just turn around
And as I walk up to your door
My head turns to face the floor
Cause I can’t look you in the eyes and say

Harry:
When he opens his arms and hold you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah.
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this
Love you more than this

Harry ciągle spoglądał w moją stronę, sprawiając że nie potrafiłam ustać w miejscu. Miałam ochotę po prostu z tamtąd uciec.... Uciec od woich myśli...


Niall:
If I’m louder, would you see me?
Would you lay down in my arms and rescue me?
Cause we are the same
You save me 
when you leave it’s gone again


Solówka Nialla była mocna. Zaczął śpiewac równocześnie zchodząc ze sceny i zbliżając się do stojącej po drugiej stronie pomieszczenia Asi. Patrzył ciągle jej w oczy, nie mógł oderwać od niej wzroku. Gdy skończył i zaczęłą się część, którą śpiewał Louis, położył swoją dłoń na jej policzku i musnął delikatnie jej usta, gdy się odsunął ona przuciągnęłą go do siebie za koszulę i oddała pocałunek. Wszycy zaczeli bić im brawo, a oni oderwali się od siebie z szerokimi uśmiechami na twarzy.
Usłyszałam głos Harrego, chyba jako jedyna zwróciłam się w jego stronę wszyscy inni dalej byli zapatrzeni w blond parę :D
Patrzył na mnie takim przenikliwym wzrokiem. Zrobił krok do przodu, a ja pokręciłam głową i ruszyłam w stronę łazienek. Harry wybiegł za mną. Nikt na szczęscie nie zauważył tej nieszczęsnej sytuacji, chłopcy dalej śpiewali tyle ze bez Harrego.
Weszłam do damskiej toalety i oparłam dłonie na umywalce wbijajać wzrok w swoje ręce.
Ale jesteś głupia, zostwiasz takiego chłopaka. Gdybym mogła to wyszłabym z ciebie i dała porzadnie w twarz. - powiedziała moja podświadomość.
Sama bym sobie dała porządnego kopa...
- Wszystko w porządku?
No nie nawet do damskiej toalety się wpakował.
- Nie widziałeś tabliczki?! Męska obok.- warknęłam.
Nastała krępumąca cisza
- Powiedz coś.- oznajmił Harry. Uniosłam na niego swój wzrok.
- Co mam ci powiedzieć. To, że przez te miesiące kiedy wyjechałam nie było dnia żebym o tobie nie pomyślała? Że widząc twoje zdjęcia na portalach plotkarskich z jakimiś fankami robiłam się zazdrosna bo tak naprawdę chciałam być wtedy na ich miejscu. Że słysząc wasze piosenki ciągle stawałeś mi przed oczami?! Mam ci się przyznać ze się w tobie zakochałam?!
Nic nie odpowiedział. Nawet nie uniosłam na niego wzroku.
- Przepraszam ja tak się starałam wyłączyć te wszystkie uczucia, ale nie umiem. Ja się tak bałam tego ze się zakocham, że to się skończy, że będzie tak boleć... - powiedziałam z zaszklonymi oczami.


                          " Każde głębsze uczucie prowadzi do cierpienia.
                              Miłość bez cierpienia nie jest miłością."
                                                                                 - ksiądz Jan Twardowski.



Grudzień - pięć miesięcy później...

Z Perspektywy Asi:

Siedziałam w swoim pokoju zapatrzona w widok za oknem. Przypomniały mi się wakacje, nie wiem sama dlaczego, przecież jest zima, co to ma do siebie?
Te dwa miesiące, które przysporzyły mi i szczęścia i kłopotu. Nigdy nie wierzyłam w miłość na odległość. To nie ma racji bytu. A jednak razem z Niallem podjęliśmy się tego wyzwania.
Jako, że byliśmy tak jakby "oficjalnie" parą, przykrych komentarzy na mój temat nie brakowało, ale starałam się unikać ich czytania, chociaż czasem ciekawość bierze górę. Nie zawsze wychodzi mi to na dobre. W szkole stanowiłam nie lada sensację. Przynajmniej na początku tak było. Teraz jest w miarę normalnie.
Po raz pierwszy czułam, że mam kogoś na kim mi ogromnie zależy i kto to odwzajemnia.
Na ferie świąteczne nasza rodzina wybiera się właśnie do Anglii. Dzięki temu weselu jakoś bardziej utrzymujemy kontakt z wujkiem niż wcześniej. Raz oni przyjeżdżają do nas do Polski, raz my do nich. Jest całkiem dobrze.
Ten wyjazd naprawdę tyle dla mnie znaczył. Ostatni raz widziałam się z Niallem trzy miesiące temu. W jego urodziny. Tęskniłam za nim jak cholera.
Było mnóstwo rozmów przez telefon, internet.... 
Ale to nie to samo co dotyk, pocałunek... 
 Na samą myśl o tych wszystkich czułościach, aż moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze.

Kilka dni później...

Rozejrzałam się po pokoju. Wydawał mi się jakiś taki pusty. W końcu całe wakacje dzieliłam go z Dominiką, a teraz jestem tu sama. Tęsknię za nią. Z siostrą widuję się chyba nawet rzadziej niż z Niallem, po jej wyprowadzce do Manchester'u. Chociaż trudno powiedzieć, ze ona tam mieszka. Ciągle kursuje:
Manchester - Londyn
Londyn - Manchester.

Moim jedynym marzeniem są studia w Anglii. Inżynieria budowlana, coś w tym stylu.
Ale to jeszcze prawie trzy lata. Najpierw muszę skończyć liceum w Polsce.
Z rozmyślań wyrwała mnie moja mama, która wbiegła do pokoju. No tak muszę się przyzwyczaić, że przecież dzielę ten apartament z rodzicami i bratem. Ogarnij się dziewczyno.


Od samego rana nie byłam w stanie patrzeć na nikogo z rodziny, gdy dostałam telefon od Nialla informujący mnie o tym, że nie spotkamy się dzisiaj wieczorem tylko w miarę dobrych warunków pogodowych w Wigilię Bożego Narodzenia, chociaż i to stało pod znakiem zapytania... A ja nie mogłam sobie wyobrazić świąt bez niego...
- Mamy dla ciebie niespodziankę! - powiedziała entuzjastycznie mama potrząsając blond czupryną.- Chodź szybko!
- Nie lubię niespodzianek ... - burknęłam, ale ona wciąż nie zrażona moim  nastawieniem holowała mnie w stronę salonu, niemal podskakując z podniecenia.
Rozejrzałam się po świecącym pustką salonie, wszystko wyglądało dokładnie tak samo jak rano.
- A teraz, jeżeli jesteś ciekawa to marsz do kuchni. - powiedziała śmiejąc się jak szalona, no i wiadomo po kim to mam... Ona też nie umiała utrzymać powagi nawet jak sytuacja tego wymagała.
Wolnym krokiem weszłam do pomieszczenia...


