czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział 21


Dwa tygodnie później...

z Perspektywy Asi :

Dzisiaj miało się odbyć długo oczekiwane wesele. Zdążyłyśmy już poznać z Dominiką wybrankę Roberta, która okazała się być równie miła co ładna, Martyna(też polka) – bo tak miała na imię, była dziennikarką w jakimś Londyńskim magazynie. Historia ich poznania (Martyny i Roberta oczywiście) nie była specjalnie skomplikowana i podejrzanie szybka. W każdym bądź razie stanowili piękną parę i nie dziwiłam się, że są razem.
Ostatnie dni minęły mi i Dominice na poszukiwaniu sukienek na uroczystość i pomaganiu w załatwianiu spraw związanych z weselem, dlatego miałyśmy trochę mało czasu na spotykanie się z chłopakami.
Chris jak zwykle był nieobecny, ale nie cierpiałyśmy specjalnie z tego powodu... Był zbyt zajęty Norą, żeby znaleźć czas na siedzenie z nami.

Z perspektywy Dominiki:

Obudziłam się i wstając z uśmiechem rozejrzałam się po pokoju. To już dzisiaj... Klasnęłam w dłonie i wyskoczyłam z łóżka. Na wieszaku wisiała przygotowana już wcześniej sukienka na tę specjalną uroczystość. Uśmiechnęłam się i szybko złapałam jakieś pierwsze lepsze ciuchy i przebrałam się. Wyszłam szybko z pokoju, minęłam rozespanego Chris siedzącego nad kubkiem kawy, rzuciłam szybkie "cześć" i wybiegłam z mieszkania. Wcisnęłam przycisk do windy, z pośpiechu stawałam raz to na jednej, raz to na drugiej nodze. Wreszcie się otworzyła. Zjechałam piętro niżej i zapukałam do pokoju 216. Otworzyła mi uśmiechnięta kobieta o krótkich czarnych włosach, czyli moja mama. Moi rodzice wraz z moim młodszym bratem i moją osobą towarzyszącą przyjechali już dwa dni temu. Asi tak samo.
- No kurde, a myślałam, że wstałam jako pierwsza.- wydęłam dolną wargę.
- Kochanie jest już dwunasta. Naprawdę trudno Cię przebić. Ja choć bym chciał to bym nie mógł tyle spać.- powiedział tata.
- Co?! Żartujesz sobie prawda?- spojrzałam na zegarek.- Kurde... No za chiny się nie wyrobię.- zaczęłam chodzić od ściany do ściany.- Zaraz co ja robię? No tak gadam ze sobą... I jeszcze przy świadkach... Boże czy ja to mówię na głos? Boże. Idiotka.-powiedziałam uderzając się w czoło. Spojrzałam na rodziców. Przyglądali mi się, następnie zmierzyli się nawzajem wzrokiem i zaczęli się śmiać.
- Haha. Bardzo śmieszne.- no tak stała gadka jak nie wiem co powiedzieć.- Idę sobie i tak w ogóle to się obrażam.- odwróciłam się do nich plecami i wyszłam z uśmiechem na  korytarz. Wystawiłam z powrotem głowę do pokoju.- A i jeszcze jedno: możecie zapomnieć o tym, że wam przedstawię tych, których miałam wam przedstawić.- powiedziałam w ich stronę.
- O boże. Jaki szantaż.- powiedziała do mnie mama.- Szkoda, że mało działający. Sama się z nimi dogadam.
- A niby ciekawe jak? Na migi będziesz z nimi gadać?- powiedziałam uśmiechając się do niej i unosząc jedną brew do góry.
- Trochę Cię nie było. I trochę się zmieniło.- wystawiła mi język. Boże co to ja mam za rodziców?
- A jak tam twój chłopak?- zapytał Kamil( mój brat).
- Jeszcze jedno słowo, a pożałujesz.- zmrużyłam oczy.
- Dominika i Harry la la la la.- zaczął a ja wbiegłam do pokoju zaczęłam okładać go poduszką.
- Spokój.- powiedział tata ze śmiechem.
- Co ty po jego stronie? Uhhh...
Z powrotem wyszłam na korytarz.
Zapukałam do pokoju obok.
- Cześć Patryk.- powiedziałam widząc w drzwiach ciemnego blondyna.
- Hej.- powiedział.
- Przyszłam tylko sprawdzić czy żyjesz.- zaśmiałam się.- Dobra lecę bo się nie wyrobię.
- Dziewczyno masz jeszcze aż dwie godziny.- oparł z uśmiecham.
- Aż? Chyba chciałeś powiedzieć tylko.- powiedziałam odwzajemniając uśmiech.

