piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 9

Z perspektywy Asi:

- Tak to jest mieszkać z chłopakiem którego małpy wychowały i pukać nie umie… - stwierdziłam gdy Chris już zniknął.
- Teraz to ty mi tu tematu nie zmieniaj. - powiedziała Dominika kładąc się koło mnie. – A ty i… - zaczęła. - to co niby odwalacie?
- No ja i kto? - zapytałam.
- No Louis... Niall... - zaczęła...
- Sama nie wiem… - stwierdziłam patrząc w sufit. Miałam totalną pustkę w głowie.
- No właśnie… To wszystko jest jakieś takie za bardzo skompilowane. – powiedziała.- Nie ma co... Cieszmy się po prostu wakacjami. - dodała entuzjastycznie.

Następnego dnia...

Obudziłam się, wszyscy jeszcze spali. Co się dziwić… Odsypiali imprezę, a ja jak na złość wstałam o 8 rano i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
Szybko zrobiłam płatki i poszłam do salonu. Uruchomiłam komputer. Od czasów ferii starałam się jak najrzadziej z niego korzystać… Po naszym powrocie do Polski w internecie rozpętała się burza. Niestety wyciekło kilka naszych zdjęć z chłopakami … Znajdowały się po nimi komentarze: i te miłe, i te mniej przychylne. Ilością przeważały te nastawione pozytywnie w naszym stosunku, ale wystarczyło, że raz przeczytałam jeden ładnie ujmując : „nieprzyjemny” post, a odechciało mi się więcej...
Znudzona wyszłam na balkon. Pogoda mnie zaskoczyła. Jak na Londyn było całkiem, całkiem... W sam raz na umówionego grilla u chłopaków. Cieszyłam się, że znowu się z nimi spotykamy. To takie niewiarygodne. Myślałam, że to co było w ferie to tylko miły przypadek i że spędzali z nami czas z czystej nudy... Może się myliłam?… - pomyślałam z uśmiechem na twarzy. Miejmy nadzieję...

Kilka godzin później…

Byłyśmy już gotowe na umówione spotkanie. Liam miał po nas przyjechać koło 16.00. Chris chyba najgorzej zniósł wczorajszy „melanż” zważając na jego mało wytrzymałą głowę.
- Na pewno dobrze się czujesz? - zapytała Dominika z troską. - Nie wiem czy jesteś na siłach na tego grilla…
- Nie! Znaczy tak! Jadę. - powiedział.
A jak?! - zastanawiałam się - Wolał by umierać w męczarniach niż zostawić ją samą na pastwę jakiś chłopaków, zwłaszcza Harrego… A wydawało by się, że już odpuścił...

Czekaliśmy przed budynkiem hotelu, gdy nadjechał dobrze nam znany czerwony jeep. Po chwili wyskoczyli z niego Louis, Niall i Liam.
- No panienki gotowe? – zapytał Liam nie dostrzegając obecności Chrisa.
Zgodnie kiwnęłyśmy głowami i wsiadłyśmy do auta. Dominika usiadła z przodu, a ja zostałam skazana na Nialla i Louisa, którzy nie dali mi wyboru i rozsiedli się po obu moich stronach. Chris usiadł samotnie na końcu. Był trochę spokojniejszy z powodu nieobecności Hazzy.

Z perspektywy Nialla…

Nie mogłem się doczekać, aż dziewczyny się zjawią. Harry dalej zachowywał się co najmniej dziwnie… O Louisie nie wspominając… Ostatnio działał mi na nerwy jak nikt. Cieszyłem się jak głupek, że znowu je spotkaliśmy... Zresztą ostatnio rozmawiając z chłopakami, natknęliśmy się na temat związany z nimi. Pomyśleliśmy, że warto byłoby się do nich odezwać i zapytać o plany na wakacje, ale jak widać problem sam się rozwiązał...
- Jedziecie ze mną? - zapytał Liam wchodząc do kuchni i wymachując kluczykami. Louis nawet nie odpowiedział tylko zerwał się z krzesła i poszedł do samochodu.
- Pewnie.- powiedziałem.

