Z perspektywy Asi:
- Tak to jest mieszkać z chłopakiem którego małpy wychowały i pukać nie umie… - stwierdziłam gdy Chris już zniknął.
- Teraz to ty mi tu tematu nie zmieniaj. - powiedziała Dominika kładąc się koło mnie. – A ty i… - zaczęła. - to co niby odwalacie?
- No ja i kto? - zapytałam.
- No Louis... Niall... - zaczęła...
- Sama nie wiem… - stwierdziłam patrząc w sufit. Miałam totalną pustkę w głowie.
- No właśnie… To wszystko jest jakieś takie za bardzo skompilowane. – powiedziała.- Nie ma co... Cieszmy się po prostu wakacjami. - dodała entuzjastycznie.
Następnego dnia...
Obudziłam się, wszyscy jeszcze spali. Co się dziwić… Odsypiali imprezę, a ja jak na złość wstałam o 8 rano i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
Szybko zrobiłam płatki i poszłam do salonu. Uruchomiłam komputer. Od czasów ferii starałam się jak najrzadziej z niego korzystać… Po naszym powrocie do Polski w internecie rozpętała się burza. Niestety wyciekło kilka naszych zdjęć z chłopakami … Znajdowały się po nimi komentarze: i te miłe, i te mniej przychylne. Ilością przeważały te nastawione pozytywnie w naszym stosunku, ale wystarczyło, że raz przeczytałam jeden ładnie ujmując : „nieprzyjemny” post, a odechciało mi się więcej...
Znudzona wyszłam na balkon. Pogoda mnie zaskoczyła. Jak na Londyn było całkiem, całkiem... W sam raz na umówionego grilla u chłopaków. Cieszyłam się, że znowu się z nimi spotykamy. To takie niewiarygodne. Myślałam, że to co było w ferie to tylko miły przypadek i że spędzali z nami czas z czystej nudy... Może się myliłam?… - pomyślałam z uśmiechem na twarzy. Miejmy nadzieję...
Kilka godzin później…
Byłyśmy już gotowe na umówione spotkanie. Liam miał po nas przyjechać koło 16.00. Chris chyba najgorzej zniósł wczorajszy „melanż” zważając na jego mało wytrzymałą głowę.
- Na pewno dobrze się czujesz? - zapytała Dominika z troską. - Nie wiem czy jesteś na siłach na tego grilla…
- Nie! Znaczy tak! Jadę. - powiedział.
A jak?! - zastanawiałam się - Wolał by umierać w męczarniach niż zostawić ją samą na pastwę jakiś chłopaków, zwłaszcza Harrego… A wydawało by się, że już odpuścił...
Czekaliśmy przed budynkiem hotelu, gdy nadjechał dobrze nam znany czerwony jeep. Po chwili wyskoczyli z niego Louis, Niall i Liam.
- No panienki gotowe? – zapytał Liam nie dostrzegając obecności Chrisa.
Zgodnie kiwnęłyśmy głowami i wsiadłyśmy do auta. Dominika usiadła z przodu, a ja zostałam skazana na Nialla i Louisa, którzy nie dali mi wyboru i rozsiedli się po obu moich stronach. Chris usiadł samotnie na końcu. Był trochę spokojniejszy z powodu nieobecności Hazzy.
Z perspektywy Nialla…
Nie mogłem się doczekać, aż dziewczyny się zjawią. Harry dalej zachowywał się co najmniej dziwnie… O Louisie nie wspominając… Ostatnio działał mi na nerwy jak nikt. Cieszyłem się jak głupek, że znowu je spotkaliśmy... Zresztą ostatnio rozmawiając z chłopakami, natknęliśmy się na temat związany z nimi. Pomyśleliśmy, że warto byłoby się do nich odezwać i zapytać o plany na wakacje, ale jak widać problem sam się rozwiązał...
- Jedziecie ze mną? - zapytał Liam wchodząc do kuchni i wymachując kluczykami. Louis nawet nie odpowiedział tylko zerwał się z krzesła i poszedł do samochodu.
