piątek, 23 marca 2012

Rozdział 5


Z perspektywy Dominiki:

Asia powiedziała mi o imprezie. Zgodziłam się. Musiałam jakoś odreagować to „starcie” z Chrisem. Nie wiem jak ja mu teraz spojrzę w oczy. Nie powiem , że to co się stało było nieprzyjemne… Ale to chyba za dużo… Lubię go, a nawet bardzo… Może nawet mogłoby być coś między nami… Było by mi łatwiej, nikt by nie ucierpiał…
Ale teraz nie czas na takie analizy. Na początku wahałam się nad tym, czy poinformować Chrisa o przyjęciu, w końcu stwierdziłam, że nie będę się zachowywać jak dziecko i mu powiem. Oczywiście o całym zdarzeniu wiedziała już Asia, powiedziała, że nie wie czy to najlepszy pomysł, no ale… Zaryzykuję. Siedziałyśmy tak we dwie w salonie, koleżanka robiła coś na laptopie, a ja przeglądałam jakieś nowe czasopismo. Nagle drzwi od apartamentu otworzyły się i wszedł Chris. Nie wiem czemu, ale uśmiechnęłam się na jego widok. Chyba go to trochę zaskoczyło. Pokiwałam na Asię głową, która zrozumiała aluzję i zostawiła nas samych.
- Przepraszam ze tak na Ciebie naskoczyłam –zaczęłam- Po prostu to mnie zaskoczyło i….
- Nie to nie twoja wina, nie powinienem robić nic wbrew twojej woli…- zaczął się tłumaczyć.
- Przestań. Za dużo tych przeprosin w jednym zdaniu- uśmiechnęłam się i podeszłam do niego- Mogłoby być tak ja dawniej co? Tak będzie najlepiej. Zapomnijmy o tym. Tak jakby to się nigdy nie zdarzyło…
-Zgadzam się z tobą- przytuliłam go i uniosłam głowę by spojrzeć mu w oczy. Widziałam czułość w jego spojrzeniu. Tak bardzo chciałabym czuć do niego to co on do mnie. Nigdy nie chciałam go zranić. Jest dla mnie zbyt ważny. Ale nie potrafię obdarzyć go tak silnym uczuciem jakim on darzy mnie. Dużo razy myślałam nad tym czy nie spróbować czegoś więcej prócz przyjaźni. Chciałam po prostu sprawić żeby był  szczęśliwy. On jest taki miły, wręcz uroczy. Ale to wszystko byłoby na siłę. Chociaż miałoby jakąś  przyszłość… Tworzylibyśmy  jeden z tych zdrowych, rozsądnych związków… Zakończyłam moje rozmyślania odklejając się od niego,
- A i mam jeszcze dla Ciebie propozycję. Chłopcy z 1D organizują dzisiaj imprezę. Pójdziesz z nami? -zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie niż pytanie.
- Wiesz nie wyczułem w  twojej wypowiedzi pytania.- zaśmiał się.
- Ponieważ go nie było. Mi się nie odmawia- pokazałam mu język i szeroko się uśmiechnęłam.

Kilka godzin później….