Zmierzyłam z niedowierzaniem stojącą tyłem do mnie postać w ciemnych spodniach, turkusowej koszulce i czapce świętego Mikołaja, spod której wystawały zwijające się w loki i fale jasnoblond włosy.
Chłopak odwrócił się do mnie przodem, tak że mogłam go obejrzeć w pełnej okazałości, niesprawiedliwie piękne niebieskie oczy, ten chłopięcy "łobuzerski" uśmieszek... Aaah , moje serce zabiło wręcz nieznośnie szybko.
Nie myślałam, robiłam to na co miałam w tym momencie ochotę, czyli rzuciłam mu się w ramiona z rozbiegu, a konkretniej to skoczyłam na niego i oplotłam nogami ściskając z całych sił. Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. byłam w totalnym szoku, miałam go zobaczyć dopiero za parę dni, a mam go teraz przed sobą...
- Niall jak ty, tu...? 
- Nic nie mów nie przerywaj chwili - mruknął ze śmiechem.
Więc nic nie mówiliśmy, tak było łatwiej, po prostu przylgnęliśmy do siebie w czułym pocałunku.
- Ekhmm.. - usłyszałam moją mamę.- Chcecie coś do jedzenia?
- Ja nie, ale Niall na pewno.- odparłam.
- Ale co?- zaciekawił się blondas spoglądając na nas pytającym wzrokiem.
- Jesteś głodny co nie - to było bardziej twierdzenie niż pytanie, ale cóż taki już był Niall :)
- Zawsze. - zapewnił wciąż się szczerząc.
- Mamo, robimy kanapki. - zarządziłam.
- A babcia mówiła: " Weźcie bigos z Polski " jakby to tutaj jedzenia brakowało... :D- ironizowała mama, przeszukując lodówkę.
Zaśmiałam się, Niall też, chociaż nie miał pojęcia o co chodzi.


Jakiś czas później...


Jak przystało na grudzień, zmrok zapadł szybko, a śnieg prószył powoli dużymi płatkami, no musiałam przyznać, że atmosfera to była strasznie romantyczna, rodem z jakiegoś typowego romansidła... A ja jak to ja nieustanie śmiałam się, a blondas spoglądał na mnie z rozczuleniem wymieszanym z niepokojem i rozbawieniem. Mimo tego, że temperatura była niska to dłoń Nialla przyjemnie ciepła. Możliwie najwolniej jak się da szliśmy parkiem uważając na pozamarzane kałuże. W pewnej chwili wpadłam na kolejny "GENIALNY" pomysł, mianowicie naciągnęłam swojemu "kochasiowi" czapkę na oczy i puściłam się biegiem przed siebie w obawie przed zemstą.
Blondyn dogonił mnie zastraszająco szybko i złapał w talii a ja ległam jak długa na lodzie... A co było logiczne Niall na mnie, podparł się na łokciach, tak, że mogłam się przekręcić i zobaczyć jego oczy.
- Mała nie zadzieraj z IRISH- MEN' em! - zagroził śmiejąc się z moich nieporadnych prób wyswobodzenia się spod niego.
- Bo co? 
- Bo nie.
Uniosłam jedną brew wątpiąco.
- I ? - zapytałam.
- Kocham cię. - powiedział zupełnie poważnie.
To był chyba pierwszy moment, kiedy ja " ta wygadana " nie wiedziałam co odpowiedzieć, chociaż doskonale znałam sens tego jakże krótkiego, a wymownego zdania.
- W czasie trasy spotkałem wiele dziewczyn i dopiero porównując ciebie z nimi dostrzegłem to jak bardzo się od nich różnisz i to jak strasznie jesteś wyjątkowa, a nie masz o tym pojęcia...
        Tyle "niewyżytych" emocji się we mnie kumulowało, aż w końcu powiedziałam jedyną rzecz, której mogłam być w swoim życiu pewna.
- Ja też Cię kocham. - wiedziałam, że to z nim chcę dzielić wszystko: radość, smutek, to co dobre i to co złe. Wiedziałam, że to u jego boku chcę się cieszyć tym co zsyła los...

Z perspektywy Dominiki:

Siedziałam właśnie w samolocie ze słuchawkami w uszach. Na kolanie trzymałam zeszyt. Pisałam zaległe wypracowanie, które będę musiała przy najbliższej okazji oddać nauczycielce od francuskiego.

Godzinę później...

Rozglądałam się po całym lotnisku, kiedy nie chcący na kogoś wpadłam. Wysiliłam się na szybkie "przepraszam" i poszłam dalej. Stanęłam na chwilę w miejscu. Poczułam czyjeś ramiona obejmujące mnie w talii.
- Tęskniłem.- usłyszałam znajomy głos. Chłopak wyszeptał to słowo drażniąc przy okazji swoim ciepłym oddechem moją szyję.
Uśmiechnęłam się do siebie ciągle stojąc do niego tyłem.
- Ja też Harry.- wyszeptałam, a chłopak powoli obrócił mnie w swoją stronę.
Uniosłam lekko głowę i spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnął się i pocałował mnie delikatnie w usta.
- Cholernie tęskniłem.- dodał po chwili przyciągając mnie do siebie jeszcze bliżej.
Zaśmiałam się cicho.
- Nie widzieliśmy się tylko dwa tygodnie.- powiedziałam trochę smutno. Powinnam powiedzieć "aż", a nie tylko.
- To dla mnie wieczność.- oznajmił i przytulił mnie do siebie mocniej.


                                                                     * * *

Z lotniska pojechaliśmy prosto do tymczasowego domu chłopaków. Ostatnio są zmuszeni do częstej zmiany miejsca zamieszkania.
Byliśmy sami. Harry skoczył po coś na górę. A ja siedziałam na kanapie owinięta kocem. Ta delikatna biel za oknem sprawiała, że  w domu wydawało się jakoś tak przytulniej.
Usłyszałam głośny trzask i odgłos spadającego "czegoś".
Po chwili Harry krzyknął z góry.
- Nic mi nie jest.
Zaśmiałam się głośno.
- Ciota.- powiedziałam na głos.
- Słyszałem.- krzyknął z góry szatyn.
Znowu się uśmiechnęłam. Zwariowałam na punkcie tego debila. Gdybyśmy mogli widywać się codziennie na pewno nie miałam bym takich dobrych wyników w szkole. Przy nim  nie mogę się na niczym skupić. Wystarczy, że na mnie z spojrzy tym niby "zadziornym" uśmiechem, a ja ledwie powstrzymuje wybuch śmiechu.
Brakuje mi tych jego tekstów na co dzień. On ma koncerty, ja szkołę. On często wyjeżdża z kraju, mnie też przecież nie ma codziennie w Londynie. Rozmowy przez telefon to już jednak nie to samo. W dobrym przypadku widzimy się raz na tydzień, czasem zdarzają się dwa tygodnie przerwy. Dłużej bez siebie byśmy nie wytrzymali. Przynajmniej ja tak mam, zresztą on chyba też.
Nagle poczułam jak "ktoś" odsuwa moje włosy z ramienia i całuje mnie delikatnie w szyję.
- Harry....- powiedziałam cicho uśmiechając się. Odwróciłam się do niego i złożyłam słodkiego buziaka na jego ustach.
- No ej... Co tak krótko? Tyle się nie widzieliśmy... Ja tu umieram.- wygiął usta w podkówkę. zaśmiałam się.- Nie ładnie.- dodał grożąc mi palcem.
Przygryzłam dolną wargę.
- Debil.- powiedziałam.
- Głupek.
- Idiota.
- A ty masz śliczne oczy.
-O teraz to już przegiąłeś przystojniaczku.- oznajmiłam i przyciągnęłam go do siebie za kołnierz od koszuli. Patrzyliśmy na siebie tak chwilę w ciszy, pożerając się nawzajem wzrokiem.
- Kocham Cię wiesz?- powiedział Harry zakładają mi niesforny kosmyk za ucho.
- A ja Cię nie lubię.- oznajmiłam pokazując mi język.
- Tak wiem. Ty mnie kochasz.- oznajmił uśmiechając się słodko.
- Też racja.- powiedziałam kiwając głową.- Harroldzie Edwardzie Styles kocham Cię miłością wieczną.- dodałam z uśmiechem całując chłopaka w kącik ust. Po chwili oparłam swoje czoło o jego.
To własnie takie chwile mają najwięcej magii. Są ulotne i niepowtarzalne i to nadaje im tej niezwykłości. Nie bójmy się ponieść uczuciom, pozwólmy im przejąć stery i przekonajmy się dokąd nas poniosą.