- Pewnie.- powiedziałem.
Kilka minut później…
Wyszliśmy z auta, żeby się przywitać. Louis wciąż kręcił się koło Asi. Otworzył jej drzwi, po czym usiadł koło niej. Obszedłem pojazd wokoło i zająłem miejsce po jej drugiej stronie. Lou musiał załapać o co chodzi, ponieważ uśmiechnął się do mnie... Była w tym jakaś ukryta aluzja...
- Ładnie dzisiaj wyglądasz. - powiedział do Asi cicho, ale jednocześnie na tyle głośno, że to usłyszałem.
- Dzięki. - odpowiedziała z uśmiechem.
Ogólnie cała droga minęła dosyć szybko. Na szczęście...
Z perspektywy Dominiki:
Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę drzwi wejściowych do domu. Chłopaki przeprowadzili nas przez całe mieszkanie. Wyszliśmy na balkon, którego schody prowadziły do sporego ogrodu. Chociaż nie za bardzo można to było nazwać „ogrodem”. Był to bardziej plac porośnięty trawą, a wokół całej posiadłości posadzone były wysokie krzewy, które zapewniały chłopcom pełną prywatność. Usiedliśmy przy stole. Po chwili dołączyli do nas Zayn z Harrym.
- Heeejj...- powiedział Mulat przeciągając sylaby.
-Cześć.- tym razem Harry obdarzył mnie nieśmiałym uśmiechem. Zostało tylko jedno wolne miejsce obok mnie. Loczek nie mając innego wyboru musiał je zająć. Odwróciłam się w stronę pozostałych. Zaczęliśmy rozmawiać, opowiadać sobie minione wydarzenia, to co się działo kiedy nasze drogi się rozeszły… A skończyło się na tym, że wszyscy zgodnie stwierdzili, że to nie mógł być przypadek, że się znowu spotkaliśmy. Tak musiało być… Chociaż raz los pozwolił na coś czego się nie spodziewamy, a jednocześnie podświadomie tak bardzo tego chcemy. Tylko Chris siedział zapatrzony w ekran swojego telefonu, nic się nie odzywając. Co chwilę na jego twarzy pojawiał się uśmiech. Ciekawe z kim się tak ostro pisze?...
W pewnym momencie wszyscy się jakoś rozeszli. Harry powiedział, że idzie do łazienki, Asia gdzieś wyszła z Louisem, Niall po tym jak zobaczył ulatniająca się parę, wstał i wszedł do mieszkania. Zayn zagadywał Chrisa. Zostałam sama. Nudząc się stwierdziłam, że coś by się przydało przekąsić. Nałożyłam na talerz to co sobie upatrzyłam.
-Nie ma już sosu?- krzyknęłam w stronę Zayna.
-A możliwe… Idź do kuchni, powinien być w lodówce.- odpowiedział.
Ruszyłam w stronę domu. Skierowałam się w stronę kuchni. Weszłam do pomieszczenia. Zauważyłam postać stojącą do mnie tyłem, opartą rękami o kuchenny blat. Odwróciłam się chcąc szybko wyjść z pomieszczenia, ale owa osoba zauważyła moją obecność.
-Długo tutaj jesteś?- zapytał Harry odwracając się w moją stronę.
-Nie… Ja tylko… Zresztą już nieważne. Nie będę Ci przeszkadzać.- powiedziałam po czym skierowałam się w kierunku wyjścia z pomieszczenia.
-Nie przeszkadzasz..- oznajmił Harry. Ton jego głosu spowodował, że mimowolnie obróciłam twarz w stronę w której stał. Nie wiem dlaczego, ale zamiast opuścić pokój, podeszłam do blatu, usiadłam na nim i zaczęłam delikatnie wymachiwać nogami. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy.
-Tyle się nie wiedzieliśmy, a ty nic nie mówisz…- zaczął Harry uśmiechając się.