Kilka minut później…

Wyszliśmy z auta, żeby się przywitać. Louis wciąż kręcił się koło Asi. Otworzył jej drzwi, po czym usiadł koło niej. Obszedłem pojazd wokoło i zająłem miejsce po jej drugiej stronie. Lou musiał załapać o co chodzi, ponieważ uśmiechnął się do mnie... Była w tym jakaś ukryta aluzja...
- Ładnie dzisiaj wyglądasz. - powiedział do Asi cicho, ale jednocześnie na tyle głośno, że to usłyszałem.
- Dzięki. - odpowiedziała z uśmiechem.
Ogólnie cała droga minęła dosyć szybko. Na szczęście...

Z perspektywy Dominiki:

Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę drzwi wejściowych do domu. Chłopaki przeprowadzili nas przez całe mieszkanie. Wyszliśmy na balkon, którego schody prowadziły do sporego ogrodu. Chociaż nie za bardzo można to było nazwać „ogrodem”. Był to bardziej plac porośnięty trawą, a wokół całej posiadłości posadzone były wysokie krzewy, które zapewniały chłopcom pełną prywatność. Usiedliśmy przy stole. Po chwili dołączyli do nas Zayn z Harrym.
- Heeejj...- powiedział Mulat przeciągając sylaby.
-Cześć.- tym razem Harry obdarzył mnie nieśmiałym uśmiechem. Zostało tylko jedno wolne miejsce obok mnie. Loczek nie mając innego wyboru musiał je zająć. Odwróciłam się w stronę pozostałych. Zaczęliśmy rozmawiać, opowiadać sobie minione wydarzenia, to co się działo kiedy nasze drogi się rozeszły… A skończyło się na tym, że wszyscy zgodnie stwierdzili, że to nie mógł być przypadek, że się znowu spotkaliśmy. Tak musiało być… Chociaż raz los pozwolił na coś czego się nie spodziewamy, a jednocześnie podświadomie tak bardzo tego chcemy. Tylko Chris siedział zapatrzony w ekran swojego telefonu, nic się nie odzywając. Co chwilę na jego twarzy pojawiał się uśmiech. Ciekawe z kim się tak ostro pisze?...
W pewnym momencie wszyscy się jakoś rozeszli. Harry powiedział, że idzie do łazienki, Asia gdzieś wyszła z Louisem, Niall po tym jak zobaczył ulatniająca się parę, wstał i wszedł do mieszkania. Zayn zagadywał Chrisa. Zostałam sama. Nudząc się stwierdziłam, że coś by się przydało przekąsić. Nałożyłam na talerz to co sobie upatrzyłam.
-Nie ma już sosu?- krzyknęłam w stronę Zayna.
-A możliwe… Idź do kuchni, powinien być w lodówce.- odpowiedział.
Ruszyłam w stronę domu. Skierowałam się w stronę kuchni. Weszłam do pomieszczenia. Zauważyłam postać stojącą do mnie tyłem, opartą rękami o kuchenny blat. Odwróciłam się chcąc szybko wyjść z pomieszczenia, ale owa osoba zauważyła moją obecność.
-Długo tutaj jesteś?- zapytał Harry odwracając się w moją stronę.
-Nie… Ja tylko… Zresztą już nieważne. Nie będę Ci przeszkadzać.- powiedziałam po czym skierowałam się w kierunku wyjścia z pomieszczenia.
-Nie przeszkadzasz..- oznajmił Harry. Ton jego głosu spowodował, że mimowolnie obróciłam twarz w stronę w której stał. Nie wiem dlaczego, ale zamiast opuścić pokój, podeszłam do blatu, usiadłam na nim i zaczęłam delikatnie wymachiwać nogami. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy.
-Tyle się nie wiedzieliśmy, a ty nic nie mówisz…- zaczął Harry uśmiechając się.
-Po prostu brak mi słów… Jeszcze wczoraj nie pomyślałabym, że was jeszcze w ogóle spotkamy… Nie wiem od czego zacząć…- powiedziałam niepewnie.
-Może od czegoś takiego: Harry… Boże jak się cieszę, że cię widzę… Usychałam z tęsknoty.- w tym momencie przerwałam mu swoim śmiechem.- I jeszcze gdybyś do tego padła na kolana… No to mogłoby by być coś w tym stylu…- stwierdził śmiejąc się.
-Uuu.. Podoba mi się, ale pozostawię to sobie w zanadrzu na inną okazję…- powiedziałam wciąż się szczerząc.
-No to jak nie to... To teraz należy mi się chociaż zapłata, za ten jakże szalenie świetny pomysł.- oznajmił szeroko się uśmiechając.
-Fajnie tak znowu po prostu porozmawiać…- powiedziałam. Pierwszy raz nie wiem od kiedy rozmawiam z nim w taki swobodny i nieskrępowany sposób.
- Tak… Ja też się… Ej, ej… No prawie Ci się udało zmienić temat. Prawie… No to teraz nie wyjdziesz stąd dopóki nie dostanę tego czego sobie zażyczę.- oznajmił mrużąc oczy.
-Pfff… Mam się bać? Nie wyglądasz na groźnego.
-Pozory mylą.- powiedział poruszając śmiesznie brwiami. Zrobił krok w moją stronę.
-Mam się przygotować na najgorsze?- zapytałam niewiele myśląc.
-A co jest twoim zdaniem najgorsze?- zmieszałam się. Głupie pytanie.
-Yyyyy…- rozpoczęłam swój wywód.
-No dobra nie będę Cię już męczył. - wskazał swój policzek.- To wystarczy.-powiedział. Zbliżył się do mnie. Był teraz na tyle blisko, że byłam w stanie poczuć delikatny zapach jego perfum, których woń tak mnie obezwładniała. No bez przesady. Minęło za dużo czasu żebym mogła czuć to co teraz mnie ogarnia…