Świetnie się bawiłam. Dawno nie byłam na żadnej fajnej domówce. Tańczyłam już chyba z wszystkimi. Tylko Harrego jeszcze nie złapałam. Wodziłam wzrokiem po całym pomieszczeniu, ale nigdzie go nie zauważyłam. Może mnie unika?... W pewnym momencie nawet chłopcy stracili go z oczu. Zayn powiedział mi żebym zajrzała do jego pokoju, bo on nie da rady wejść po schodach. Zaśmiałam się pod nosem. No fakt byłam tu jedną z nielicznych trzeźwych osób. Weszłam na górę. Nie wiedziałam, który pokój jest Harrego, więc postanowiłam  zajrzeć do  wszystkich po kolei dopóki go nie znajdę. Otworzyłam pierwsze drzwi, przedtem nawet nie pukając. Wysiliłam się tylko na głupie „przepraszam”. Poczułam pierwsze łzy spływające po moich policzkach, otarłam je. Nie wiem dlaczego zareagowałam tak na ten widok. Przecież nie powinno mnie to obchodzić. Wzięłam  pierwszą lepszą bluzę z wieszaka i wybiegłam na zewnątrz. Na dworze było zimno. Założyłam na siebie wziętą wcześniej część ubioru i poczułam jak łzy z powrotem zbierają się w moich oczach. Poczułam ten zapach, jego zapach... To była bluza Harrego. Zdjęłam ją szubko i rzuciłam na ulicę. Szłam tak kawałek drogi trzęsąc się z zimna. Nie znałam tej okolicy, więc nie oddalałam się. Usiadłam na krawężniku. Miałam stąd dobry widok na dom chłopaków. Pomyślałam, że poczekam aż samochody zaczną się rozjeżdżać. Teraz pozwoliłam łzom bezkarnie spływać po mojej twarzy. Jak on mógł coś takiego zrobić? Zresztą przecież ma do tego prawo... Ale to i tak nie tłumaczy jego zachowania. Przestań! Dopiero co mówiłaś, że tak będzie lepiej, a teraz płaczesz z jego powodu?! -skarciłam się w myślach. Słyszałam, że on jest typowym flirciarzem. Na nic więcej nie liczy. On traktuje dziewczyny jak zabawki, którymi może się pochwalić kolegom. Byłabym tylko kolejnym przedmiotem do jego kolekcji...Siedziałam tak jeszcze jakiś czas, w końcu postanowiłam wrócić do domu chłopaków. Weszłam do apartamentu One Direction. Zostali już tylko sami domownicy. Wszyscy oblegali kanapę, Asia spała, głowę miała opartą na ramieniu Louisa, a nogi na kolanach Nialla, Reszta leżała gdzie popadnie, Zayn i Liam najzwyczajniej w świecie przytulili się do siebie i spali jak stare dobre małżeństwo.
Czyżby coś mnie ominęło? Brakowało tylko Harrego. Pewnie dalej zabawia się z tą swoją lalą. Nie miałam ochoty sprawdzać, zresztą byłam tego pewna. Sama widząc ich wszystkich zrobiłam się senna, trochę z powodu płaczu, który całkowicie mnie znużył. Położyłam się na fotelu i usnęłam.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam włączony telewizor. Przeciągnęłam się.
-Witamy śpiącą królewnę- powiedział ze śmiechem Louis.
-Yhymmm....- oto była moja jakże satysfakcjonująca odpowiedz.
-Jest już szesnasta. Może byśmy się ogarnęli i coś wykombinowali- oznajmił Liam.
-Nie chce mi się- powiedziałam- Może pooglądamy jakieś filmy?
-Jestem za. Ja dzisiaj chyba nie wstanę z tej kanapy- zaśmiał się Chris.
-Dobry pomysł- powiedziała Asia- Mi tez nie chce się ruszać z miejsca..
Po chwili drzwi wejściowe  otworzyły się. Do salonu wszedł Harry. Jak na zawołanie wszystkie zdarzenia z wczorajszego wieczoru powróciły. Nie pokazałam tego po sobie. Zatrzymał swój wzrok na mnie, a ja udałam, że wciągnęła mnie fabuła filmu, ale tak naprawdę bezmyślnie wpatrywałam się w ekran.
-Gdzie byłeś?- zapytał go Liam.