-Po prostu brak mi słów… Jeszcze wczoraj nie pomyślałabym, że was jeszcze w ogóle spotkamy… Nie wiem od czego zacząć…- powiedziałam niepewnie.
-Może od czegoś takiego: Harry… Boże jak się cieszę, że cię widzę… Usychałam z tęsknoty.- w tym momencie przerwałam mu swoim śmiechem.- I jeszcze gdybyś do tego padła na kolana… No to mogłoby by być coś w tym stylu…- stwierdził śmiejąc się.
-Uuu.. Podoba mi się, ale pozostawię to sobie w zanadrzu na inną okazję…- powiedziałam wciąż się szczerząc.
-No to jak nie to... To teraz należy mi się chociaż zapłata, za ten jakże szalenie świetny pomysł.- oznajmił szeroko się uśmiechając.
-Fajnie tak znowu po prostu porozmawiać…- powiedziałam. Pierwszy raz nie wiem od kiedy rozmawiam z nim w taki swobodny i nieskrępowany sposób.
- Tak… Ja też się… Ej, ej… No prawie Ci się udało zmienić temat. Prawie… No to teraz nie wyjdziesz stąd dopóki nie dostanę tego czego sobie zażyczę.- oznajmił mrużąc oczy.
-Pfff… Mam się bać? Nie wyglądasz na groźnego.
-Pozory mylą.- powiedział poruszając śmiesznie brwiami. Zrobił krok w moją stronę.
-Mam się przygotować na najgorsze?- zapytałam niewiele myśląc.
-A co jest twoim zdaniem najgorsze?- zmieszałam się. Głupie pytanie.
-Yyyyy…- rozpoczęłam swój wywód.
-No dobra nie będę Cię już męczył. - wskazał swój policzek.- To wystarczy.-powiedział. Zbliżył się do mnie. Był teraz na tyle blisko, że byłam w stanie poczuć delikatny zapach jego perfum, których woń tak mnie obezwładniała. No bez przesady. Minęło za dużo czasu żebym mogła czuć to co teraz mnie ogarnia…
Z perspektywy Asi…
Siedzieliśmy i gadaliśmy już chyba ze trzy godziny. Czas miło leciał. Albo mi się wydawało albo Dominika zaczęła się normalnie zachowywać... Chris był całkiem nieobecny duchem.
- Idziesz się ze mną przejść? – zapytał Louis.
- Czemu nie... – stwierdziłam z uśmiechem i poszłam za chłopakiem.
Na samym końcu ogrodu było drugie wyjście i prowadziło na jakąś polną ścieżkę, która wiodła do parku. Szliśmy, nic nie mówiąc i chwytając ostatnie wieczorne promienie słońca.
- Powiedz mi… - zaczął niepewnie.
- Tak?
- Czy gdybym był?... No nie wiem… Byłabyś w stanie coś ze mną zacząć…? – zapytał, po czym schylił się po kwiat, który rósł przy ścieżce. Zaczął obracać go w dłoniach.
Nie miałam pojęcia co mam mu odpowiedzieć.
- Nie wiem Louis. – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Dobra młoda nie było tematu… - powiedział wyraźnie zawstydzony.
- Po prostu nie jestem w stanie po tak krótkim czasie powiedzieć czego chcę.-odparłam zatrzymując się i wpatrując się w słońce.
Stanął koło mnie i podał mi kwiatek.
Spojrzałam mu w oczy. Sama nie wiem co wyrażały…
Chłopak nachylił się nade mną i delikatnie musnął moje usta, na jedną krótką sekundę.
- Louis…
Taki jakiś krótki wyszedł w porównaniu do wcześniejszych...
W ogóle nie jesteśmy za bardzo zadowolone z tego rozdziału...
I jeszcze oczywiście dziękujemy za komentarzeee...:D
Jesteście boskie ;)*
Jak będzie dużo komentarzy w krótkim czasie, postaramy się dodać nowy tak szybko jak tylko się da :D
Stałe hasło: Czytasz? Skomentuj...:D
Pozdrawiamy D&A ;*
- Tak to jest mieszkać z chłopakiem którego małpy wychowały i pukać nie umie… - stwierdziłam gdy Chris już zniknął.