                                                                 Koniec.


OSTATNI....
Nie wierzymy, że to już koniec, no ale wszystko zawsze się kiedyś kończy...
Będziemy tęsknić za tymi wszystkimi ciepłymi, wspierającymi komentarzami :)
To wy dawaliście nam kopa do pisania następnych rozdziałów ;)
Dobrnęliśmy razem do końca :D
Trochę się z nami wymęczyliście :D
Dziękujemy, dziękujemy, dziękujemy.
Jakby to powiedział Harry: Massive thank you. :)
Jeszcze kilka miesięcy temu żadna z nas by nie pomyślała, że będzie prowadziła bloga. Oooo.... a jeszcze o zgrozo, że te wypociny będzie ktoś czytał :D
Będziemy tęsknić za tym ciągłym sprawdzaniem czy nie ma nowego komentarza, jakiegoś waszego wpisu...
JESZCZE RAZ DZIĘKUJEMY ! <3 
I może to brzmi banalnie, ale KOCHAMY WAS :D


Love and hugs D&A ;*

       A tu paczajcie moi drodzy: trochę Harrolda od Dominiki:





                                          I Nialler z Joshem od Asi: 












BYE BYE ... ♥ 





czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział 21


Dwa tygodnie później...

z Perspektywy Asi :

Dzisiaj miało się odbyć długo oczekiwane wesele. Zdążyłyśmy już poznać z Dominiką wybrankę Roberta, która okazała się być równie miła co ładna, Martyna(też polka) – bo tak miała na imię, była dziennikarką w jakimś Londyńskim magazynie. Historia ich poznania (Martyny i Roberta oczywiście) nie była specjalnie skomplikowana i podejrzanie szybka. W każdym bądź razie stanowili piękną parę i nie dziwiłam się, że są razem.
Ostatnie dni minęły mi i Dominice na poszukiwaniu sukienek na uroczystość i pomaganiu w załatwianiu spraw związanych z weselem, dlatego miałyśmy trochę mało czasu na spotykanie się z chłopakami.
Chris jak zwykle był nieobecny, ale nie cierpiałyśmy specjalnie z tego powodu... Był zbyt zajęty Norą, żeby znaleźć czas na siedzenie z nami.

Z perspektywy Dominiki:

Obudziłam się i wstając z uśmiechem rozejrzałam się po pokoju. To już dzisiaj... Klasnęłam w dłonie i wyskoczyłam z łóżka. Na wieszaku wisiała przygotowana już wcześniej sukienka na tę specjalną uroczystość. Uśmiechnęłam się i szybko złapałam jakieś pierwsze lepsze ciuchy i przebrałam się. Wyszłam szybko z pokoju, minęłam rozespanego Chris siedzącego nad kubkiem kawy, rzuciłam szybkie "cześć" i wybiegłam z mieszkania. Wcisnęłam przycisk do windy, z pośpiechu stawałam raz to na jednej, raz to na drugiej nodze. Wreszcie się otworzyła. Zjechałam piętro niżej i zapukałam do pokoju 216. Otworzyła mi uśmiechnięta kobieta o krótkich czarnych włosach, czyli moja mama. Moi rodzice wraz z moim młodszym bratem i moją osobą towarzyszącą przyjechali już dwa dni temu. Asi tak samo.
- No kurde, a myślałam, że wstałam jako pierwsza.- wydęłam dolną wargę.
- Kochanie jest już dwunasta. Naprawdę trudno Cię przebić. Ja choć bym chciał to bym nie mógł tyle spać.- powiedział tata.
- Co?! Żartujesz sobie prawda?- spojrzałam na zegarek.- Kurde... No za chiny się nie wyrobię.- zaczęłam chodzić od ściany do ściany.- Zaraz co ja robię? No tak gadam ze sobą... I jeszcze przy świadkach... Boże czy ja to mówię na głos? Boże. Idiotka.-powiedziałam uderzając się w czoło. Spojrzałam na rodziców. Przyglądali mi się, następnie zmierzyli się nawzajem wzrokiem i zaczęli się śmiać.
- Haha. Bardzo śmieszne.- no tak stała gadka jak nie wiem co powiedzieć.- Idę sobie i tak w ogóle to się obrażam.- odwróciłam się do nich plecami i wyszłam z uśmiechem na  korytarz. Wystawiłam z powrotem głowę do pokoju.- A i jeszcze jedno: możecie zapomnieć o tym, że wam przedstawię tych, których miałam wam przedstawić.- powiedziałam w ich stronę.
- O boże. Jaki szantaż.- powiedziała do mnie mama.- Szkoda, że mało działający. Sama się z nimi dogadam.
- A niby ciekawe jak? Na migi będziesz z nimi gadać?- powiedziałam uśmiechając się do niej i unosząc jedną brew do góry.
- Trochę Cię nie było. I trochę się zmieniło.- wystawiła mi język. Boże co to ja mam za rodziców?
- A jak tam twój chłopak?- zapytał Kamil( mój brat).
- Jeszcze jedno słowo, a pożałujesz.- zmrużyłam oczy.
- Dominika i Harry la la la la.- zaczął a ja wbiegłam do pokoju zaczęłam okładać go poduszką.
- Spokój.- powiedział tata ze śmiechem.
- Co ty po jego stronie? Uhhh...
Z powrotem wyszłam na korytarz.
Zapukałam do pokoju obok.
- Cześć Patryk.- powiedziałam widząc w drzwiach ciemnego blondyna.
- Hej.- powiedział.
- Przyszłam tylko sprawdzić czy żyjesz.- zaśmiałam się.- Dobra lecę bo się nie wyrobię.
- Dziewczyno masz jeszcze aż dwie godziny.- oparł z uśmiecham.
- Aż? Chyba chciałeś powiedzieć tylko.- powiedziałam odwzajemniając uśmiech.