Z perspektywy Asi…

Siedzieliśmy i gadaliśmy już chyba ze trzy godziny. Czas miło leciał. Albo mi się wydawało albo Dominika zaczęła się normalnie zachowywać... Chris był całkiem nieobecny duchem.
- Idziesz się ze mną przejść? – zapytał Louis.
- Czemu nie... – stwierdziłam z uśmiechem i poszłam za chłopakiem.
Na samym końcu ogrodu było drugie wyjście i prowadziło na jakąś polną ścieżkę, która wiodła do parku. Szliśmy, nic nie mówiąc i chwytając ostatnie wieczorne promienie słońca.
- Powiedz mi… - zaczął niepewnie.
- Tak?
- Czy gdybym był?... No nie wiem… Byłabyś w stanie coś ze mną zacząć…? – zapytał, po czym schylił się po kwiat, który rósł przy ścieżce. Zaczął obracać go w dłoniach.
Nie miałam pojęcia co mam mu odpowiedzieć.
- Nie wiem Louis. – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Dobra młoda nie było tematu… - powiedział wyraźnie zawstydzony.
- Po prostu nie jestem w stanie po tak krótkim czasie powiedzieć czego chcę.-odparłam zatrzymując się i wpatrując się w słońce.
Stanął koło mnie i podał mi kwiatek.
Spojrzałam mu w oczy. Sama nie wiem co wyrażały…
Chłopak nachylił się nade mną i delikatnie musnął moje usta, na jedną krótką sekundę.
- Louis…


Taki jakiś krótki wyszedł w porównaniu do wcześniejszych...
W ogóle nie jesteśmy za bardzo zadowolone z tego rozdziału...
I jeszcze oczywiście dziękujemy za komentarzeee...:D
Jesteście boskie ;)*
Jak będzie dużo komentarzy w krótkim czasie, postaramy się dodać nowy tak szybko jak tylko się da :D

Stałe hasło: Czytasz? Skomentuj...:D

Pozdrawiamy D&A ;*

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział 8

Początek lipca - Cztery miesiące później...

 Z perspektywy Dominiki:

No i wreszcie koniec… Wakacje, błogość i inne… Nie wierzę, że przeżyłam już te egzaminy, zakończyłam prace nad projektem i ….Dostałam stypendium!! Dowiedziałam się o tym już jakiś czas temu więc wszystkie emocje zdążyły już ze mnie upłynąć. Teraz na wiadomość o tym reaguję „normalnie”. Jeszcze tylko pozostaje mi czekać na decyzję komisji w jakim mieście mnie umieszczą. Prawdopodobnie gdzieś w Anglii, żebym mogła praktykować swoje umiejętności językowe. Ale na razie nie myślmy o tym, jedyną liczącą się teraz dla mnie rzeczą są wakacje co się równa z odpoczynkiem. Znowu jadę z Asią i Chrisem do Londynu. Stały skład. Moje stosunki z kolegą poprawiły się. Na początku próbował przekonać mnie do czegoś więcej, ale później zrozumiał, że nie warto ryzykować naszej przyjaźni. Więc ogólnie jest w porządku. Jednak z Londynem teraz kojarzy mi się wyłącznie jedna osoba... Minęło już tyle czasu, ale wciąż jakieś jego wspomnienie tkwi w moim umyśle. Próbuję się tego pozbyć, ale na marne. Choć przez ten czas udało mi się stłumić trochę to uczucie, cokolwiek nim było. Byłam praktycznie cały czas zajęta. Szkoła, dom, łóżko, szkoła i tak w kółko. Do tego dochodziły jeszcze prace nad projektem… To mi w dużym stopniu pomogło. Bo przecież mówi się, że człowieka nigdy nie można zostawiać samego ze sobą na długo, ponieważ ma wtedy za dużo czasu na myślenie. Mimo tego i tak nie chcę spędzić wakacji w domu, więc przyjęłam zaproszenie wujka, który stwierdził, że musimy nadrobić stracony czas w ferie. Przecież 1D są w trasie, nie muszę od razu się na nich natknąć. Choć fajnie by było. Stęskniłam się za tą bandą…

Kilka dni później…

- Wstawajcie bo spóźnicie się na samolot.- krzyknęła moja mama. Asia dzisiaj u mnie nocowała, by zaoszczędzić na czasie i szybciej się zebrać. Posłusznie wstałyśmy( aż dziwne…). Gdy byłyśmy już gotowe, zeszłyśmy na dół. Zjadłyśmy szybko śniadanie i wsiadłyśmy do samochodu. Na lotnisko mieli zawieść nas moi rodzice. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze po Chrisa…


Kilkanaście godzin później…

Leżę już na kanapie w dobrze znanym mi apartamencie. Niby dopiero pierwszy wieczór tutaj, ale nie chcę tak bezczynnie siedzieć.
- Ej co powiecie na mały wypad do jakiegoś klubu? Hmmm…??- z odsieczą przyszedł mi Chris.
- Jestem jak najbardziej za.- powiedziałam zadowolona.- Ale jest tu w okolicy jakiś fajny i sprawdzony?
- Było się tu i tam kiedy wy wolałyście przesiadywać z tymi swoimi chłopaczkami…- oznajmił sarkastycznie Chris.
- Haha… Bardzo śmieszne.- wtrąciła Asia.- To mam się zbierać czy nie? Decydujcie się.
- Idziemy.- oznajmiliśmy wszyscy jednogłośnie.
Razem z Asią poszłyśmy się przebrać. Jak przystało na dziewczyny trzeba się odstawić. Po krótkim namyśle stwierdziłam, że założę krótką czarną sukienkę bez ramiączek, a do tego beżowe szpilki. Na wierzch zarzuciłam jeszcze tylko marynarkę, a do tego dobrałam małą kopertówkę. Włosy spięłam, jeszcze tylko pozostał makijaż. Weszłam do łazienki w której była właśnie Asia. Ona też postawiła na sukienkę, ale w odcieniu czerwonym, do tego czarne sandały na koturnie. Włosy zostawiła rozpuszczone, jak zauważyłam właśnie męczyła się z makijażem. Po chwili byłyśmy już gotowe. Spojrzałyśmy na efekt końcowy. Zmierzyłyśmy się wzrokiem i uśmiechnęłyśmy do siebie. Weszłyśmy do salonu gdzie czekał już Chris..
- No to wychodzimy.- oznajmił.
Do klubu było dosyć blisko, więc poszliśmy na piechotę. Przed budynkiem kręciło się mnóstwo ludzi. Jakoś przepchaliśmy się przez tłum i weszliśmy do środka. Usiedliśmy przy stoliku w rogu. Chris zamówił sobie drinka, w końcu jest już pełnoletni, ja wodę z cytryną, a Asia wiśniową colę.


Z perspektywy Asi:

Po chwili Chrisa dopadła jakaś dziewczyna i wyciągnęła go na parkiet.
- Ooo no popatrz.– powiedziałam do Dominiki i wskazałam na naszego kolegi.