- Teraz to ty mi tu tematu nie zmieniaj. - powiedziała Dominika kładąc się koło mnie. – A ty i… - zaczęła. - to co niby odwalacie?
- No ja i kto? - zapytałam.
- No Louis... Niall... - zaczęła...
- Sama nie wiem… - stwierdziłam patrząc w sufit. Miałam totalną pustkę w głowie.
- No właśnie… To wszystko jest jakieś takie za bardzo skompilowane. – powiedziała.- Nie ma co... Cieszmy się po prostu wakacjami. - dodała entuzjastycznie.
Następnego dnia...
Obudziłam się, wszyscy jeszcze spali. Co się dziwić… Odsypiali imprezę, a ja jak na złość wstałam o 8 rano i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
Szybko zrobiłam płatki i poszłam do salonu. Uruchomiłam komputer. Od czasów ferii starałam się jak najrzadziej z niego korzystać… Po naszym powrocie do Polski w internecie rozpętała się burza. Niestety wyciekło kilka naszych zdjęć z chłopakami … Znajdowały się po nimi komentarze: i te miłe, i te mniej przychylne. Ilością przeważały te nastawione pozytywnie w naszym stosunku, ale wystarczyło, że raz przeczytałam jeden ładnie ujmując : „nieprzyjemny” post, a odechciało mi się więcej...
Znudzona wyszłam na balkon. Pogoda mnie zaskoczyła. Jak na Londyn było całkiem, całkiem... W sam raz na umówionego grilla u chłopaków. Cieszyłam się, że znowu się z nimi spotykamy. To takie niewiarygodne. Myślałam, że to co było w ferie to tylko miły przypadek i że spędzali z nami czas z czystej nudy... Może się myliłam?… - pomyślałam z uśmiechem na twarzy. Miejmy nadzieję...
Kilka godzin później…
Byłyśmy już gotowe na umówione spotkanie. Liam miał po nas przyjechać koło 16.00. Chris chyba najgorzej zniósł wczorajszy „melanż” zważając na jego mało wytrzymałą głowę.
- Na pewno dobrze się czujesz? - zapytała Dominika z troską. - Nie wiem czy jesteś na siłach na tego grilla…
- Nie! Znaczy tak! Jadę. - powiedział.
A jak?! - zastanawiałam się - Wolał by umierać w męczarniach niż zostawić ją samą na pastwę jakiś chłopaków, zwłaszcza Harrego… A wydawało by się, że już odpuścił...
Czekaliśmy przed budynkiem hotelu, gdy nadjechał dobrze nam znany czerwony jeep. Po chwili wyskoczyli z niego Louis, Niall i Liam.
- No panienki gotowe? – zapytał Liam nie dostrzegając obecności Chrisa.
Zgodnie kiwnęłyśmy głowami i wsiadłyśmy do auta. Dominika usiadła z przodu, a ja zostałam skazana na Nialla i Louisa, którzy nie dali mi wyboru i rozsiedli się po obu moich stronach. Chris usiadł samotnie na końcu. Był trochę spokojniejszy z powodu nieobecności Hazzy.
Z perspektywy Nialla…
Nie mogłem się doczekać, aż dziewczyny się zjawią. Harry dalej zachowywał się co najmniej dziwnie… O Louisie nie wspominając… Ostatnio działał mi na nerwy jak nikt. Cieszyłem się jak głupek, że znowu je spotkaliśmy... Zresztą ostatnio rozmawiając z chłopakami, natknęliśmy się na temat związany z nimi. Pomyśleliśmy, że warto byłoby się do nich odezwać i zapytać o plany na wakacje, ale jak widać problem sam się rozwiązał...
- Jedziecie ze mną? - zapytał Liam wchodząc do kuchni i wymachując kluczykami. Louis nawet nie odpowiedział tylko zerwał się z krzesła i poszedł do samochodu.