Weszłam do swojego pokoju i stanęłam przed swoją sukienką... 
Coś mi w tobie brakuje...- pomyślałam.
- Już wiem.- powiedziałam na głos i podbiegłam do szafy. Wyciągnęłam z niej skórzany pasek z ćwiekami, szerszy z przodu. Idealnie się komponował z kreacją.
Dobra.
Sukienka jest.
Buty na miejscu.
Torebka jest.
To teraz makijaż i włosy.
Nie ufam fryzjerom ani kosmetyczkom. Zawsze wychodzę od nich niezadowolona, dlatego biorę sprawy w swoje ręce.
Włosy spięłam w koka. Trudno go opisać. Trochę się z nim pobawiłam. Wyszedł taki inny. Ciekawie wyglądał. Szczerze nawet mi się podobał.
Dobra teraz makijaż.
Nałożyłam na powieki jasny połyskujący cień, później po bokach roztarłam czarny. Zrobiłam kreski eyelinerem. Musnęłam rzęsy tuszem, przejechałam błyszczykiem po ustach i voilla.
13. 30- dobry czas.- pomyślałam.
Ubrałam się w wcześniej przygotowane rzeczy i wyszłam z pokoju.
- Jeszcze nie gotowi?- spojrzałam na nieogarniętego Chris i Asię krzątającą się po pokoju.
- Już prawie, już prawie.- powiedziała zakładając kolczyki.
Zadzwonił dzwonek.
W drzwiach stał wystrojony Patryk. Gdyby nie fakt, że jest dla mnie tylko kolegą, to powiem wam, że wyrobił się. Brałby, brałby :D
- Idziemy?
- Idziemy.- powiedziałam.
- Pozwoli Pani?- zapytał "podając" mi swoje ramię.
- Ależ oczywiście młody człowieku.- powiedziałam ze śmiechem.
Zeszliśmy na dół. Czekali tam moi i Asi rodzice.
- O jakie odwalone.- powiedział Kamil. Przewróciłam oczami i poszłam w stronę samochodu.
- Jedziemy bo się spóźnimy.


Ceremonia była piękna. Słowa przysięgi były napisane osobiście przez parę młodą. Było i śmieszne i zarówno tak wzruszająco.
Panna młoda wyglądała bosko.
Zawsze chciałam taką sukienkę.
Biała, delikatna, wyszywana koronką... Uhhh cudo.
Stojąc już pod kościołem, dopiero teraz zauważyłam chłopaków. Zayn był z Eleną ( Uuuu....:D ),
Liam z Danielle (Już nie tak fajnie...), Louis z jakąś wysoką brunetką ( nie znam ), Harry z.... July?( wrócili do siebie?), a Niall z .... Sam. Tak samo jak Asia. Ciota nawet nie chciała zaproszenia z osobą towarzyszącą. Dziwne dziecko.
Ale to co, to nawet lepiej. Mój szatański plan ma teraz większą możliwość wejścia w życie.... Hyhyhyhy....:D
Trochę dziwnie działał na mnie widok Harrego z July. Tak mnie korciło, żeby kogoś spytać czy są razem... Zresztą co Cię to w ogóle obchodzi?- powiedziałam do siebie w myślach. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Patryka.
- Choć. Wszyscy już się zbierają na przyjęcie.

Cztery godziny później...