Weszłam do swojego pokoju i stanęłam przed swoją sukienką... 
Coś mi w tobie brakuje...- pomyślałam.
- Już wiem.- powiedziałam na głos i podbiegłam do szafy. Wyciągnęłam z niej skórzany pasek z ćwiekami, szerszy z przodu. Idealnie się komponował z kreacją.
Dobra.
Sukienka jest.
Buty na miejscu.
Torebka jest.
To teraz makijaż i włosy.
Nie ufam fryzjerom ani kosmetyczkom. Zawsze wychodzę od nich niezadowolona, dlatego biorę sprawy w swoje ręce.
Włosy spięłam w koka. Trudno go opisać. Trochę się z nim pobawiłam. Wyszedł taki inny. Ciekawie wyglądał. Szczerze nawet mi się podobał.
Dobra teraz makijaż.
Nałożyłam na powieki jasny połyskujący cień, później po bokach roztarłam czarny. Zrobiłam kreski eyelinerem. Musnęłam rzęsy tuszem, przejechałam błyszczykiem po ustach i voilla.
13. 30- dobry czas.- pomyślałam.
Ubrałam się w wcześniej przygotowane rzeczy i wyszłam z pokoju.
- Jeszcze nie gotowi?- spojrzałam na nieogarniętego Chris i Asię krzątającą się po pokoju.
- Już prawie, już prawie.- powiedziała zakładając kolczyki.
Zadzwonił dzwonek.
W drzwiach stał wystrojony Patryk. Gdyby nie fakt, że jest dla mnie tylko kolegą, to powiem wam, że wyrobił się. Brałby, brałby :D
- Idziemy?
- Idziemy.- powiedziałam.
- Pozwoli Pani?- zapytał "podając" mi swoje ramię.
- Ależ oczywiście młody człowieku.- powiedziałam ze śmiechem.
Zeszliśmy na dół. Czekali tam moi i Asi rodzice.
- O jakie odwalone.- powiedział Kamil. Przewróciłam oczami i poszłam w stronę samochodu.
- Jedziemy bo się spóźnimy.


Ceremonia była piękna. Słowa przysięgi były napisane osobiście przez parę młodą. Było i śmieszne i zarówno tak wzruszająco.
Panna młoda wyglądała bosko.
Zawsze chciałam taką sukienkę.
Biała, delikatna, wyszywana koronką... Uhhh cudo.
Stojąc już pod kościołem, dopiero teraz zauważyłam chłopaków. Zayn był z Eleną ( Uuuu....:D ),
Liam z Danielle (Już nie tak fajnie...), Louis z jakąś wysoką brunetką ( nie znam ), Harry z.... July?( wrócili do siebie?), a Niall z .... Sam. Tak samo jak Asia. Ciota nawet nie chciała zaproszenia z osobą towarzyszącą. Dziwne dziecko.
Ale to co, to nawet lepiej. Mój szatański plan ma teraz większą możliwość wejścia w życie.... Hyhyhyhy....:D
Trochę dziwnie działał na mnie widok Harrego z July. Tak mnie korciło, żeby kogoś spytać czy są razem... Zresztą co Cię to w ogóle obchodzi?- powiedziałam do siebie w myślach. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Patryka.
- Choć. Wszyscy już się zbierają na przyjęcie.

Cztery godziny później...

Impreza trwa w najlepsze. Siedzimy w przy stole razem z chłopakami. Lokal ma świetny wystrój. Wszyscy goście siedzieli przy okrągłych stolikach mieszczących tak około sześciu par.
Tańczyłam w większości z Patrykiem, ale nie obyło się beż kilku tańców z tatą, jakimś przemiłym starszym panem.... No co? Całe wesele trzeba obtańczyć.
Dowiedziałam się także jak nazywa się dziewczyna z którą przyszedł Lou- Eleanor (nawet miła, ale miłością do niej nie palę). Wszyscy oblegali parkiet. Nawet July mi zabrała Patryka.
Przy stole siedziałam tylko ja, po przeciwnej stronie Harry bezczelnie wlepiając we mnie te swoje zielone oczęta, obok mnie Niall, a niedaleko Asia.
- Idź do niej.- szepnęłam na ucho blondynowi.
- Ale o co chodzi?- zapytał jak gdyby nigdy nic. Czy on myśli, że  ja nie widzę jak wlepia w nią te swoje boskie, niebieskie oczy.
- Nie denerwuj mnie dobra?- powiedziałam.- Idź i powiedz jej  to co masz powiedzieć.
- Ale ja nie mogę.
- Możesz. Rusz ten swój zacny tyłeczek i oślep ją błękitem swych paczadełek.
Uśmiechnęłam się i wstałam od stołu kierując  się w stronę wyjścia. Harry poszedł za mną, zrozumiał, że musimy zostawić ich samych.

Z perspektywy Nialla:

Tak więc zostałem z nią sam. Cholernie bałem się do niej w ogóle podejść, jej reakcji na to, że...
Ale nie mogę już dłużej tak bezczynnie siedzieć. Nie mogę na nią po prostu patrzeć. Wstałem z krzesła, ale po chwili, momentalnie upłynęła ze mnie pewność siebie i z powrotem usiadłem. Blondynka widząc moje poczynania zaśmiała się i spojrzała na mnie. Normalnie świdrowała mnie wzrokiem, a ja czułem jak oblewa mnie ciepło. W końcu odważyłem się i wstałem . Podszedłem do niej i powiedziałem.
- Zatańczymy?- zapytałem. Dziewczyna uśmiechnęła się tylko i pokiwała głową. Weszliśmy na parkiet, zespół zaczął grać jakąś wolną przygnębiająco-rozczulającą piosenkę. Delikatnie ująłem jej dłoń, ona ostrożnie położyła swoją rękę na moim ramieniu, tak jakby się czegoś obawiała... Muzyka grała, a my w milczeniu wirowaliśmy. Blondynka wyraźnie uciekała przed moim spojrzeniem.
- Wiesz... - zaczęła cicho.- Chciałabym kiedyś...- urwała i zaczerwieniona wykręciła twarz w innym kierunku.
- Powiedz.- mruknąłem po czym zachęcająco się uśmiechnąłem, wiedziałem słodkie rumieńce które szybko pojawiły się na jej twarzy.- Proszę. No mi możesz.
- Nie to już nie ważne. Niall nie było tematu i kropka.
- Ale jakiego tematu? Nawet nic nie powiedziałaś.
- Wiem, ale to nic.- westchnęła i oparła głowę na moim ramieniu.
Do końca melodii nie odezwała się ani słowem. Nie chciałem na nią naciskać. Słyszałem już tylko ostatnie nuty i żałowałem, że to już koniec, mógłbym tak zawsze, do końca świata, byle tylko z nią...
- Teraz to ja proszę.- powiedziała cicho.- Zatańczymy jeszcze jedną piosenkę?- odparła z niemal prośbą w głosie. Tak się ucieszyłem, że aż nie byłem w stanie wypowiedzieć z siebie słowa, więc entuzjastycznie pokiwałem głową. Zdałem sobie sprawę jak głupawo musiało to wyglądać. Asia uroczo się zaśmiała.
- W sumie to mogę ci powiedzieć. - szepnęła.- Chodziło mi o to, że często zazdroszczę ludziom, spójrz na Roberta i Martynę, oni są tacy szczęśliwi, to dla mnie tak piękne, że aż nie realne, co nie?- w tym miejscu się uśmiechnęła.-  Uświadomiłam sobie, że może ja po prostu nie umiem kochać...
- Nie mów tak.- powiedziałem.- To nie możliwe.- uśmiechnąłem się do niej.
Czułem dokładnie to samo co ona, że powoli wszystkie uczucia we mnie wygasają, oprócz tych przeznaczonych dla NIEJ...
- Wiem o co mi chodzi Niall. A zresztą to wszystko jest dla mnie zdecydowanie za skomplikowanie... Związki, uczucia. To co było pomiędzy mną i Lou dokładnie mi to pokazało. Jestem zdolna tylko do krótkotrwałego zauroczenia, niczego więcej, niczego mocniejszego.
- Może po prostu wy nie byliście sobie pisani czy coś? Trochę racji jest też w tym, że nasz Tommo to takie wieczne dziecko i do niczego nie podchodzi na poważnie oprócz przyjaźni. - próbowałem jakoś jej to wszystko wytłumaczyć, przekonać, że może uczucie, miłość nie jest jednak taka do niczego. No dobra, może i jest, troszeczkę, ale tylko ta nieodwzajemniona, moja do niej też powoli traciła sens , ale nie moc... Z natury zawsze byłem optymistą, ale nie w tej sprawie.
- Niall a ty? Dlaczego po prostu nie znajdziesz sobie dziewczyny?- zapytała podnosząc na mnie zielone oczy.
A żeby to było takie łatwe... - pomyslałem z ironią.
- Bo ja jestem zajęty.- wyjaśniłem. Spojrzała na mnie, nie była już taka obojętna.- Moje serce jest zajęte, nieodwracalnie...- wyjaśniłem, nie byłem w stanie znaleźć innej, o równie słodkim uśmiechu i podobnym podejściu do życia.
- Podejrzewałam, że od jakiegoś czasu kogoś masz... - mruknęła cicho, w pewnym momencie stając mi obcasem na stopę, wykrzywiłem twarz z bólu, ale po chwili się uśmiechnąłem.

Z perspektywy Asi:

Boże, on kogoś ma... - pomyślałam ponuro. Tak pięknie i romantycznie mówił o swoich uczuciach... Wcześniej byłam przekonana, że to ja nie jestem mu obojętna, ale się myliłam. Jak chłopak, który ma tyle fanek może być sam? Czym  ja się łudziłam?
- Nie myliłaś się... - powiedział cicho.
- Tak więc życzę wam dużo szczęścia i w ogóle.-  powiedziałam cicho starając się powstrzymać łzy, które w każdej chwili mogły popłynąć. Uśmiechnęłam się.
- A wiesz co jest najlepsze w tym wszystkim?- zapytał. delikatnie mnie obracając.-  Że właśnie trzymam tę osobę za rękę, stoi ona przede mną i myśli dokładnie tak jak ja.- uśmiechnął się. W tym momencie wszystko do mnie dotarło. To on był wszystkim, czego było mi potrzeba, osobą, która była moim ideałem, „księciem z bajki”, najlepszym co mnie spotkało. Uświadomiłam sobie, że to co do niego czułam przyćmiło to krótkie zauroczenie Louisem. To Nialla chyba kochałam. Co ja kurde mówię. Kocham go.



Trochę długo nas nie było :)
Brak czasu, brak czasu i jeszcze raz brak czasu...
Przepraszamy, że zaniedbujemy wasze blogi. Czytamy regularnie, ale trudniej z komentarzami. Tak więc po prostu miejcie świadomość tego, że jesteśmy stałymi czytelniczkami mimo iż nie komentujemy :)
Wiemy jakie to dla was ważne.... Dlatego strasznie, strasznie, ale to strasznie przepraszamy ;)
No, ale co się będziemy rozpisywać :)
Czekamy na wasze opinie :)
Dziękujemy za komentarze i wejścia.
Jesteście WIELCY :D
Prossiimmyyy o komentarze :)

Pozdrawiamy D&A ;*

Oooo, a tu jeszcze Harry "prawie" bez koszulki :D Nie mogłam się powstrzymać :D - Dominika.











sobota, 26 maja 2012

Rozdział 20

Z perspektywy Dominiki:

Spojrzałam na blondynkę szukając ratunku. Ta tylko przekręciła głowę na znak tego: Sama się w to wplątałaś, sama się wyplącz.
- Pytałem co on tu robi?- powiedział Zayn. Myślałam, że się zapadnę pod ziemię pod jego świdrującym wzrokiem.
- No bo...- zaczęłam, ale David mi przerwał mówiąc:
- Zaczepiłem ją na mieście i chciałem po prostu ją przeprosić. Nie miejcie jej tego za złe, miała opory, ale w końcu się zgodziła. Później zaczęło padać i jakby wyście to ujęli: przez swoją naiwność mnie tu wpuściła.
Spojrzeli na niego, a ja spuściłam wzrok na podłogę.
- To ja już pójdę.- dodał po chwili krępującej ciszy David.
- To chyba jeden z twoich lepszych pomysłów.- powiedział Harry nawet na niego nie patrząc.

Gdy brunet już wyszedł zapadła niezręczna cisza. Już wolałabym być zalana falą krępujących pytań niż siedzieć w takim milczeniu.
- Niech ktoś wreszcie coś powie.- powiedziałam unosząc ręce do góry.
- Nie powinnaś się z nim zadawać i dobrze o tym wiesz.- oznajmiła Asia.
- Skończmy temat. To tylko jednorazowe. Przecież się nie prosiłam o spotkanie z nim.- powiedziałam już trochę znudzona.- Co tam nowego u was?- zapytałam patrząc w stronę chłopaków, przy okazji próbując zmienić temat.
- Po staremu...- powiedział Liam.- A tak w ogóle to nie wiem czy wiecie, ale zostaliśmy zaproszeni przez waszego wujka na ślub.
- Żartujesz? Kurde to będzie świetnie. Już myślałam, że się tam zanudzę.- powiedziałam.- Uuu.. Poznacie naszych rodziców, bo przylatują na ceremonię.- uśmiechnęłam się szeroko.- Ciężko będzie się dogadać bo nie znają angielskiego za bardzo, ale będzie fajnieee...- gadałam jak nakręcona. Chłopcy się tylko zaśmiali i zaczęli nawijać coś o jakimś wyjeździe...


Kilka dni później...