- Pewnie.- powiedziałem.
Kilka minut później…
Wyszliśmy z auta, żeby się przywitać. Louis wciąż kręcił się koło Asi. Otworzył jej drzwi, po czym usiadł koło niej. Obszedłem pojazd wokoło i zająłem miejsce po jej drugiej stronie. Lou musiał załapać o co chodzi, ponieważ uśmiechnął się do mnie... Była w tym jakaś ukryta aluzja...
- Ładnie dzisiaj wyglądasz. - powiedział do Asi cicho, ale jednocześnie na tyle głośno, że to usłyszałem.
- Dzięki. - odpowiedziała z uśmiechem.
Ogólnie cała droga minęła dosyć szybko. Na szczęście...
Z perspektywy Dominiki:
Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę drzwi wejściowych do domu. Chłopaki przeprowadzili nas przez całe mieszkanie. Wyszliśmy na balkon, którego schody prowadziły do sporego ogrodu. Chociaż nie za bardzo można to było nazwać „ogrodem”. Był to bardziej plac porośnięty trawą, a wokół całej posiadłości posadzone były wysokie krzewy, które zapewniały chłopcom pełną prywatność. Usiedliśmy przy stole. Po chwili dołączyli do nas Zayn z Harrym.
- Heeejj...- powiedział Mulat przeciągając sylaby.
-Cześć.- tym razem Harry obdarzył mnie nieśmiałym uśmiechem. Zostało tylko jedno wolne miejsce obok mnie. Loczek nie mając innego wyboru musiał je zająć. Odwróciłam się w stronę pozostałych. Zaczęliśmy rozmawiać, opowiadać sobie minione wydarzenia, to co się działo kiedy nasze drogi się rozeszły… A skończyło się na tym, że wszyscy zgodnie stwierdzili, że to nie mógł być przypadek, że się znowu spotkaliśmy. Tak musiało być… Chociaż raz los pozwolił na coś czego się nie spodziewamy, a jednocześnie podświadomie tak bardzo tego chcemy. Tylko Chris siedział zapatrzony w ekran swojego telefonu, nic się nie odzywając. Co chwilę na jego twarzy pojawiał się uśmiech. Ciekawe z kim się tak ostro pisze?...
W pewnym momencie wszyscy się jakoś rozeszli. Harry powiedział, że idzie do łazienki, Asia gdzieś wyszła z Louisem, Niall po tym jak zobaczył ulatniająca się parę, wstał i wszedł do mieszkania. Zayn zagadywał Chrisa. Zostałam sama. Nudząc się stwierdziłam, że coś by się przydało przekąsić. Nałożyłam na talerz to co sobie upatrzyłam.
-Nie ma już sosu?- krzyknęłam w stronę Zayna.
-A możliwe… Idź do kuchni, powinien być w lodówce.- odpowiedział.
Ruszyłam w stronę domu. Skierowałam się w stronę kuchni. Weszłam do pomieszczenia. Zauważyłam postać stojącą do mnie tyłem, opartą rękami o kuchenny blat. Odwróciłam się chcąc szybko wyjść z pomieszczenia, ale owa osoba zauważyła moją obecność.
-Długo tutaj jesteś?- zapytał Harry odwracając się w moją stronę.
-Nie… Ja tylko… Zresztą już nieważne. Nie będę Ci przeszkadzać.- powiedziałam po czym skierowałam się w kierunku wyjścia z pomieszczenia.
-Nie przeszkadzasz..- oznajmił Harry. Ton jego głosu spowodował, że mimowolnie obróciłam twarz w stronę w której stał. Nie wiem dlaczego, ale zamiast opuścić pokój, podeszłam do blatu, usiadłam na nim i zaczęłam delikatnie wymachiwać nogami. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy.
-Tyle się nie wiedzieliśmy, a ty nic nie mówisz…- zaczął Harry uśmiechając się.