-Nieważne...-odpowiedział Harry i poszedł na górę. Obejrzeliśmy chyba z trzy filmy pod rząd. Było już dobrze po dziewiątej. Cieszę się że wujek wyjechał w delegacje bo inaczej nie mogłybyśmy sobie pozwolić na takie „szwędanie się po obcych domach”. Chociaż on i tak jest całkiem wyrozumiały, więc raczej nie miałby nic przeciwko. Rozejrzałam się po salonie. Niektórzy już spali. Skierowałam się w stronę łazienki. Gdy z niej wychodziłam wpadłam na Harrego. Stał przed drzwiami. Spojrzał na mnie tymi głębokimi, zielonymi oczami, a ja odpłynęłam. Po chwili otrzeźwiałam, odwróciłam się i ruszyłam w stronę schodów. Chłopak złapał mnie za rękę.
-Musimy porozmawiać.- powiedział.
-W cale nie musimy, nie mamy o czym- odpowiedziałam oschle i wyrwałam swoją rękę. Ale on nie odpuścił, złapał mnie za drugi nadgarstek i pociągnął za sobą do swojej sypialni. Przekręcił klucz i odwrócił się w moją stronę.
-Co ty robisz?!- ledwie powstrzymałam krzyk.
-Musimy porozmawiać i dobrze wiesz o czym- powiedział spokojnie.
-Nie mam pojęcia- burknęłam z sarkazmem.
-O wczorajszym dniu...- oznajmił cicho.
-A co mnie obchodzi co ty robisz? Dla mnie możesz zabawiać się z każdą napotkaną dziewczyną- rzuciłam obojętnie.
-Tak? To dlaczego jesteś taka zdenerwowana? Czyżby zazdrość?- powiedział po czym się uśmiechnął.
-Że niby ja jestem zazdrosna?! Nie pochlebiaj sobie...Zresztą o co ci w ogóle chodzi z tym wszystkim?
-Nie udawaj widziałem cię wczoraj całowałaś się z Chrisem.-oznajmił. Jego oczy przepełniły smutek na samo wspomnienie tego widoku.
-Ja się z nim nie całowałam!- tym razem nie wytrzymałam i krzyknęłam.
-Tak. Jasne. Może jeszcze wmówisz mi, że mam przewidzenia..-odparł.
-A widziałeś w ogóle całe zajście? No właśnie. NIE. Dostałam coś od niego  i chciałam pocałować go w policzek, ale on się obrócił i … Od razu mu się wyrwałam. Ja nic do niego nie czuję tak samo jak ty do mnie… Jak zauważyłam masz już kogoś innego !- krzyknęłam.
-Dlaczego krzyczysz?- zapytał podniesionym głosem- Byłem pijany i chciałem zapomnieć....o tobie- spojrzał mi w oczy.
-I to ma niby być wytłumaczenie! Dajmy sobie z tym wszystkim spokój!
-Spokój?! Czy ty siebie słyszysz?!- zapytał.
-Tak i to bardzo wyraźnie! Po prostu zapomnijmy o sobie nawzajem. To wszystko rozwiąże. Zapomnij o mnie!- powiedziałam jeszcze głośniej.
- Może i tak właśnie zrobię!-  Staliśmy tak jeszcze chwilę patrząc sobie w oczy i ciężko oddychając. Ja odwróciłam się pierwsza i ruszyłam w stronę drzwi. Nagle Harry złapał mnie od tyłu i przyparł do ściany. Wzięłam głęboki oddech, żeby zacząć wyzywać go od najgorszych, jednak on pociągnął mnie za pasek od spodni i przyciągnął do siebie. Jego oczy były teraz w najpiękniejszym odcieniu zieleni jaki kiedykolwiek widziałam. Stałam tak zawieszona pomiędzy nim a ścianą, z przyśpieszającym tętnem w miarę jak coraz mocniej odczuwałam bliskość jego ciała. To było dla mnie nowe doznanie. Nikt jeszcze tak na mnie nie działał. Czułam, że mój opór zaczyna słabnąć. Nagle nie zważając na nic poza własnymi żądzami, chwyciłam go za koszulę i przyciągałam do siebie. Jego bliskość była wspaniała. Pochylił się nade mną i mnie pocałował, a ja odpowiedziałam mu z takim głodem, że wydawało mi się, że z moich ust zostanie miazga. Przebiegłam palcami po jego włosach, przyciągając go bliżej. Wszelkie poplątane, zawiłe emocje, które mnie prześladowały- zniknęły-  a ja zatraciłam się w nieodpartej potrzebie bycia z nim. Trwaliśmy w pocałunku jeszcze jakieś kilka minut, w pewnym momencie uświadomiłam sobie co robię i odsunęłam się od niego… To nigdy nie powinno zajść…