Z perspektywy Asi:

Siedziałam w salonie chłopaków, czekając na Louisa, który spóźniał się już dobre pół godziny, co było ostatnimi czasy jego stałym nawykiem (bardzo denerwującym). Jego nieobecności były zazwyczaj nieusprawiedliwione, ale nie miałam do niego o to żalu, wiedziałam, że jakby chciał to by mi powiedział , a nawet jeżeli to i tak prędzej czy później to zrobi. W ogóle przez ostanie dni jakoś tak się dużo pozmieniało, między nami nie jest tak samo. Po prostu może mi się znudziło, może od początku się oszukiwałam... Może nie nadaję się do czegoś poważniejszego...
Upatrzyłam sobie jeden punkt za oknem i wciąż uparcie się w niego wpatrywałam, a moje myśli błądziły…
- Jeszcze go nie ma?- zapytał zdziwiony Niall wchodząc do pomieszczenia i spoglądając na zegarek.
- Nie widać?- zapytałam nerwowo. Byłam wkurzona i musiałam na kimś wyładować moją frustrację, a jako, że blondyn był pierwszy pod ręką to trafiło na niego.- Siedzę tu sama i czekam na niego jak jakaś idiotka, a ON nawet nie raczy się pojawić?!- krzyczałam, po chwili wstałam z miejsca.- Wychodzę! Idę do domu!- poszłam w kierunku drzwi. Byłam tak zdenerwowana, że ręce zaczęły mi się lekko trząść, co było u mnie nowością, bo zazwyczaj starałam się panować nad sobą. Takie zachowanie zdecydowanie do mnie nie pasowało, ale cóż nawet najlepszym się zdarza… W sumie to nie miałam powodów by gnoić Nialla za spóźnienie Louisa. Byłam na podjeździe domu chłopaków, gdy nagle na zewnątrz wyszedł Niall. Odwróciłam się w jego stronę patrząc złowrogo .
- Czego?!- zapytałam.
- Nic, zapomniałaś torebki...- mruknął patrząc na mnie nieśmiało.
Wzięłam od niego moją własność, po czym spojrzałam na niego przepraszająco.
- Przepraszam.- westchnęłam cicho.- Ale to wszystko przez… - nagle urwałam.- Wiesz zresztą. Ostatnio się nie układa...
- Przykro mi...- powiedział i mnie lekko przytulił. Kurde strasznie miłe to było...
- Nie musi być. Wrócę tu jutro i pogadam z nim na spokojnie.- oznajmiałam z delikatnym uśmiechem i pomachałam mu na pożegnanie.
- Na razie.- odparłam jeszcze na koniec...

Następnego dnia w południe....

Długo się zbierałam. Ale wreszcie wszystko przemyślałam na spokojnie z trzeźwym umysłem... Będzie dobrze... Nie stresuj się...
Stałam właśnie przed domem chłopaków. Na podjeździe był tylko samochód Lou, co znaczy, że jest sam....
Jedyna taka okazja...
Nie zmarnuj jej...- pomyślałam.
Zadzwoniłam do drzwi. Po chwili stanął w nich lekko uśmiechnięty szatyn, którego zielone oczy mnie hipnotyzowały. Chłopak pochylił się nade mną. Odsunęłam się lekko.
- Przyszłam tutaj...Żeby... No wiesz porozmawiać...- powiedziałam cicho.
- Yyy... Nienawidzę tych słów.- odparł.
- Oj nie będzie tak źle...- powiedziałam ciepło się uśmiechając.
Usiadłam na kanapie, a chłopak obok mnie.
- Wiesz wydaje mi się, że ostatnio jakoś tak gorzej jest... Nie masz takiego wrażenia?- zapytałam. Nic nie odpowiedział.- No.. Więc wydaje mi się, że... Lepiej będzie jak.... No wiesz.. Nie wiem jak to powiedzieć...
- Chcesz to skończyć?- zapytał dziwnym tonem.
Kiwnęłam delikatnie głową.
- To chyba najlepsze rozwiązanie.- odparłam.- Nie chce, żeby między nami było jakoś tak niezręcznie. Chce mieć w Tobie oparcie, ale stosunki między nami: chłopak, dziewczyna... To nie to...
- Może masz rację. Nie chcę żebyś się męczyła z tym....- oznajmił cicho.
- Nie o to chodzi..
- Rozumiem....- powiedział i pochylił się nade mną delikatnie muskając wargami moje usta.- Tak na odchodne.- powiedział uśmiechając się. Też się zaśmiałam...

Z perspektywy Dominiki:

Kilka godzin później...

Asia do mnie zadzwoniła i powiedziała, żebym wpadła do chłopaków. Nie pytałam o co chodzi. I tak siedziałam w domu, więc nie potrzebne mi jakieś specjalne argumenty.

Już w oddali zobaczyłam, że pod domem chłopaków stoi więcej samochodów niż zwykle.
Podeszłam do drzwi mieszkania i zadzwoniłam. Otworzył mi uśmiechnięty Zayn.
- Wchodź.- powiedział i poprowadził mnie za sobą do salonu. Zobaczyłam kilku nieznajomych chłopaków i dziewczyn. Chłopcy po przedstawiali nas sobie.
Powiedzieli, że urządzili sobie takie małe PARTY HARD. Ogólnie miła atmosfera. 
Boże ilu ciekawych rzeczy się dowiedziałam o chłopaczkach. Głowa siada.
Normalnie wiedziałam, że to idioci, ale żeby aż tacy...:D
No, ale kochani idioci, kochani...
Plus Asia nie jest już Lou.
Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, ale ważne, że wszystko jest między nimi w porządku, a nie często się tak zdarza.
Ogólnie atmosfera fajna.
Posiedzieliśmy, pośmialiśmy się. Połaziliśmy po ogrodzie. Wieczór jest boski.... Takie gwieździste niebo... Aż dziwnie....
Haha i poznałam byłą dziewczynę Harrego.
Nawet miła, ale od alkoholu nie stroni, dzięki czemu dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy o chłopaku. Nie wszystkie chciałabym wiedzieć, no ale już za późno...
Moją rozmowę z delikatnie mówiąc lekko wstawioną July(byłą Harrego) przerwał sam pan loczek.
- Obgadujecie mnie. Nie ładnie.- powiedział uśmiechnięty.
- No.... Dowiedziałam się kilku pikantnych szczegółów na temat twojej osoby.- odparłam śmiejąc się.
Chłopak spojrzał na blondynkę.
- Coś ty jej nagadała Juls?- zapytał udając powagę. Ta tylko powiedziała coś niezrozumiale pod nosem.
- Chyba się od niej nie dowiesz.- zaśmiałam się. Dziewczyna zachwiała się ale w ostatnim momencie złapałam ją razem z Harrym.
- Przecież nie wypiła wcale tak dużo...- powiedziałam.
- Ma słabą głowę.- zaśmiał się.
- Dlatego lepiej wcale nie pić tak jak ja. Alkohol do dobrej zabawy wcale nie jest potrzebny.- odparłam.
- W zupełności się zgadzam.- oznajmił loczek. Uniosłam brew do góry.- No czasem trochę na rozluźnienie to się wypije.- zaśmiał się. Zanieśliśmy naszą ofiarę(July) na kanapę. Sama usiadłam na fotelu w kącie pokoju, Harry ułożył się obok na obręczy. Stąd mieliśmy dobry widok na grające w butelkę towarzystwo. Ja na miejscy Asi i tych dziewczyn bałabym się grać w takie coś z tymi popierdzileńcami, ale będą miały co wspominać.
Poczułam jak ktoś mnie delikatnie szturcha w ramię.
- No to ty się przyznaj co z niej wyciągnęłaś. - Harry zmrużył oczy jak ja to miałam w zwyczaju robić.
- Nie mogę. Fakty +18.- zaśmiałam się.
- Ej to nie jest śmieszne. Kłamiesz mnie.- odparł.- Ona Ci nic nie powiedziała. Droczysz się ze mną.
- Hyhy... Nie bądź taki pewien. - oznajmiłam uśmiechnięta.- July nie umie trzymać języka za zębami.- kłamałam jak z nut, ale to nie ważne. Mam przynajmniej jakieś pasjonujące zajęcie. Pomęczę go trochę. Niech żyje w słodkiej nieświadomości. Czekajcie, czekajcie dla niego wcale nie takiej słodkiej... Ale kto by się czepiał o szczegóły...