-Po prostu brak mi słów… Jeszcze wczoraj nie pomyślałabym, że was jeszcze w ogóle spotkamy… Nie wiem od czego zacząć…- powiedziałam niepewnie.
-Może od czegoś takiego: Harry… Boże jak się cieszę, że cię widzę… Usychałam z tęsknoty.- w tym momencie przerwałam mu swoim śmiechem.- I jeszcze gdybyś do tego padła na kolana… No to mogłoby by być coś w tym stylu…- stwierdził śmiejąc się.
-Uuu.. Podoba mi się, ale pozostawię to sobie w zanadrzu na inną okazję…- powiedziałam wciąż się szczerząc.
-No to jak nie to... To teraz należy mi się chociaż zapłata, za ten jakże szalenie świetny pomysł.- oznajmił szeroko się uśmiechając.
-Fajnie tak znowu po prostu porozmawiać…- powiedziałam. Pierwszy raz nie wiem od kiedy rozmawiam z nim w taki swobodny i nieskrępowany sposób.
- Tak… Ja też się… Ej, ej… No prawie Ci się udało zmienić temat. Prawie… No to teraz nie wyjdziesz stąd dopóki nie dostanę tego czego sobie zażyczę.- oznajmił mrużąc oczy.
-Pfff… Mam się bać? Nie wyglądasz na groźnego.
-Pozory mylą.- powiedział poruszając śmiesznie brwiami. Zrobił krok w moją stronę.
-Mam się przygotować na najgorsze?- zapytałam niewiele myśląc.
-A co jest twoim zdaniem najgorsze?- zmieszałam się. Głupie pytanie.
-Yyyyy…- rozpoczęłam swój wywód.
-No dobra nie będę Cię już męczył. - wskazał swój policzek.- To wystarczy.-powiedział. Zbliżył się do mnie. Był teraz na tyle blisko, że byłam w stanie poczuć delikatny zapach jego perfum, których woń tak mnie obezwładniała. No bez przesady. Minęło za dużo czasu żebym mogła czuć to co teraz mnie ogarnia…
Z perspektywy Asi…
Siedzieliśmy i gadaliśmy już chyba ze trzy godziny. Czas miło leciał. Albo mi się wydawało albo Dominika zaczęła się normalnie zachowywać... Chris był całkiem nieobecny duchem.
- Idziesz się ze mną przejść? – zapytał Louis.
- Czemu nie... – stwierdziłam z uśmiechem i poszłam za chłopakiem.
Na samym końcu ogrodu było drugie wyjście i prowadziło na jakąś polną ścieżkę, która wiodła do parku. Szliśmy, nic nie mówiąc i chwytając ostatnie wieczorne promienie słońca.
- Powiedz mi… - zaczął niepewnie.
- Tak?
- Czy gdybym był?... No nie wiem… Byłabyś w stanie coś ze mną zacząć…? – zapytał, po czym schylił się po kwiat, który rósł przy ścieżce. Zaczął obracać go w dłoniach.
Nie miałam pojęcia co mam mu odpowiedzieć.
- Nie wiem Louis. – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Dobra młoda nie było tematu… - powiedział wyraźnie zawstydzony.
- Po prostu nie jestem w stanie po tak krótkim czasie powiedzieć czego chcę.-odparłam zatrzymując się i wpatrując się w słońce.
Stanął koło mnie i podał mi kwiatek.
Spojrzałam mu w oczy. Sama nie wiem co wyrażały…
Chłopak nachylił się nade mną i delikatnie musnął moje usta, na jedną krótką sekundę.
- Louis…
Taki jakiś krótki wyszedł w porównaniu do wcześniejszych...
W ogóle nie jesteśmy za bardzo zadowolone z tego rozdziału...
I jeszcze oczywiście dziękujemy za komentarzeee...:D
Jesteście boskie ;)*
Jak będzie dużo komentarzy w krótkim czasie, postaramy się dodać nowy tak szybko jak tylko się da :D
Stałe hasło: Czytasz? Skomentuj...:D
Pozdrawiamy D&A ;*