Impreza trwa w najlepsze. Siedzimy w przy stole razem z chłopakami. Lokal ma świetny wystrój. Wszyscy goście siedzieli przy okrągłych stolikach mieszczących tak około sześciu par.
Tańczyłam w większości z Patrykiem, ale nie obyło się beż kilku tańców z tatą, jakimś przemiłym starszym panem.... No co? Całe wesele trzeba obtańczyć.
Dowiedziałam się także jak nazywa się dziewczyna z którą przyszedł Lou- Eleanor (nawet miła, ale miłością do niej nie palę). Wszyscy oblegali parkiet. Nawet July mi zabrała Patryka.
Przy stole siedziałam tylko ja, po przeciwnej stronie Harry bezczelnie wlepiając we mnie te swoje zielone oczęta, obok mnie Niall, a niedaleko Asia.
- Idź do niej.- szepnęłam na ucho blondynowi.
- Ale o co chodzi?- zapytał jak gdyby nigdy nic. Czy on myśli, że  ja nie widzę jak wlepia w nią te swoje boskie, niebieskie oczy.
- Nie denerwuj mnie dobra?- powiedziałam.- Idź i powiedz jej  to co masz powiedzieć.
- Ale ja nie mogę.
- Możesz. Rusz ten swój zacny tyłeczek i oślep ją błękitem swych paczadełek.
Uśmiechnęłam się i wstałam od stołu kierując  się w stronę wyjścia. Harry poszedł za mną, zrozumiał, że musimy zostawić ich samych.

Z perspektywy Nialla:

Tak więc zostałem z nią sam. Cholernie bałem się do niej w ogóle podejść, jej reakcji na to, że...
Ale nie mogę już dłużej tak bezczynnie siedzieć. Nie mogę na nią po prostu patrzeć. Wstałem z krzesła, ale po chwili, momentalnie upłynęła ze mnie pewność siebie i z powrotem usiadłem. Blondynka widząc moje poczynania zaśmiała się i spojrzała na mnie. Normalnie świdrowała mnie wzrokiem, a ja czułem jak oblewa mnie ciepło. W końcu odważyłem się i wstałem . Podszedłem do niej i powiedziałem.
- Zatańczymy?- zapytałem. Dziewczyna uśmiechnęła się tylko i pokiwała głową. Weszliśmy na parkiet, zespół zaczął grać jakąś wolną przygnębiająco-rozczulającą piosenkę. Delikatnie ująłem jej dłoń, ona ostrożnie położyła swoją rękę na moim ramieniu, tak jakby się czegoś obawiała... Muzyka grała, a my w milczeniu wirowaliśmy. Blondynka wyraźnie uciekała przed moim spojrzeniem.
- Wiesz... - zaczęła cicho.- Chciałabym kiedyś...- urwała i zaczerwieniona wykręciła twarz w innym kierunku.
- Powiedz.- mruknąłem po czym zachęcająco się uśmiechnąłem, wiedziałem słodkie rumieńce które szybko pojawiły się na jej twarzy.- Proszę. No mi możesz.
- Nie to już nie ważne. Niall nie było tematu i kropka.
- Ale jakiego tematu? Nawet nic nie powiedziałaś.
- Wiem, ale to nic.- westchnęła i oparła głowę na moim ramieniu.
Do końca melodii nie odezwała się ani słowem. Nie chciałem na nią naciskać. Słyszałem już tylko ostatnie nuty i żałowałem, że to już koniec, mógłbym tak zawsze, do końca świata, byle tylko z nią...
- Teraz to ja proszę.- powiedziała cicho.- Zatańczymy jeszcze jedną piosenkę?- odparła z niemal prośbą w głosie. Tak się ucieszyłem, że aż nie byłem w stanie wypowiedzieć z siebie słowa, więc entuzjastycznie pokiwałem głową. Zdałem sobie sprawę jak głupawo musiało to wyglądać. Asia uroczo się zaśmiała.
- W sumie to mogę ci powiedzieć. - szepnęła.- Chodziło mi o to, że często zazdroszczę ludziom, spójrz na Roberta i Martynę, oni są tacy szczęśliwi, to dla mnie tak piękne, że aż nie realne, co nie?- w tym miejscu się uśmiechnęła.-  Uświadomiłam sobie, że może ja po prostu nie umiem kochać...
- Nie mów tak.- powiedziałem.- To nie możliwe.- uśmiechnąłem się do niej.
Czułem dokładnie to samo co ona, że powoli wszystkie uczucia we mnie wygasają, oprócz tych przeznaczonych dla NIEJ...
- Wiem o co mi chodzi Niall. A zresztą to wszystko jest dla mnie zdecydowanie za skomplikowanie... Związki, uczucia. To co było pomiędzy mną i Lou dokładnie mi to pokazało. Jestem zdolna tylko do krótkotrwałego zauroczenia, niczego więcej, niczego mocniejszego.
- Może po prostu wy nie byliście sobie pisani czy coś? Trochę racji jest też w tym, że nasz Tommo to takie wieczne dziecko i do niczego nie podchodzi na poważnie oprócz przyjaźni. - próbowałem jakoś jej to wszystko wytłumaczyć, przekonać, że może uczucie, miłość nie jest jednak taka do niczego. No dobra, może i jest, troszeczkę, ale tylko ta nieodwzajemniona, moja do niej też powoli traciła sens , ale nie moc... Z natury zawsze byłem optymistą, ale nie w tej sprawie.
- Niall a ty? Dlaczego po prostu nie znajdziesz sobie dziewczyny?- zapytała podnosząc na mnie zielone oczy.
A żeby to było takie łatwe... - pomyslałem z ironią.
- Bo ja jestem zajęty.- wyjaśniłem. Spojrzała na mnie, nie była już taka obojętna.- Moje serce jest zajęte, nieodwracalnie...- wyjaśniłem, nie byłem w stanie znaleźć innej, o równie słodkim uśmiechu i podobnym podejściu do życia.
- Podejrzewałam, że od jakiegoś czasu kogoś masz... - mruknęła cicho, w pewnym momencie stając mi obcasem na stopę, wykrzywiłem twarz z bólu, ale po chwili się uśmiechnąłem.