Przjaciółka też długo nie siedziała sama, podszedł do niej jakiś ładny blondyn i tańczyła z nim już drugą piosenkę pod rząd. Cola w ogóle mi nie smakowała. Skierowałam się w stronę łazienki, aby poprawić makijaż, gdy nagle ktoś złapał mnie od tyłu.
- Pogrzało ?! – krzyknęłam po polsku nie wiele myśląc. Obejrzałam się w stronę mojego napastnika.- Zayn!
- Myślałem że mam halucynacje czy coś, że was widzę. – powiedział ze śmiechem – Dlatego musiałem się własnoręcznie przekonać. Dlaczego nic nie pisałyście, że przyjeżdżacie do Londynu ?
- Nie było kiedy… Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, że cię widzę.
- Ja ciebie też.- odpowiedział z uśmiechem przytulając mnie.
- A gdzie reszta? – zapytałam.
- Gdzieś się plączą. – odparł.


Jakiś czas później…

Gdy tylko złapaliśmy wszystkich zaczęliśmy sobie opowiadać o tym co robiliśmy przez te miesiące.
Widziałam, że Dominika i Harry prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiali, tylko od czasu do czasu rzucali sobie ukradkowe spojrzenia. Powiem szczerze, to udawanie „nic nas nie łączy” szło im koszmarnie.
- Tańczysz? – zapytał siedzący koło mnie Niall.
Skinęłam głową i poszłam w kierunku parkietu. Pierwsza piosenka była szybka i dzięki niej mogłam się przekonać, że blondyn nieźle tańczy. Po chwili zaczęła lecieć następna (wolna). W takich chwilach miałam chęć uciekać. Podczas wolnego zawsze nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić i gdzie podziać wzrok…
- Jak tam trasa i w ogóle...? - zapytałam.
-Wszystko dobrze, od tygodnia mamy wakacje.- powiedział z uśmiechem obracając mnie.- Wiesz. – zaczął nieśmiało – Tęskniłem za wami. Zwłaszcza...
- Odbijamy. – powiedział Louis, którego dobry humor nie opuszczał, zważając na to że już coś wypił.
W tym momencie tkwiłam w ramionach Lou, Nialla porwała jakaś fanka.
- Co tam u ciebie? – zapytał – Nie mieliśmy jeszcze okazji porozmawiać…
- Świetnie… Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, że na was dzisiaj trafiłyśmy… - powiedziałam wesoło. Gdyby nie oni to miałabym kolejny nudny wieczór przed sobą.
Spojrzałam w stronę naszego stolika, zostali tam tylko Dominika z Harrym, Chris wciąż tańczył z tą samą dziewczyną.


Jakiś czas później…

Zaczęliśmy się powoli zbierać się do wyjścia.
Chłopcy szli z nami. Nie mogli się nagadać, dlatego postanowili nas odprowadzić.
- To co będziemy jutro robić? – zapytał Liam.
- Mamy przed sobą całe wakacje! – krzyknął wesoło Louis idący z tyłu.
- Tak, ale jutro trzeba coś wykombinować… - stwierdziłam.
- Możemy zrobić u nas grilla. – zaproponował Niall. No tak, a temu to tylko żarcie chodzi po głowie...
- To jest myśl… - szepnął Zayn.

Później…

Droga z chłopakami minęła nam niespodziewanie szybko. Gdy tylko się umyłam i przebrałam w piżamy poszłam do Dominiki. Miałam z nią do pogadania…
- Co wy z Harrym odstawiacie ? – zapytałam rzucając się na jej łóżko.
- Co ? – zapytała.
- Nie udawaj debila, bo debilem nie jesteś, no może trochę… - powiedziałam, ale po chwili spoważniałam.
- Mówiłam ci, między nami nic nie ma… - powiedziała spokojnie.
- To chociaż staraj się zachowywać tak jakby nic nie było. Oboje wyglądacie jak ofiary losu… - stwierdziłam. - Wszyscy to widzą. Takie przedstawienia to ty mogłaś w przedszkolu odstawiać. Dorośnij kochanie... Nie mówię ci tego złośliwie, przecież wiesz. - ale ona szybko zmieniła temat.
- To ty mi lepiej powiedz co jest między tobą, a…- powiedziała szczerząc się przy tym jak głupia i śmiesznie poruszając brwiami.
- Hej – powiedział Chris wychylając głowę zza drzwi – Chciałem tylko powiedzieć dobranoc.
No ten to umie wpaść w odpowiednim momencie. Cóż za niepowtarzalne wyczucie czasu.