Z perspektywy Asi…

- Co tam się dzieje ? – zapytał Liam przerywając miłosny monolog Edwarda ze "Zmierzchu".
- Dominika rozmawia z Harroldem – odpowiedziałam popijając kakao.
- Hmm trochę głośno – stwierdził Zayn, po czym wzruszył ramionami. Głosy z góry umilkły.
- Nie wiem jak wy, ale wolałabym ich słyszeć. Teraz nie mam pewności czy się nie pozabijali…- zaczęłam się śmiać, a chłopcy dołączyli do mnie.
- Ale o co w ogóle poszło ?- zapytał Niall.
- Nie wiem. Ale krzywdy sobie nie zrobią. Nie wiedzieliście jak oni na siebie patrzą? Najwyżej mogą sobie wygryźć migdałki, chyba wiecie o co chodzi nie?…- powiedział ze śmiechem Louis.
- Aż za dobrze…- powiedziałam śmiejąc się. Spojrzałam na Chrisa. Te słowa musiały go zaboleć. Zrobiło mi się go szkoda. Zawsze się dziwiłam dlaczego nie ma dziewczyny, przecież jest taki, no po prostu czasem aż za idealny… Miły i w ogóle… Mógłby sobie kogoś znaleźć, zakochać się i zapomnieć.

Po kilku minutach chłopcy ulotnili się z salonu, zostałam sama, pewnie poszli po coś do jedzenia. Dłużej się nad tym nie zastanawiałam, i powróciłam do oglądania końcówki filmu. Po jakimś czasie podeszłam do odtwarzacza, żeby wymienić płytę, gdy nagle ktoś złapał mnie od tyłu i przerzucił sobie przez ramię. Tym odważniakiem okazał się Zayn. Po czym usadził mnie na kanapie, a reszta zaczęła łaskotać.

No tak łaskotki… mój czuły punkt. Śmiałam się i krzyczałam żeby przestali, ale byli nieugięci. Nagle do głowy wpadła mi genialna myśl…
- Aaaał aaa, boli ! –krzyknęłam, czym wywołałam spanikowane miny na twarzach chłopców. Po chwili stwierdziłam: Droga wolna i puściłam się biegiem na górę, a oni zrozumieli, że to był podstęp i pobiegli za mną. Na szczęście byłam szybsza i zdążyłam zamknąć się w łazience zanim mnie dorwali.
- Wyjdź, proszę . – powiedział spokojnie Zayn zza drzwi.
- Nie! – krzyknęłam ze śmiechem. Miałam chęć ich trochę pomęczyć.
- No wyjdź, jesteś naszą jedyną rozrywką - stwierdził Liam.

Usiadłam pod drzwiami i podsłuchiwałam jak mnie obgadywali.
-Prosimy – powiedział Lou słodkim głosikiem.
-Jeżeli macie mnie dalej napastować w ten jakże okrutny sposób to zostaję tutaj – krzyknęłam.
-Mamy żelki – powiedział Zayn który myślał, że uda mu się mnie w ten sposób przekonać.  I miał rację.
Otworzyłam niepewnie drzwi i spojrzałam na koczujących w korytarzu chłopców.
- Nie będziecie więcej łaskotać ? – zapytałam wciąż jeszcze się wahając czy do nich wyjść.
-Jakże byśmy śmieli ?! – odpowiedział śmiertelnie poważnie Niall na co reszta pokiwała głowami.
-Dobra – powiedziałam, po czy zeszłam do salonu wciąż zachowując czujność. Na kanapie leżało kilka paczek żelek.
- Nagroda za to, że tak grzecznie się  z nami bawiłaś – powiedział Louis z uśmiechem na twarzy.
-Grzecznie ? – zdziwiłam się.
-Moje siostry gryzą :D– stwierdził ze śmiechem.


Dziękujemy za wejścia i komentarze :D  
I mamy taką propozycję...
Co byście powiedzieli na to, że w zamian za około 15 komentarzy (ale oczywiście nie obraziłybyśmy się gdyby było ich jeszcze więcej...:D ) dodałybyśmy następny rozdział już w niedzielę? :D
Taki trochę mały szantażyk...:D
Nie mamy pojęcia czy w ogóle tyle osób czyta te nasze wypociny, no ale zaryzykujemy:D
Zróbcie to dla nas...;)

Pozdrawiamy D&A ;*

P.S: Wiemy, że chwilę schodzi z tymi komentarzami, bo zachciewa im się sprawdzać czy przypadkiem nie jesteśmy jakimiś automatami, dlatego tak bardzo doceniamy każdy wpis..:D



wtorek, 20 marca 2012

Rozdział 4

Z perspektywy Asi:

Trzy dni później…

Jakoś wstałam z łóżka, chciaż nie widziałam w tym jakiegokolwiek sensu. Od jakiegoś czasu miałam wszystkiego dosyć, co było dziwne w przypadku takiego szalonego człowieka jak ja, który niczego się nie boi… Zjadłam śniadanie i z powrotem wróciłam do łóżka. Uruchomiłam laptopa i włączyłam moją ulubioną piosenkę ( od kilku dni ) „More Than This” gdy usłyszałam jedną z solówek nagle sobie uświadomiłam: „O kurde, jestem zakochana!” wtedy odechciało mi się płakać, a zachciało znowu żyć. W końcu postanowiłam się ubrać i powrócić do świata żywych, co oznaczało pokazanie się w salonie i włączenie telewizora. Dominika jeszcze spała, ale postanowiłam jej nie budzic i sama wziełam się za przygotowanie śniadania. Zrobiłam naleśniki, oczywiście zostawiłam kilka naszemu głodomorowi.

Pół godziny później…

- Cześć – usłyszałam otwierając drzwi do naszego apartamentu.
- Cześć – odpowiedziałam, przed sobą miałam uśmiechniętego jak zwykle Nialla.
- A gdzie reszta ? – zapytałam nie ukrywając zdziwienia.
- Jestem sam bo… ja … przyszedłem do ciebie. – w końcu odpowiedział.- Chciałem się zapytać czy poszłabyś ze mną na spacer, jeżeli nie masz nic innego do roboty…
-Wejdź, daj mi pięć minut. – powiedziałam po czym zniknęłam w swoim pokoju.
No i po raz kolejny zadałam sobie pytanie „W co ja mam się ubrać?!”
Po kilku minutach zdecydowałam się na krótką sukienkę w kropki i bluzę należącą do Dominiki, jak na marzec i na Anglię temperatura była niezła, bo niecałe dziesięć stopni.
- Już – powiedziałam wchodząc do salonu, gdzie siedział Niall. Zostawiłam jeszcze na stole karteczkę dla Dominiki, wyjaśniającą gdzie poszłam.

Jakiś czas później…

Szliśmy parkiem rozmawiając, gdy nagle zaczęło się chmurzyć…
- Chyba będzie padać – powiedziałam patrząc na kłęby ciemnych chmur.
- Nie, raczej nie… - odparł, po czym jak na zawołanie lunęło deszczem.
- No to mamy problem – stwierdziłam.
- Stąd mamy najbliżej do mnie... – powiedział po chwili namysłu, po czym zaczęliśmy biec w stronę wyjścia z parku. Ale nawet bieg nic nie dał, moje ubrania po chwili były przemoczone do suchej nitki. Po jakiś pięciu minutach byliśmy na miejscu.

- Gdzie wyście byli!? -krzyknął Louis na przywitanie, gdy tylko nas zobaczył.
- No jak to gdzie ? Na spacerze, mówiłem Zaynowi żeby wam przekazał, że wychodzę… - powiedział spokojnie Niall.
- Zayn śpi matole – odpowiedział zirytowany Lou. – mogłeś mi powiedzieć, że wychodzisz do dziewczyn. Poszedłbym z tobą.
To oni się kłócą ? – zastanawiałam się dalej stojąc w holu, nigdy ich takich nie widziałam.
Powoli zaczynało mi się robić zimno, z mojej sukienki spływała woda… Mogłam nie iść na ten spacer…
-Boże ty jesteś całkiem mokra – stwierdził Louis przyglądając mi się.
- Tylko trochę…
-Chodźmy, to dam ci jakieś ciuchy. – powiedział Niall prowadząc mnie w stronę schodów. –jak w tym zostaniesz to się rozchorujesz…
Weszliśmy do pokoju, który chyba należał do niego. Jak na sypialnie chłopaka panował tam idealny porządek.
   Kilka minut później miałam na sobie turkusową koszulkę z napisem „free hugs’’ , która doprowadziła  mnie do śmiechu gdy tylko ją ujrzałam  i za duże beżowe spodnie Nialla. Byłam świadoma swojego wyglądu… ale przynajmniej było mi ciepło.