Z perspektywy Asi:


Wszyscy patrzyli wyczekująco na butelkę, która wirowała w szybkim tempie. Padło na Zayna. Niall miał wymyślić mu zadanie.
- Widzisz tamtą dziewczynę? - zapytał blondyn wskazując wzrokiem czarnowłosą piękność. Zayn delikatnie skinął głową patrząc w jej kierunku. - Idź do niej, przedstaw się i zagadaj. Ok? Jak na mnie to i tak mało skomplikowane zadanie. - dodał z uśmiechem.
widziałam, że Mulatowi spodobało się wyzwanie i ochoczo poszedł w stronę Eleny, którą wsześniej miałam okazję poznać.
Zaczęli ze sobą rozmawiać, po jakimś czasie chłopcy zaczęli wzywać Zayna, ale ten tylko machnął lekceważąco ręką i coś mruknął, że jest zajęty.
- Dobra, Liam kręci. - powiedział jakiś chłopak.
Liam przesunął się bliżej i zakręcił. Wypadło na Nialla. Liam poruszył brwiami i uśmiechnął się złowieszczo do Niallera.
- Daję ci szansę, nie zmarnuj jej. - mruknął Payne. - Pocałuj Aśkę.
- Miało być bez "lizania". - powiedziała zazdrośnie jakaś dziewczyna, wściekła, że to na nią nie padło. Ja wzruszyłam tylko ramionami, pochyliłam się i dałam Horanowi buziaka w policzek. 
- Ej nie tak....- powiedział zawiedziony Liam. Spojrzałam na niego uciszającym wzrokiem. O ile taki istnieje...- No dobra... Ale następnym razem tak łatwo nie odpuszczę.
Rozejrzałam się po pokoju, Louisa tutaj nie nie było, a nawet jeżeli by był to by się nie obraził, ponieważ nasze drogi rozeszły się w wyjątkowo pokojowy sposób.
Niall spojrzał na mnie z nieśmiałym uśmiechem, odwzajemniłam go i powróciłam do gry.
- No to ja kręcę! - zgłosiłam się ochoczo. Padło na Liama .-  No to zemsta .- mruknęłam cicho do Payne'a i spojrzałam znacząco na wysoką latarnię w ogrodzie, na której Liamek będzie "bansował" - Plus striptiz. - mruknęłam . - I śpiewanie.
Liam spojrzał na mnie ponuro.
- A musi być striptiz?! - zapytał.
- O tak. - powiedziałam i rzuciłam mu swój różowy sweterek.




Jest dwudziestka :P
Długo nie dodawałyśmy, ale są tego dwa powody.
Po pierwsze brak czasu, po drugie kilka razy zabierałyśmy się za ten rozdział i jakoś tak dziwnym sposobem nie chciał się napisać...:D
Teraz coś jest...
No właśnie "coś" bo tego rozdziałem trudno nazwać...
No, ale opinie pozostawiamy już wam...:)
Coś czujemy, że zanudzamy was na śmierć...

Love and hugs D&A ;*








czwartek, 17 maja 2012

Rozdział 19


No to wracamy do Asi. „Wczoraj.”

Z perspektywy Asi:

Otworzyłam oczy. Dotknęłam dłonią czoła, które było wilgotne od potu.
- Żyje.- mruknął siedzący nieopodal Liam.
- No co ty?- powiedział sarkastycznie Niall pochylając się nade mną.
Rozejrzałam się bardziej trzeźwym wzrokiem po pomieszczeniu. Znajdywałam się w sypialni, nie byłam w stanie przypomnieć sobie czyjej. Szukałam wzrokiem Louisa, którego widziałam jako ostatniego.
- Co się stało?- zapytałam podnosząc się na łokcie, jednak siedzący obok Niall delikatnie ułożył mnie na powrót do pozycji leżącej.
- Zemdlałaś.- powiedział Liam.
- Dawno temu?- zerknęłam po ich twarzach.
- Nie... - westchnął Zayn nie podnosząc na mnie wzroku.
- A gdzie on w ogóle jest? Louis.- sprostowałam.
- Miał coś do załatwienia i kazał nam cię pilnować.- odparł Niall.
- Co było nieodpowiednie z jego strony… - stwierdził Zayn z chytrym uśmieszkiem.
Spojrzałam w oczy Nialla... Boże jak można mieć takie boskie i tak niebieskie oczęta :D
- A gdzie Dominika? Nie było jej?
- Nie.- oznajmił Liam.
Głowa dalej mi niemiłosiernie pulsowała. Mimowolnie opadłam na miękką poduszkę i przymknęłam powieki. Po jakimś czasie otworzyłam jedno oko. Niall dalej przyglądał mi się z delikatnym uśmiechem na twarzy. Automatycznie go odwzajemniłam, po czym z powrotem zamknęłam oczy wciąż czując na sobie jego wzrok, który nie powiem, lekko mnie krepował...

Jakiś czas później…

Musiałam usnąć.- pomyślałam po przebudzeniu. Za oknem było już ciemno, w pokoju świeciła się tylko lampka nocna.
Na fotelu w kącie pokoju dostrzegłam Dominikę, przeglądającą jakąś książkę. Niall siedział na krześle, a jago głowa bezwładnie opadała na łóżko. Chłopak najzwyczajniej w świecie spał.
- Ty tutaj?- zapytałam kuzynkę, która podniosła na mnie wzrok w tym samym momencie.
- No chyba raczej : TY tutaj?!- powiedziała.- Wystraszyłaś nas.