Z perspektywy Harrego:

Chłopaki wyciągnęli mnie dzisiaj do klubu. Nie wiedziałem gdzie, jak...Ale poszedłem. Po ciągłych koncertach brakowało mi odpoczynku, tej swobody. Siedziałem przy stoliku, gdy podeszła do mnie jakaś dziewczyna i zapytała czy mam ochotę zatańczyć. Zgodziłem się, bo co mi szkodzi? Wstałem i ruszyłem za nią na środek sali. Zaczął się jakiś wolny kawałek. Objąłem dziewczynę w pasie, a ona się do mnie przytuliła, gładząc przy tym moje włosy. Było to trochę dziwne, nie ukrywam, ale nie zareagowałem na to. Nagle podbiegł do mnie Louis:
- Chodź szybko- powiedział.
- Ale po co? Coś się stało? -zapytałem odrywając się od dziewczyny.
- A żebyś wiedział. - powiedział z uśmiechem wypisanym na twarzy.
- Przerażasz mnie.- oznajmiłem spoglądając na chłopaka.
- Oj już nie marudź. Uwierz mi, ucieszysz się.
Podziękowałem dziewczynie za taniec i odwróciłem się starając się dogonić Lou. Poczułem jak ktoś mi coś wkłada w tylną kieszeń spodni.
- Liczę na to, że się odezwiesz.- szepnęła mi do ucha dziewczyna z którą przed chwilą miałem okazję zatańczyć. Wyciągnąłem mały skrawek serwetki na którym niestarannie został nakreślony jakiś numer. Raczej nie skorzystam- pomyślałem uśmiechając się przy tym. Pobiegłem za Louisem po drodze pozbywając się małego zawiniątka. Dogoniłem chłopaka i szedłem już równo z nim. Weszliśmy w róg sali. Zauważyłem resztę chłopaków rozmawiających i przytulających się z jakimiś dziewczynami. Stały tyłem, a do tego jeszcze było strasznie ciemno, więc ich nie rozpoznałem. Podeszliśmy bliżej. Gdy zobaczyłem twarze przybyszek po prostu mnie zamurowało. Nie wierzyłem własnym oczom. One tutaj? Przecież to niemożliwe. Asia rzuciła mi się na szyję, a Dominika tylko mnie lekko przytuliła. Poczułem bijące od niej ciepło... Odsunęła się ode mnie niepewnie, nasze spojrzenia się spotkały. Tyle czasu minęło... A ja wciąż miałem w pamięci wszystko co z nią związane. Udało mi jednak na jakiś czas zapomnieć... Ale teraz to wszystko wróciło zalewając mnie falą wspomnień. Przez ten cały czas zdążyłem spotkać się z paroma dziewczynami. Ale jakoś żadna z nich w jakiś specjalny sposób mną nie poruszyła. Jak to mówią” łatwo przyszły, łatwo poszły”. Związki odstawiłem na tor boczny. Na razie mi to do niczego nie potrzebne...Mój monolog myśli przerwał Zayn, który powiedział, że idzie na dwór się przewietrzyć. Lou poszedł razem z nim. Niall zaprosił Asię do tańca, a ja zostałem sam z Dominiką. Krępująca sytuacja.
- To może my też zatańczymy?- zapytałem.

- Pewnie.- powiedziała z uśmiechem. Wyciągnąłem do niej rękę, wydawało mi się, że w pewnym momencie się zawahała, ale uścisnęła moją dłoń. Pociągnąłem ją za sobą na parkiet. Po dwóch przetańczonych piosenkach, wróciliśmy do stolika przy którym siedziała reszta i CHRIS. A już myślałem, że tym razem się nie napatoczy. Przywitałem się z nim i usiadłem obok Nialla, który nie mógł oderwać oczu od siedzącej naprzeciwko niego Asi, rozmawiającej w tej chwili z Lou. A wydawało by się, że po tylu miesiącach podczas których jej nie wiedział powinien trochę ochłonąć...

Następny za nami...:D
Dziekujemy za wejścia i komentarze :)
Dajecie nam tym takiego kopa, że pisanie idzie z łatwością...:D

Stałe hasło: Czytasz? Skomentuj...:D
Pozdrawiamy D&A ;*