Z perspektywy Dominiki:

 Obudziłam się około godziny 10.00. Byłam strasznie niewyspana. Zasnęłam dopiero gdzieś nad ranem. Weszłam do kuchni, ale nikogo nie zastałam. Zauważyłam na stole kartkę i co wywołało uśmiech na mojej twarzy: talerz pełen naleśników:
       
          „Wyszłam na spacer( domysł się z kim :D). A Chris wyszedł gdzieś na miasto...
         Całuski :*
          P.S: Tak te naleśniki są dla ciebie. Ale nie musisz się rewanżować. Już odebrałam zapłatę w postaci twojej bejsbolówki ;P”

Wzięłam talerz pełen tych pyszności i ruszyłam do salonu. Włączyłam telewizor i zaczęłam przeglądać po kolei wszystkie kanały jedząc przy tym przygotowane specjalnie dla mnie śniadanie( a może obiad? :D). Gdy już wszystko pochłonęłam, położyłam się na kanapie i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się , ale nie otworzyłam oczu. Poczułam na sobie czyjś wzrok. Uniosłam powieki i zobaczyłam uśmiechniętego Chrisa. Jak na zawołanie powróciły wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Ale nie pokazałam tego po sobie.
– Oj jak można tyle spać...- powiedział mój kolega przeciągając sylaby.
–  Jak widać jestem zdolna do wszystkiego- mrugnęłam do niego i posłałam mu najsłodszy uśmiech na jaki było mnie stać.- Dobra, która jest w ogóle godzina?
–  Piętnasta.- odparł Chris.
–  Co już tak późno? To ja pójdę się przebrać.- pobiegłam do swojego pokoju i założyłam pierwszy lepszy zestaw ubrań jaki wpadł mi w ręce. Zrobiłam też delikatny makijaż i związałam włosy w luźnego kucyka na czubku głowy.
– Idę na chwilę na dół, muszę coś załatwić. Idziesz ze mną?- zapytał Chris stojący w progu mojego pokoju.
–  Pewnie- odpowiedziałam i ruszyłam za nim. Chłopak poszedł w stronę hotelowej restauracji, a ja zostałam w wielkim holu przy wejściu do budynku. Zaczęłam się rozglądać. W pewnej chwili ktoś złapał mnie w pasie i obrócił w swoją stronę. Był to Chris. Trzymał w ręku śliczną czerwoną różę,a następnie mi ją podał. Trochę niezręcznie się czułam. Był dla mnie tylko kolegą, ale on dawał wyraźne znaki, że chce czegoś więcej... Podniosłam się na palcach, żeby pocałować go w policzek, ale on nagle obrócił swoją twarz i nasze usta się spotkały. Stałam tak nieruchomo z otwartymi oczami trwając w tym „pocałunku”. Byłam tak zaskoczona, że w ogóle nie wiedziałam co dzieje. Jednak po chwili oprzytomniałam i oderwałam się od niego.
–  Dlaczego to zrobiłeś?- zapytałam wściekła, po czym odwróciłam się i skierowałam w stronę windy.

Z perspektywy Harrego:

Od wczoraj nie mogłem przestać o niej myśleć. Byłem wściekły na tego całego Chrisa za to, że nam przerwał. W ogóle on wydaje mi się jakiś podejrzany. Dowiedziałem się od Nialla, że zabiera Asię na spacer, więc postanowiłem skorzystać z okazji i pojechać do hotelu w którym mieszkały dziewczyny. Może wreszcie będę mógł porozmawiać z Dominiką sam na sam. Trzeba będzie tylko jakoś spławić Chrisa. Całą drogę myślałem o tym co jej powiem. Musimy wyjaśnić sobie parę spraw. Od czego zacząć? Wszedłem do hotelowego holu i zobaczyłem jak dziewczyna staje na palcach, a chłopak składa na jej ustach pocałunek. Nie chciałem dłużej na to patrzeć. Wybiegłem z hotelu. Co ja sobie wyobrażałem, że ona niby czuje to samo co ja? Jestem skończonym idiotą! Wparowałem do domu, który dzieliłem z chłopakami. Koledzy siedzący w salonie tylko na mnie dziwnie spojrzeli, ale ja nie zwróciłem na to uwagi tylko poszedłem na górę do swojej sypialni. Że niby ja Harry Styles mam rozpaczać z powodu jakiejś dziewczyny?! Mogę mieć każdą. No prawie każdą-  pomyślałem ze smutkiem. Muszę odreagować. Już wiem. Zbiegłem na dól do chłopaków.
–  Co powicie na imprezę?- zapytałem.
–  Zawsze i wszędzie odpowiedział Louis.
–   No to dzwońcie do wszystkich znajomych, ja załatwię prowiant, a ty Zayn alkohol- powiedziałem- Dzisiaj na dwudziestą.
–  Dzisiaj- zapytali wszyscy chórem. Dopiero teraz zauważyłem, że jest tu także Asia. To znaczy, że Dominika też tu będzie. Jak mogłem o tym zapomnieć. Ostatnio często się spotykamy, więc normalne, że chłopcy by chcieli je zaprosić. Najgorsze będzie to, że będę musiał znosić jej widok, ten piękny uśmiech, roześmiane oczy...Uśmiechnąłem się sam do siebie. Ocknij się idioto!- pomyślałem karcąc się w myślach.
–  Tak dzisiaj. Co nie dacie rady załatwić wszystkiego?- zapytałem z drwiną w głosie.
–  My nie damy?- powiedział Niall dumnie wypinając pierś.
–  No więc zbierać się. Do roboty!- mówiąc to nieco poniosłem głos.