Z perspektywy autorek:

- Wiem.- mruknęła blondynka.- A bo to moja wina co się stało?
- Nie mówię, że twoja… Ale powinnaś nosić przy sobie leki no i powiedzieć chłopakom, żeby się następnym razem tak nie martwili.
- Wypadło mi z głowy.- westchnęła Asia ironicznie.
- Cześć dziewczynki. - krzyknął Zayn wpadając do pokoju razem z Lou. - Lepiej ci? - zapytał zerkając na Aśkę. Ona tylko kiwnęła głową.
- Tak sobie myślałem … - zaczął Zayn.- I myślałem... I doszedłem do…
- No do czego?- zapytała Dominika zaciekawiona kolejną genialną myślą Malika.
- Że może Asia jest w ciąży.- Wszystkie spojrzenia skierowały się na blondynkę, a ona zrobiła wielkie oczy.
- Zayn.- zaczęła spokojnie.- Wierzysz w wiatropylność? A w niepokalane poczęcie? A może jeszcze w samozapłodnienie?- Zayn miał coraz głupszą minę, a Aśka ledwo co powstrzymywała wybuch śmiechu z jego pokręconych pomysłów.- Skąd coś tak głupiego przyszło ci do głowy?- zapytała wciąż zwijając się ze śmiechu.
- Jedno jest pewne.- rzekł Louis.- Byłbym wspaniałym ojcem.
- Nie wątpię.- powiedziała Dominika też ledwie powstrzymując wybuch śmiechu.
Asia spojrzała na Louisa po czym dla zabawy walnęła go z łokcia.
- Nie jestem w ciąży wy debile.- powiedziała. – To przez anemię.- chłopcy spojrzeli na nią nie rozumiejąc o co chodzi.- Niedokrwistość.- powiedziała, aby dać im trochę więcej informacji, ale oni dalej wpatrywali się w nią z dziwnym wyrazem twarzy.- Oj nie ważne. Dzisiaj po prostu ogólnie słabo się czułam, no i przez tego pajaca.- wskazała na Louisa.- Zapomniałam wziąć żelaza.
- Nic nie mówiłaś…- zaczął Lou.
- Bo to mało istotne.
- A ja już myślałem, że jesteś chora, czy coś… Ale Zayn przebił wszystko.- stwierdził Lou.

Blondynka zerknęła w stronę Niallera, chłopak słabo się do niej uśmiechnął. Wciąż chodził za nią widok jego smutnych, niebieskich oczu…
Żałowała, tego, jaka była dla niego na początku… Choćby z jego powodu starała się ograniczać czułości z Lou.
Chwilami myślała, że lepiej by było jakby na zawsze zniknęła z życia ich obu…
Najpierw swą obojętnością zadawała ciosy obydwu, potem już tylko Niallowi, który tak naprawdę nie jest jej zupełnie obojętny. Starała się wyrzucić tą świadomość z głowy...

Z perspektywy Dominiki: „Dzisiaj.”

Przyśpieszyłam kroku. Po chwili poczułam jak ktoś zacieśnia swoją dłoń na moim nadgarstku. Przestraszona spojrzałam w górę.
- Czego ode mnie znowu chcesz?- zapytałam oschle.
- Porozmawiać, wytłumaczyć, przeprosić. - powiedział jednym tchem David.
- A ja chcę zapomnieć. Do widzenia.- odwróciłam się i poszłam przed siebie.
- Poczekaj. Daj mi szansę.- krzyknął.- Dziesięć minut.- powiedział błagalnie.
 Wahałam się przez chwilę, no ale przecież przy ludziach, świadkach nic mi nie zrobi...
- Dobra. Chodźmy do tej knajpy.- powiedziałam i poszłam w kierunku budynku.Usiadłam przy pierwszym, lepszym stoliku.
- No więc? Mów...- powiedziałam przerywając chwilę ciszy.Chłopak wyprostował się i skupił wzrok na na wcześniej zamówionej szklance wody z lodem.
- No bo... Wtedy na tej imprezie, to ja... Nie chciałem.- bez przerwy się chłopak zacinał.- Ale...Ale... Byłem trochę pijany i... i... Jeszcze kumple mnie podpuszczali... No wiesz... Przepraszam po prostu.
- Było minęło.- powiedziałam nawet na niego nie patrząc.
- Nie prawda musiałem Ci to wytłumaczyć. Spodobałaś mi się, a ja spieprzyłem sprawę.- powiedział trochę nieśmiało.Zarumieniłam się lekko.
- Oj już nie przejmuj się tak. Przeprosiny przyjęte.- powiedziałam z delikatnym uśmiechem.
Spojrzał na mnie zaskoczony, ale zaraz z powrotem spuścił wzrok. Zachowywał się całkowicie inaczej. Jak by mi tu podstawili osobę wyglądającą jak on, a z całkowicie innym charakterem.
- Wiesz ja muszę już iść.- oznajmiłam cicho.
- Podprowadzę Cię.- ale widząc mój wyraz twarzy, dodał szybko. - Jeśli chcesz oczywiście.
- Ok.- powiedziałam niepewnie. Nie chciałam mu za bardzo ufać, może po prostu udaje teraz takiego...

Stanęliśmy przed hotelem. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy, dopóki nie poczułam jak coś na mnie kapnęło. Dosłownie po momencie zaczęło lać jak z cebra. Uhh... Londyn to Londyn...
Schowaliśmy się pod dachem.
- Dobra to ja już idę.- powiedział chłopak.
- Kurde głupio mi było go tak wystawić szczególnie, że tak pada. Znowu też nie za bardzo miałam ochotę zapraszać go do apartamentu. To, że mnie przeprosił niewiele zmienia... Jednak wygrała moja „grzeczność.”
- Może wejdziesz do środka?- zapytałam cicho.
- Yyy... Nie chciałbym Ci przeszkadzać. - powiedział, ale widziałam w jego oczach, że nie miałby nic przeciwko.
- Oj chodź na chwilę.- pociągnęłam go za sobą.

Otworzyłam drzwi do apartamentu. Myślałam , że nikogo jeszcze nie ma.
- No to ładnie.- powiedziałam pod nosem po polsku widząc zwrócone w naszą stronę twarze pięciu chłopaków i rozwalonej na kanapie blondynki...
- Co on tu robi?- zapytał ktoś nerwowo...



No i następny...
Ten też taki trochę krótki, ale możliwe, że następny będzie trochę szybciej :) Nie wiemy tego dokładnie bo mi (czyli Dominice) szykują się 4 spr w przyszłym tygodniu... Normalnie nie mogę się doczekać. A mieli nas po egzaminach już tak nie dręczyć...;/

Ogroomniieee dziękujemy za wejścia i komentarze :D
Będziemy się powtarzać, ale wiecie, że dla nas to naprawdę dużo znaczy i daje kopa do dalszego pisania :))

Love and hugs D&A ;*


P.S: Zamieściłyśmy ankietę w prawym górnym rogu :) Jak czytacie to zachęcamy do głosowania :D Trochę ciemne tło mamy i nie widać za bardzo tego: Tak... Ale postaramy się to zmienić ;) Boimy się trochę wyników tej ankiety, bo głupio by wyszło gdyby okazało się, że tylko kilka osób nas czyta, no ale zaryzykujemy :) Tak więc klikajcie :D:D