Z perspektywy Asi:

Boże, on kogoś ma... - pomyślałam ponuro. Tak pięknie i romantycznie mówił o swoich uczuciach... Wcześniej byłam przekonana, że to ja nie jestem mu obojętna, ale się myliłam. Jak chłopak, który ma tyle fanek może być sam? Czym  ja się łudziłam?
- Nie myliłaś się... - powiedział cicho.
- Tak więc życzę wam dużo szczęścia i w ogóle.-  powiedziałam cicho starając się powstrzymać łzy, które w każdej chwili mogły popłynąć. Uśmiechnęłam się.
- A wiesz co jest najlepsze w tym wszystkim?- zapytał. delikatnie mnie obracając.-  Że właśnie trzymam tę osobę za rękę, stoi ona przede mną i myśli dokładnie tak jak ja.- uśmiechnął się. W tym momencie wszystko do mnie dotarło. To on był wszystkim, czego było mi potrzeba, osobą, która była moim ideałem, „księciem z bajki”, najlepszym co mnie spotkało. Uświadomiłam sobie, że to co do niego czułam przyćmiło to krótkie zauroczenie Louisem. To Nialla chyba kochałam. Co ja kurde mówię. Kocham go.



Trochę długo nas nie było :)
Brak czasu, brak czasu i jeszcze raz brak czasu...
Przepraszamy, że zaniedbujemy wasze blogi. Czytamy regularnie, ale trudniej z komentarzami. Tak więc po prostu miejcie świadomość tego, że jesteśmy stałymi czytelniczkami mimo iż nie komentujemy :)
Wiemy jakie to dla was ważne.... Dlatego strasznie, strasznie, ale to strasznie przepraszamy ;)
No, ale co się będziemy rozpisywać :)
Czekamy na wasze opinie :)
Dziękujemy za komentarze i wejścia.
Jesteście WIELCY :D
Prossiimmyyy o komentarze :)

Pozdrawiamy D&A ;*

Oooo, a tu jeszcze Harry "prawie" bez koszulki :D Nie mogłam się powstrzymać :D - Dominika.