Wszystko już było załatwione. Ludzie zaczęli się powoli schodzić. W domu panował totalny chaos. Ale muszę powiedzieć, że jest zajebiście. Takie nieplanowane imprezy są najlepsze. I nagle zobaczyłem ją stojącą po przeciwnej stronie pokoju. Rozmawiała z jakimś chłopakiem. Ale była tak jakby nieobecna, ciągle wodziła wzrokiem po pomieszczeniu przepełnionym ludźmi. Skierowałem spojrzenie w innym kierunki. Poczułem, że mi się przygląda. Po prostu to czułem. Bylem już naprawdę nieźle wstawiony. Zauważyłem stojącą tyłem do mnie platynową blondynkę o długich nogach. Miała na sobie krótką różową sukienkę, choć trudno to w ogóle nazwać "sukienką" bo był to raczej skrawek materiału, który tylko grawitacja powstrzymywała przed zadarciem się do góry. Wyglądała na typową słodką niunię. Zupełne przeciwieństwo Dominiki. I chyba właśnie dlatego mnie zainteresowała. W niczym jej nie przypomniała, łatwiej mi będzie zapomnieć. Wziąłem stojący obok mnie kieliszek, wypiłem go i ruszyłem pewnie w kierunku blondyny. Złapałem ją za rękę i pociągnąłem za sobą. Miałem nadzieję, że zobaczy to Dominika, ale jej nie było już w pomieszczeniu. Zaciągnąłem dziewczynę do swojego pokoju. Zawahałem się. Poczułem, że nie chcę tego. Obróciłem się od niej i skierowałem w kierunku drzwi wyjściowych z sypialni. Ale blondyna nie odpuściła, przyparła mnie do ściany i zaczęła całować. Była taka dzika i natarczywa. Nie czerpałem z tego żadnej przyjemności. Zrzuciła z siebie sukienkę i pchnęła mnie na łózko. Usiadła na mnie okrakiem i zaczęła rozpinać moją koszulę. Nie chciałem tego, ale nie miałem siły się opierać, byłem zbyt pijany. Nagle drzwi od pokoju otworzyły się. Jednak dziewczyna się tym nie przejęła i całowała mnie dalej.
–  O Boże. Przepraszam- usłyszałem, po czym drzwi się zamknęły. To był JEJ głos, Była świadkiem tej kompromitującej sytuacji. Zepchnąłem z siebie zdezorientowaną blondynę i wybiegłem z pokoju zapinając po drodze guziki koszuli.




No i jest czwóreczka...
Następny będzie szybciej niż ten..;)
To na tyle od nas...
I jeszcze oczywiście, wręcz błagamy o komentarze...:D
Jak już czytacie to zostawiajcie po sobie ślad, bo mamy wrażenie, że nikt tego nie czyta, a uwierzcie za każdym razem jak pojawia się jakiś wasz nowy wpis to szczerzymy się do monitora jak głupie...:D
Wtedy aż chce się pisać.. ;)